Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Marcin Łukasik
Marcin Łukasik
|
aktualizacja

Polacy na saksach w firmach technologicznych. Jest tęsknota, nie ma mowy o powrocie

199
Podziel się:

Wśród polskiej emigracji rośnie tzw. diaspora technologiczna. To wynalazcy, naukowcy, twórcy startupów, którzy wyjeżdżają dla przygody i w poszukiwaniu możliwości rozwoju. Nie mają kompleksów, że pochodzą z Polski, choć czasem słyszą: "Polak? Polak powinien wyglądać inaczej".

Kim są Polacy, którzy pracują za granicą w innowacyjnych firmach? Większość z nich to bezdzietni 30-40-latkowie związani z IT.
Kim są Polacy, którzy pracują za granicą w innowacyjnych firmach? Większość z nich to bezdzietni 30-40-latkowie związani z IT. (materiały własne, Materiały własne)

Osoby o polskich korzeniach tworzyły takie marki jak Apple (Steve Wozniak) czy YouTube (Susan Wojcicki). Za sukcesem giganta handlu internetowego – Wish – stoi Peter Szulczewski, a swój udział w starcie rakiety Falcon Heavy firmy Space X miał programista Piotr Czajka.

Muzeum Emigracji w Gdyni i fundacja PLUGin zbadały, kim są Polacy, którzy pracują zagranicą w innowacyjnych firmach. Większość z nich to bezdzietni 30-, 40-latkowie związani z IT.

Szef… czegoś tam

Michał Gromek, z pochodzenia gdańszczanin, po skończeniu studiów zaczął pracę w samorządzie terytorialnym. - Byłem w zespole, który przyjmował wizyty zagranicznych inwestorów. Moje wynagrodzenie było tak niskie, że jak musiałem zapłacić rachunek za gaz po zimie, to nie miałem nawet środków na oddanie butów do szewca – opowiada.

Obejrzy: Twórcy startupów nie odkładają na emeryturę

- Potem trafiłem do prywatnej firmy, w której czuć było powiew lat 90-tch: miks szklanego sufitu, braku motywacji ze strony pracodawcy, długie godziny pracy bez płacenia nadgodzin oraz brak liderów. To wybiło mnie z orbity - dodaje.

Pan Michał znalazł ofertę pracy w Niemczech w firmie Rocket Internet, która pomaga innym przedsiębiorstwom wystartować na cyfrowym rynku. - Zadzwoniłem do ich działu HR, powiedziałem, że mam kwalifikacje. Poinformowałem ich, że będę za dwa dni w Berlinie i kiedy możemy się spotkać. I dostałem pracę – wspomina.

Potem jego firma została przejęta przesz szwedzkich inwestorów, a pan Michał przeprowadził się z Berlina do Sztokholmu (gdzie zresztą mieszka do dziś). Kilka razy zmieniał zajęcia, m.in. w Malezji szkolił urzędników tamtejszej Komisji Nadzoru Finansowego. Dziś wykłada na uczelni i pracuje w szwedzkim startupie, który zajmuje się kryptowalutami.

- Moje stanowisko to Head of Compliance and Operations. Długa i zabawna nazwa jak na pracę w 10-osobowej firmie. Mój znajomy nazwał swoje stanowisko "Chief of Whatever" (szef czegoś tam – przyp. red.) – mówi pan Michał. W praktyce sprawdza, skąd pochodzą pieniądze użytkowników i partnerów, z którymi współpracuje jego organizacja.

Pytamy, czy w Szwecji czuje się jak u siebie. - Podczas jednego ze spotkań biznesowych pewna miła pani powiedziała: "pan nawet nie wygląda jak Polak". Zapytałem, jak według niej wygląda Polak. Odpowiedziała: "inaczej". Przytacza też inną historię: na spotkaniu ktoś wypalił "dobrze, że są tu Szwedzi i możemy porozmawiać po szwedzku", gdy wtrąciłem, że jestem z Polski, jegomość zrobił się czerwony. - Myślę, że każdy kraj ma ukrytą ksenofobię - mówi.

Sześć wizyt w banku

W badaniu dotyczącym polskiej e-diaspory zapytano ankietowanych, czy myślą o powrocie do ojczyzny. Odpowiedzi podzieliły się niemal równo po połowie. Pani Anna Paczkowska, product manager w firmie IT w Madrycie, raczej nie spieszy się z powrotem.

- Wracając ze studiów w Australii, poznałam w samolocie Włoszkę, która powiedziała mi o fajnej międzynarodowej firmie robiącej oprogramowanie dla branży turystycznej, która zatrudnia dużo obcokrajowców. Zaaplikowałam i po kilku miesiącach byłam w Madrycie – mówi pani Anna.

Początki życia w Hiszpanii nie były kolorowe. Pani Anna przyznaje, że dużym problemem była biurokracja i bariera językowa - w urzędach nie załatwi się niczego bez znajomości hiszpańskiego. Wspomina, że gdy podpisywała umowę o pracę dostała całą listę rzeczy do załatwienia, wśród nich - założenie konta w banku, do czego potrzebny był numer NIE (odpowiednik NIP-u dla obcokrajowców.

