Przed kilkoma dniami rząd odsłonił karty co do podwyżki płacy minimalnej w 2021 roku. Choć przed wyborami Prawo i Sprawiedliwość obiecywało wzrost do 3 tys. zł brutto, to jednak kryzys wywołany przez pandemię koronawirusa zweryfikował plany. Obecna propozycja rządu to podniesienie płacy o 200 zł do poziomu 2,8 tys. zł brutto.
To jednak nadal zbyt dużo w ocenie przedsiębiorców. Konfederacja Lewiatan ma inną propozycję: podwyżkę do wysokości 2716 złotych brutto, co da stawkę godzinową 17,7 zł (przy 2800 złotych stawka godzinowa wynosi 18,3 zł).
- Nie stać nas w czasie recesji, na tak wysoką podwyżkę płacy minimalnej. Dla firm oznaczać to będzie dalszy wzrost kosztów pracy, w sytuacji kiedy od kilku miesięcy zmagają się ze skutkami pandemii COVID-19. Część przedsiębiorstw będzie miała problemy z utrzymaniem zatrudnienia - mówi Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan. Jego wypowiedź cytuje portal dlahandlu.pl.
Konfederacja wskazuje również na inny problem: otóż pensje szeregowych pracowników rosną, ale jednocześnie tych, którzy zarabiali powyżej minimalnej płacy, najczęściej stoją w miejscu. A to może działać demotywująco na pracowników wyższego szczebla.
"Przy obecnym rozkładzie wynagrodzeń w gospodarce zbyt szybkie podnoszenie płacy minimalnej (716 zł w ciągu 4 lat) powoduje kompresję wynagrodzeń, zaburzając ich informacyjną funkcję" - tłumaczy organizacja.
"Niewielka różnica między płacą pracownika wykonującego najprostsze prace w ramach umowy kodeksowej a urzędnika, czy pielęgniarza demotywuje do pracy w trudnych zawodach zwiększając ryzyko masowej emigracji i selekcji negatywnej. Podobnych skutków można oczekiwać na terenach słabiej rozwiniętych, a przez to oferujących systematycznie niższe wynagrodzenia" - wyjaśnia dalej.