Według ciągle obowiązującego w Polsce prawa prowadzenie przez spadkobierców firmy, zarejestrowanej jako jednoosobowa, jest po prostu niemożliwe. Jak już pisaliśmy w money.pl między innymi dlatego, że niejako z automatu wygasają umowy z kontrahentami.
To jednak nie wszystko. Wprawdzie zgodnie z prawem można odziedziczyć majątek firmy, ale nie ma możliwości dziedziczenia nazwy, numerów identyfikacji podatkowej czy decyzji administracyjnych.
Śmierć osoby wpisanej do ewidencji gospodarczej oznacza też natychmiastowe zakończenie umów o pracę załogi, wygaśnięcie kontraktów handlowych. Kredyty zaciągnięte na firmę stawiane są w stan natychmiastowej wymagalności.
Czas na pokoleniową zmianę
Sprawa jest poważna, bo ci wszyscy, którzy rozkręcali swój biznes i polską przedsiębiorczość ponad 25 lat temu, właśnie osiągają wiek, w którym coraz trudniej im zarządzać firmami. Tymczasem te małe i średnie to 90 proc. wszystkich podmiotów gospodarczych, działających w naszym kraju. Generują 40 proc. PKB (szacunki Instytutu Biznesu Rodzinnego) i dają pracę połowie aktywnych zawodowo Polaków. Przez to tysiące firm umiera, znika z rynku.
-To smutna statystyka (...) Mamy ponad 100 zgłoszeń miesięcznie o śmierci przedsiębiorcy - powiedział wiceminister rozwoju Mariusz Haładyj. -Nie rozmawiamy więc o kwestii teoretycznej, tylko bardzo praktycznej z punktu widzenia następców prawnych (...) przedsiębiorcy, a także z punktu widzenia pracowników - dodał.
Dziedziczenie miała ułatwić nowa ustawa, nad którą od ponad dwóch lat pracują w MR. Efekty tej pracy znalazły się w projekcie, który trafił do Sejmu pod koniec października br. Jednak przez ten czas najwyraźniej nie udało się rozwiązać tego problemu do końca.
- Jeżeli ta ustawa wejdzie w życie to, co prawda, nie rozwiąże wszystkich problemów z sukcesją, ale da pewne narzędzia, które pozwolą firmie przetrwać. Realizując postulaty przedsiębiorców, ustawa wprowadza instytucję zarządcy sukcesyjnego - mówi money.pl Anna Turska, doradca podatkowy z Kancelarii Ożóg Tomczykowski.
Takie rozwiązanie umożliwia zapewnienie bezpieczeństwa nie tylko firmie, ale również jej pracownikom i kontrahentom. Nawet po nagłej śmierci właściciela spadkobiercy mają czas na ustalenie między sobą szczegółów dotyczących przyszłości firmy.
Z chwilą śmierci jedynego właściciela przedsiębiorstwo stanie się po prostu firmą w spadku, którą prowadzić będzie zarządca sukcesyjny. Można będzie go wskazać również jeszcze za życia przedsiębiorcy.
Fundacja w Szwajcarii albo w Holandii
Jak dodaje prawniczka, dotyczy to jednak tylko przedsiębiorców, prowadzących działalność gospodarczą na podstawie wpisu do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Ciągle brakuje regulacji wspierających sukcesję u przedsiębiorców działających na innych zasadach.
- Dlatego nasz biznes musi korzystać z innych rozwiązań. Jednym z nich jest zakładanie fundacji rodzinnych, np. w Szwajcarii czy Holandii. Niestety na gruncie polskiego prawa fundację można założyć tylko dla celów społecznie lub gospodarczo użytecznych - dodaje Turska.
Inną możliwość w wywiadzie dla money.pl przedstawił ostatnio jeden z najbogatszych Polaków. Janusz Filipiak, prezes firmy Comarch, zdecydował się na wybór niemieckiego modelu przekazywania firmy swoim potomkom. Polskiego modelu wybrać nie mógł, bo go po prostu nie ma.
Oczywiście szykowana zmiana dotycząca jak na razie tylko jednoosobowych działalności, to krok we właściwym kierunku. Jednak wprowadzający dużą niepewność, jeżeli chodzi o intencje rządzących.
Wszystko dlatego, że - jak zauważa Turska - jednocześnie pojawiają się projekty ustaw, które stawiają pod znakiem zapytania praktyczne zastosowanie ustawy o zarządzie sukcesyjnym.
Rząd wspiera sukcesję, ale...
- Przykładowo, w najnowszym projekcie zmian ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych pojawiły się przepisy, które uniemożliwiają zaliczanie do kosztów uzyskania przychodów odpisów amortyzacyjnych od środków trwałych i wartości niematerialnych oraz prawnych nabytych w drodze spadku lub darowizny - mówi Anna Turska.