- Gdy już dostałam numer, poszłam do największego banku w Hiszpanii, licząc na minimum formalności. Tymczasem aby mieć aktywne konto, z dostępem online i kartą, potrzebowałam sześciu osobistych wizyt - opowiada. Wyzwaniem, gdy nie pomoc pracodawcy, mogłoby też być znalezienie mieszkania. Wiele lokali podnajmowanych jest na czarno. Z powodu specyficznej zabudowy Madrytu normą są pokoje bez okien.

- Pierwszy dzień w pracy był sporym szokiem kulturowym. Przede wszystkim, po przekroczeniu progu firmy pani z działu HR zamiast podać mi rękę, pocałowała mnie w policzek. Dwa razy. Coś całkowicie nie do pomyślenia w Polsce. Później poznałam mojego szefa, który zabrał mnie na kawę i opowiadał o tym, co będę robić. Hiszpanie to bardzo mili ludzie i zapewnili mi miękkie lądowanie - wspomina pani Anna.

Zapuszczanie korzeni

Wielka Brytania to najczęstszy kierunek dla polskiej e-diaspory (na drugim miejscu są Niemcy, a trzecim Stany Zjednoczone). Aleksandra Pędraszewska mieszka w Londynie od 2013 roku. Skończyła studia na uniwersytecie w Cambridge. W 2017 roku założyła startup VividQ, który tworzy oprogramowanie dla wyświetlaczy holograficznych.

Pani Aleksandra mówi, że na początku musiała się mierzyć typowymi wyzwaniami młodego przedsiębiorcy: skąd zdobyć pieniądze, jak sprawić, by firma rosła. - Nie powiem, aby było mi trudniej tylko dlatego, że jestem Polką. Londyn to europejskie miasto. Otoczenie jest międzynarodowe. W świecie biznesów technologicznych nikt nie zwraca uwagi na to, skąd pochodzisz – dodaje.

Dziś jej firma zatrudnia 15 osób, zarejestrowała 2 patenty i zebrała 12 mln złotych od inwestorów. Założycielka VividQ przyznaje, że często myśli o Polsce.

- Brexit trochę daje w kość. Do tego dochodzi tęsknota. Ale na razie nie planuję wracać. Mam brytyjski paszport, zapuszczam korzenie – kwituje nasza rozmówczyni.

Kim czują się Polacy, którzy pracują zagranicą? Większość (67,5 proc.) odpowiada, że Polakiem lub Polką. Co jedenasta osoba czuje się Europejczykiem, a 5 proc. respondentów deklaruje podwójną narodowość.

Masz newsa? Wyślij go do nas przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(199)
WYRÓŻNIONE
sigan
6 lat temu
Polacy mają potencjał.
Tak
6 lat temu
A do czego maja wpracac ? Do Morawiwckigo ktory zmenia zdanie co 5 minut ? Nigdy nie wiadomo, jaki podatek bedzie w przyszlym roku. A moze urzednicy z US zroboa nastepna prowokacje. I NIESTETY oni nie wroca. Wolimy sciagac tania sile robocza do rozwozenia jedzenie. Polska parobkiem Europy.
Mick
6 lat temu
Na zachodzie tworzy się firmy z przyszłością i ściąga do nich najlepszych fachowców również z Polski a w Polsce, w tym czasie tworzy się muzea (m. in. Muzeum Emigracji w Gdyni) które bada dla czego nasi zdolni młodzi ludzie emigrują. Kiedy my w końcu przestaniemy żyć tylko przeszłością?
NAJNOWSZE KOMENTARZE (199)
asd
5 lata temu
Drenaż mózgów siły roboczej a wcześniej i kapitału Polskiego twa od siedemnastego wieku.
z uk
6 lat temu
Jeśli czytam o informatykach to mize we wszystkich innych krajach oprócz UK w UK zarobki szczególnie programistów spafaja wynosza prawie tyle co w Polsce młodszy programista zaczyna stawke od 23 tysięcy czyli jakies 1400 funtów do ręki prawie tyle samo co w Polsce prawie a życie dwa razy droższe wiem co mówię mieszkam w Brighton nie w Londynie i wiem ile tu płacą
emigrant
6 lat temu
polak polakowi nożem albo wilkiem
beka
6 lat temu
Mam propozycje dla tych co się w Polsce nie podoba a tak ochoczo piszą komentarze opluwające naród. Wyjeżdżajcie po prostu, nikt za wami płakać nie będzie :)
ja
6 lat temu
Gdy nasza praca ma wartość dla pracodawcy (i klientów), w końcu nas ktoś zatrudni i dobrze zapłaci. A jeśli nie, a rzeczywiście możemy coś zaoferować, coś potrafimy, to sami założymy firmę i zarobimy na siebie. Ludzie muszą zrozumieć, że niemal wszystko zależy od nich samych. Nie od rządu czy kraju, w którym żyją itp. Musimy po prostu patrzeć na siebie i brać się do roboty, uczyć się i rozwijać umiejętności, za które inni chcą płacić, a efekty przyjdą. Leżenie na kanapie i czekanie, aż ktoś coś dla nas zrobi, niewiele daje. Słyszeliście o ksią.ż ce "Co robic, by zawsze mieć pracę i więcej zarabiac"? Kilka zmian może zrobić wielką różnicę..
...
Następna strona