- Mieliśmy informację od rządu z wyprzedzeniem kilkudziesięciu godzin o konsultacjach tzw. godzin dla seniora. Natomiast o ogłoszonych w czwartek obostrzeniach nie mieliśmy żadnych informacji - mówi money.pl wiceprezes Polskiej Izby Handlowej Maciej Ptaszyński.
Na wspólnej konferencji premier Mateusz Morawiecki oraz minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosili nowe obostrzenia, które dotykają m.in. handlu. W strefie czerwonej - do której od soboty należeć będzie ponad 150 miast i powiatów - ograniczona zostanie liczba klientów, którzy jednocześnie mogą robić zakupy. Wzorem rozwiązań, które obowiązywały wiosną, ich liczba uzależniona będzie od liczby kas: na jedną kasę przypadnie pięć osób.
- Z tej perspektywy to nie jest nic nowego. Natomiast firmy będą musiały wydłużyć okres obsługi klientów, ponieważ obsłużenie tej samej ilości konsumentów przez sklepy będzie zajmować od teraz więcej czasu - ocenia Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Arak przypomina również, że w czasie lockdownu obroty sklepów znacznie spadły. Zwrócił uwagę, że chociaż w tamtym czasie Polacy robili większe zakupy (nierzadko na zapas), to jednak punkty handlowe odwiedzali znacznie rzadziej. Liczba klientów wtedy również była mniejsza niż normalnie. Z naszych koszyków wypadły też m.in. ubrania.
- Konsumpcja zdążyła nam powrócić do poziomów podobnych jak przed pandemią. Potencjalne ryzyko dużego spadku obrotów podobnego do tego z kwietnia, wydaje się dużo mniejsze. Nauczyliśmy się pracować, robić zakupy, a nawet chodzić do restauracji w trakcie pandemii - wyjaśnia dyrektor PIE. Dodaje jednak, że spadek obrotów na pewno dotknie część sklepów.
Handel prosi o dialog
Nasi rozmówcy w gruncie rzeczy zgadzają się, że sytuacja epidemiczna w Polsce wymusiła przywrócenie części ograniczeń, które pamiętamy z czasów funkcjonowania lockdownu. Jednak chcieliby, aby rząd - przed wdrażaniem obostrzeń - zainicjował dyskusje z handlem.
- Cały czas jesteśmy otwarci i gotowi do dialogu. Po to są takie organizacje jak nasza i nie tylko nasza - przypomina Ptaszyński. Dodaje też, że problemem często jest czas, jaki dają rządzący od momentu ogłoszenia nowych rozwiązań do ich wejścia w życie.
- Warto, żeby rozporządzenia ograniczające działalność handlu pojawiały się z większym wyprzedzeniem. Od momentu publikacji aktu prawnego do jego wejścia w życie pozostaje czasem kilkanaście godzin. To jest bardzo mało czasu do przeanalizowania i wdrożenia w życie nowych przepisów - dodaje wiceprezes PIH.
- Czym innym jest usłyszeć o ograniczeniach na konferencji prasowej, a czym innym analiza konkretnego aktu prawnego i dostosowanie do niego działania firmy - punktuje nasz rozmówca.
"Nie" dla godzin dla seniorów, niedziele handlowe do przedyskutowania
Ptaszyński nie zgadza się również z tzw. godzinami dla seniorów. Od czwartku w sklepach - głównie spożywczych, drogeriach i aptekach - w godzinach od 10 do 12 zakupy mogą robić wyłącznie osoby w podeszłym wieku.
- Godziny dla seniora to nie jest dobry pomysł, o czym mówiliśmy wielokrotnie. Tak naprawdę jest to rozwiązanie konfliktogenne, dezorganizujące pracę sklepów i niewspierające - wbrew pozorom - osób starszych. A przy braku lockdownu, który był na wiosnę, dodatkowo dezorganizujące funkcjonowanie osób aktywnych zawodowo - mówi Maciej Ptaszyński.
A co z niedzielami handlowymi? Wiceprezes PIH nie jest zwolennikiem likwidacji tego ograniczenia. Zwraca uwagę, że klienci już się przyzwyczaili do robienia zakupów w niedzielę w małych sklepach, w których obsługuje ich właściciel. Dodał, że kolejna zmiana przepisów w tym zakresie "byłaby ogromnym wyzwaniem organizacyjnym i finansowym" dla małych sklepów.
Przypomina również, że prawo dotyczące niedziel niehandlowych zostało już zliberalizowane w jednej z tzw. tarcz antykryzysowych. Wtedy to sklepy otrzymały możliwość m.in. przyjmowania towarów w ostatni dzień tygodnia. Jak wyjaśnił nasz rozmówca, nie otrzymuje on żadnych sygnałów od branży o potrzebie dalszego łagodzenia zakazu. Nieco inne zdanie ma Piotr Arak.
- Można by było to rozważyć, jeżeli trudna sytuacja będzie się utrzymywać. W sklepach wielkopowierzchniowych w Polsce pracuje przeszło 400 tys. pracowników. Gdyby można było rozłożyć ich pracę i liczbę konsumentów, którzy odwiedzają sklepy, na więcej godzin, to byłoby prościej zapewnić bezpieczeństwo sanitarne pracownikom - komentuje dyrektor PIE.
- Warto jednak zauważyć, że nie było modyfikacji zakazu handlu w niedzielę w innych krajach. Trzeba pamiętać, że to nie ograniczenie handlu w niedzielę jest problemem, ale koronawirus - kończy Arak.
W ostatnich dniach pojawiła się informacja o możliwym czasowym zniesieniu zakazu handlu w niedzielę. Potwierdził ją szef KRPM Michał Dworczyk. - Analizujemy te propozycje - powiedział polityk w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. Do tej informacji odniósł się już Alfred Bujara, przewodniczący handlowej "Solidarności".
- Nie ma żadnych: ani ekonomicznych, ani zdrowotnych powodów, by w czasie epidemii znieść zakaz handlu - powiedział Bujara w rozmowie z money.pl.