Choć europosłowie nad poprawkami głosowali w środę wieczorem, to jednak wyniki Parlament Europejski podał w czwartek. Powodem takiego stanu rzeczy był fakt, że część deputowanych głosowała przez internet. Ostatecznie PE odrzucił wszystkie poprawki zgłoszone do regulacji.
Po zmianach firmy będą musiały zorganizować swoje rozkłady jazdy, aby kierowcy w międzynarodowym transporcie towarowym mogli wracać do domu w regularnych odstępach czasu (co trzy lub cztery tygodnie w zależności od harmonogramu pracy). Nowe zapisy regulują także miejsce cotygodniowego odpoczynku kierowcy - nie można go spędzać w kabinie ciężarówki.
Istniejące limity kabotażu pozostają takie same (trzy operacje w ciągu siedmiu dni). Musi jednak upłynąć cztery dni, zanim będzie można wykonać więcej operacji kabotażowych przy użyciu tego samego pojazdu. Ciężarówki będą musiały wracać do baz co 8 tygodni.
Unijna komisja transportu przekonuje, że nowe rozwiązania zagwarantują poprawę warunków pracy dla kierowców - pomogą zapewnić lepszy odpoczynek i pozwolą im spędzać więcej czasu w domu.
Odrzucenie poprawek do pakietu mobilności oznacza przegraną Polski oraz kilku innych państw Europy Środkowo-Wschodniej, państw bałtyckich, Malty i Cypru, które zgodnie wyraziły sprzeciw wobec zasad zawartych w pakiecie mobilności.
Czytaj też: Pakiet mobilności dobije polskie firmy transportowe. Zapłacimy za to wszyscy wyższymi cenami
W ich ocenie nowe regulacje m.in. uderzą w transport oraz sztucznie zmniejszą ich efektywność. Zmuszą też kierowców do wykonywania zbędnych przejazdów, kiedy to będą musieli powrócić do kraju siedziby firmy.
Do przyjęcia nowych przepisów odniósł się już polski minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. W komunikacie prasowym ocenił, że nowe przepisy będą szkodliwe m.in. dla transportu, ale także dla środowiska.
"Decyzja PE o bezrefleksyjnym przyjęciu Pakietu Mobilności I bez niezbędnych poprawek, o które apelowałem wraz z innymi ministrami, jest szkodliwa dla klimatu, transportu i odbudowy gospodarki UE po okresie pandemii" - powiedział Andrzej Adamczyk, cytowany w komunikacie.
Podkreślił, że "ubolewa, że ze zdrowym rozsądkiem, dbałością o klimat i sprawne funkcjonowanie transportu wygrał protekcjonizm i chęć wykluczenia niektórych podmiotów z jednolitego rynku UE". Dodał też, że Polska przeprowadzi analizę przesłanek, dzięki którym będzie mogła zaskarżyć nową regulację do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Dowiedz się: Arriva to europejski gigant z problemami. W Polsce trwa czarna seria firmy, Grudziądz nie przedłuży umowy
"Nie może być zgody z naszej strony na przyjmowanie rozwiązań sprzecznych z traktatowymi swobodami. Z prowadzonych rozmów wynika, że również inne państwa zamierzają zaskarżyć kontrowersyjne przepisy, które są niezgodne ze swobodą świadczenia usług, jednolitym rynkiem UE i polityką klimatyczną UE" - powiedział Adamczyk.
Przyjęte zasady wejdą w życie po ich opublikowaniu w Dzienniku Urzędowym UE w nadchodzących tygodniach.
Najwcześniej obowiązywać zaczną przepisy dotyczące czasu odpoczynku oraz powrotu kierowców - 20 dni po opublikowaniu. Natomiast zasady delegowania mają obowiązywać 18 miesięcy po wejściu w życie aktu prawnego. 18-miesięczny termin dotyczy również przepisów dotyczących zwrotu ciężarówek i innych zmian zasad dostępu do rynku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl