Takiej sytuacji polski rynek pracy nie obserwował od dawna. Rekordowo wysoki jest zarówno odsetek firm planujących rekrutacje w kolejnym kwartale, jak i tych, które mają wakaty - pisze "Puls Biznesu", który przeanalizował badanie Szybki Monitor zrealizowane przez Narodowy Bank Polski.
Polacy ruszą po podwyżki
Wniosek nasuwa się sam: na polskim rynku jest znacznie większe zapotrzebowanie na pracowników, niż jest dostępnych rąk do pracy. A to sprzyja już zatrudnionym mogącym przebierać w ofertach konkurencji. Pracodawca, by ich utrzymać, musi im zagwarantować podwyżkę.
Szczególnie że wciąż odczuwalny jest wyraźny wzrost cen usług i towarów. Inflacja w Polsce wyniosła w styczniu 9,2 proc.target="_blank"> - wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego.
Efekt tych dwóch czynników jest następujący: odsetek firm deklarujących narastanie presji na wzrost wynagrodzeń w czwartym kwartale 2021 r. wzrósł o 10 pkt. proc. kwartał do kwartału. Tym samym jest on na historycznie najwyższym poziomie 37 proc. - pisze "PB".
60 proc. przedsiębiorców planujących podwyżki przyznaje, że są one wymuszone przede wszystkim przez inflację. Blisko o połowę niższy odsetek pracodawców ocenia, że następstwem podwyżek będzie podwyżka płacy minimalnej oraz presję w następstwie konkurencyjnych ofert pracy.
Spirala płacowo-cenowa się nakręca
Taka sytuacja sprzyja rozwojowi spirali płacowo-cenowej. Zdaniem ekonomistów, z którymi rozmawiał "PB", nie wystarczy podwyżka stóp procentowych, by ją wyhamować.
Firmy podnoszą ceny, bo mogą - dochody konsumentów rosną, więc mogą sobie pozwolić na droższe zakupy. Dlatego podwyżki stopy procentowej są konieczne, ale narracja NBP ma także na celu zakotwiczenie oczekiwań inflacyjnych - zarządzanie nimi jest równie ważnym narzędziem w walce z inflacją. U nas jednak pytanie stanowi, czy kanał ten jest dostatecznie efektywny w obliczu nieczytelnej komunikacji banku centralnego, szczególnie w 2021 r. - mówi w rozmowie z "PB" Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista banku Millennium.
A Piotr Popławski, ekonomista banku ING dopowiada, że spirala płacowo-cenowa będzie nakręcała się tak długo, jak długo polityka rządu będzie nastawiona przede wszystkim na stymulację konsumpcji Polaków.
W money.pl pisaliśmy w ostatnich dniach, że rząd sam na siebie kręci bat swoją polityką. Dlaczego? Przez tzw. tarczę antyinflacyjną. Co prawda pozwoliła ona ściąć nieco wzrost cen na początku 2022 r., ale zarazem utrzymywanie jej przez dłuższy czas będzie miało efekt odwrotny - tarcza z czasem będzie podkręcała inflację.