Polski system podatkowy jest jednym z najbardziej skomplikowanych na świecie. Z nadążeniem za zmianami prawnymi mają problem dobrzy eksperci, a co dopiero zwykli ludzie. Rząd proponuje Polski Ład, który ma uprościć rozliczanie się z fiskusem. Tymczasem sztandarowe rozwiązanie, jakim ma być powszechny podatek ryczałtowy, takie proste w obsłudze wcale nie jest.
Zacznijmy od tego, że podatek ryczałtowy opłaca obecnie 1,4 mln podatników w Polsce. Przedsiębiorcy ci są na bardzo różnych stawkach: od 2 do 17 proc.
Przykładowo: inżynierowie, księgowi, lekarze, dziennikarze, radcowie prawni, doradcy podatkowi, architekci - płacą obecnie 17 proc. podatku.
Z kolei wynajmujący mieszkania do kwoty 100 tys. zł przychodu rocznego płacą 8,5 proc. podatku, a powyżej tej kwoty: 12,5 proc.
8,5 proc. podatku ryczałtowego płacą też restauratorzy i gastronomia, a 5,5 proc. - usługi budowlane.
Od przyszłego roku stawki podatkowe dla zawodów medycznych i inżynierów zostaną obniżone z 17 do 14 proc., a informatycy będą płacili już 12 proc.
Nowe stawki ryczałtowe
Do tego dojdą nowe składki zdrowotne, które będą stanowiły 30 procent stawki podatku ryczałtowego.
Przykładowo: księgowi, doradcy podatkowi czy radcowie prawni na ryczałcie mają stawkę podatku 17 proc., więc ich nowa stawka zdrowotna wyniesie 5,6 proc.
Lekarze, pielęgniarki i inżynierowie od przyszłego roku będą mieć stawkę 14 proc., zatem ich składka zdrowotna wyniesie 4,7 proc. Dla informatyków będzie to z kolei 4 proc.
Dla budowlańców, których usługi objęte są stawką 5,5 proc., składka zdrowotna wyniesie natomiast 1,8 proc.
Premier Mateusz Morawiecki, promując rozwiązania Polskiego Ładu, namawiał osoby na podatku liniowym, by rozważyły przejście na podatek ryczałtowy, gdyż będzie on dla nich bardziej opłacalny, a dla skarbówki - dużo wygodniejszy, bo nie będzie można odliczyć tu żadnych kosztów. Kontrole będą więc praktycznie zbędne.
- Dla tych, co zarabiają do 10 tys. zł miesięcznie, mam propozycję. Zastanówcie się, czy nie lepiej przejść na ryczałt. Bo obniżamy stawki - mówił w czerwcu premier Mateusz Morawiecki.
Komu, kto jest na podatku liniowym, będzie opłacało się przejście na ryczałt? Sprawdziliśmy to wraz z Piotrem Juszczykiem, doradcą podatkowym InFakt.
Pod uwagę wzięliśmy sugestię premiera Morawieckiego dotyczące 10 tys. zł pensji oraz wyliczenia dziennika "Rzeczpospolita", który policzył "próg opłacalności" dla liniowców.
Przykład 1
Kowalski prowadzi firmę, rozlicza się podatkiem liniowym 19 proc. Ma 25 tys. zł przychodu i 15 tys. zł kosztów (zakładamy, że jest to prawdziwy przedsiębiorca, który ma wydatki, zatrudnia ludzi, dzierżawi nieruchomość, leasinguje maszyny itd., a nie osoba samozatrudniona, która tylko udaje przedsiębiorcę, a jest faktycznie pracownikiem).
To daje mu dochód miesięczny właśnie 10 tys. zł, czyli tyle, ile podawał w swoim przykładzie premier Morawiecki.
Zgodnie z Polskim Ładem, Kowalski zapłaci na podatku liniowym 19 proc. podatku dochodowego od swojego dochodu i 9 proc. składki zdrowotnej. Jego łączne obciążenie obiema daninami wyniesie więc 2800 zł miesięcznie.
Jeśli Kowalski jest doradcą podatkowym, księgowym lub radcą prawnym i mając 25 tys.zł. przychodu przejedzie na ryczałt, to zamiast dotychczasowych 19 proc. od dochodu, zapłaci 17 proc. - ale od przychodu i składkę zdrowotną: zamiast 9 proc. - 5,6 proc.
Jego łączne obciążenie daninami wyniesie miesięcznie 5650 zł. Zapłaci więc o 2850 zł więcej, niż gdyby pozostał na podatku liniowym.
Jeśli Kowalski jest natomiast lekarzem lub inżynierem i mając 25 tys. przychodu zdecydowałby się na przejście na ryczałt - zapłaciłby obniżoną stawkę 14 proc. podatku oraz 4,7 proc. składki zdrowotnej. Jego łączne obciążenie daninami wyniosłoby 4675 zł miesięcznie, czyli o 1875 zł więcej, niż na podatku liniowym.
Przy 25 tys. zł przychodu i 10 tys. zł dochodu na przejściu na ryczałt nie stracą natomiast już wiele ci, którzy wynajmują mieszkania lub samochody. Dla nich stawka podatku ryczałtowego wynosi bowiem 8,5 proc., a składka zdrowotna - 2,8 proc. Łączne obciążenie miesięczne to 2825 zł. To tylko 25 zł więcej, niż zapłaciliby jako liniowcy.
Natomiast podatek ryczałtowy przy 25 tys. przychodów i 15 tys. kosztów opłaci się budowlańcom. Oni zapłacą tylko 1825 zł danin miesięcznie. To o 975 złotych mniej, niż gdyby wybrali podatek liniowy.
Przykład 2
Z wyliczeń dziennika "Rzeczpospolita" wynika, że na podatku liniowym będzie opłacało się pozostać przedsiębiorcom, których miesięczny dochód jest równy lub przekracza 17 tys. zł. Sprawdźmy i tę tezę. Czy w każdym przypadku tak będzie?
Iksiński ma firmę, 35 tys. zł przychodu i 18 tys. zł wydatków ( tu analogicznie, jak w przykładzie pierwszym), co daje 17 tys. zł dochodu. Na podatku liniowym jego obciążenia podatkowe (podatek liniowy 19 proc. i składka zdrowotna - 9 proc.) wyniosą łącznie 4760 zł.
Gdyby Iksiński był księgowym i przeszedł (przy 35 tys. zł przychodu) na ryczałt, jego daniny miesięcznie wyniosłyby 7910 zł. Natomiast, gdyby był lekarzem - zapłaciłby miesięcznie 6545 zł.
W obu przypadkach, jako ryczałtowiec, Iksiński zapłaci więc więcej, niż gdyby pozostał na podatku liniowym.
Przy przychodach 35 tys. zł miesięcznie zyskałby na przejściu na ryczałt ten, kto prowadzi np. wypożyczalnię samochodów lub wynajmuje mieszkania. Jego obciążenia podatkowe na ryczałcie wyniosłyby 3955 zł miesięcznie, zatem o 805 zł mniej niż na podatku liniowym.
Decydując się na przejście na podatek ryczałtowy (nie mogą z tej opcji skorzystać komisy samochodowe, kantory, apteki i producenci wyrobów akcyzowych) przedsiębiorcy powinni więc dobrze sobie to przekalkulować.
Liczy się tu przychód, czyli to, jaką będą mieli sprzedaż, a nie ich koszty oraz to, do jakiej grupy podatkowej na ryczałcie przynależą. Nie dla każdego podatek liniowy będzie korzystny i nie dla każdego ryczałt - dobry.