Oznaczałoby to, że przedsiębiorca, który kupił maszynę za np. milion złotych miał za życia prawo dokonywania od niej odpisów amortyzacyjnych, znacząco zmniejszających podatek. Natomiast spadkobiercy mieli być pozbawieni tego prawa. Mieli, bo na froncie sukcesji wszystko rozgrywa się bardzo szybko i propozycja nie jest już aktualna.
Nie zmienia to jednak faktu, że sprawa ta do czerwoności rozgrzało środowisko firm rodzinnych w Polsce. Zarówno przedsiębiorcy z Inicjatywy Firm Rodzinnych, jak i Fundacji Firmy Rodzinne napisali w tej sprawie listy. IFR swój apel przedstawił w liście otwartym, a FFR korespondencję skierował bezpośrednio do Beaty Szydło z prośbą o powstrzymanie tych zmian.
- Całkowicie zmroziła nas ta propozycja. Na szczęście ostatecznie resorty MR i MF pod lawiną komentarzy i naszych apeli wycofały się z tej propozycji. Trzymamy za słowo i mamy nadzieję, że ten pomysł już nie wróci - mówi Krzysztof Ogorzałek wiceprezes JMK Computerate Sp. z o.o. i jednocześnie członek zarządu stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych.
Rzeczywiście w środę na swojej stronie internetowej Ministerstwo Rozwoju w specjalnym komunikacie poinformowało o wycofaniu się z tego zapisu.
”Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Rozwoju uzgodniły jednak, że rozwiązanie pozwalające na amortyzację nabytego majątku od wartości początkowej powinno zostać przywrócone dla dziedziczonego majątku. Jest to uzasadnione potrzebą kształtowania dobrych warunków do zmian pokoleniowych w firmach jednoosobowych, wśród których większość to firmy rodzinne” - czytamy w komunikacie.
Przedsiębiorcy pozostawieni sami sobie
Ogorzałek miał okazję bardzo dokładnie poznać wszystkie systemowe braki związane dziedziczeniem firm w Polsce. Niemalże codziennie przekonuję się o tym na własnej skórze.
- Jesteśmy właśnie w kilkuletnim procesie sukcesji naszej firmy rodzinnej. Największym problemem są oczywiście kwestie podatkowe. Na pewno przepisy można by tu zdecydowanie uprościć. Dziś ciągle jeszcze przedsiębiorcy rozwiązują te problemy na własną rękę, bo nie ma żadnych regulacji, poza tą proponowaną w projekcie nowej ustawy - dodaje.
To jednak akurat jego firmy nie dotyczy, bo JMK Computerate jest spółką. 51 proc. udziałów nadal pozostaje w rękach seniora rodu. Dwoje braci Ogorzałków dysponuje po połowie tych pozostałych. Obecnie już przejęli operacyjne zarządzanie firmą, ale cały ten skomplikowany proces i zasady dziedziczenia spadku musieli jednak wymyślić sami.
- Gdyby nie wieloletnie przygotowania i bardzo dokładnie rozpisane sposoby dziedziczenia zabezpieczające nas przed wszystkimi wypadkami losowymi, firmie w przypadku śmierci któregoś z nas, groziłyby poważne turbulencje - przekonuje Ogorzałek.
Jak dodaje, wielu problemów można byłoby uniknąć, wprowadzając do polskiego prawa instytucję fundacji rodzinnych, które mogłyby zarządzać majątkiem firmy. - Tego w Polsce bardzo brakuje i zdecydowanie trzeba nad tym pomyśleć. Szczególnie jest to widoczne w sytuacji, kiedy dochodzi do tragicznego wypadku - zaznacza Ogorzałek.
Tak było w przypadku pewnej, znanej mu dobrze firmy rodzinnej, której właścicielami byli oboje rodzice. Po wypadku samochodowym zapadli w śpiączkę i ich dzieci nie mogły podejmować żadnych decyzji. Firma po prostu zamarła na długie miesiące, w czasie których ubiegali się o ich ubezwłasnowolnienie.
- Podobnych, być może nie tak dramatycznych przypadków, jest niestety więcej. Jest to obszar zupełnie niedoregulowany w naszym prawie. Różne firmy sobie z tym różnie radzą i nie zawsze działają zgodnie z prawem. W środowisku znane są opowieści o ryzach papieru z podpisami właścicieli, które pozwolą sporządzić praktycznie każdy dokument po ich ewentualnej śmierci - dodaje Ogorzałek.
Między innymi właśnie nad wypracowaniem zgodnych z prawem modeli sukcesyjnych rozmawiać będą uczestnicy dziesiątego już Ogólnopolskiego Zjazdu Firm Rodzinnych organizowanego właśnie przez IFR.
Od 10 do 12 listopada w Łodzi będzie na ten temat debatować kilkuset przedstawicieli polskich firm. Jak zapewniają organizatorzy temat sukcesji i wprowadzenie do systemu prawnego zarządcy sukcesyjnego będzie jednym z głównych omawianych problemów.