Z siedmiuset firm, które zbankrutowały w zeszłym roku, ponad sześćset mogło upaść w fikcyjny sposób - biją na alarm ekonomiści.
O sprawie pisze _ Dziennik Gazeta Prawna _. Prognozy mówią, że w 2010 roku zbankrutuje półtora tysiąca firm. Zdaniem profesor Elżbiety Mączyńskiej ze Szkoły Głównej Handlowej, większość z nich będzie wyreżyserowana, a uśmierca się przedsiębiorstwa, które mogłoby funkcjonować. Inni rozmówcy gazety są bardziej ostrożni w szacunkach, potwierdzają jednak, że dotyczy to połowy przypadków upadłości. Problem potwierdzają też przedstawiciele biznesu- ubezpieczyciele kredytu kupieckiego i firmy windykacyjne.
Dzieje się tak przede wszystkim, dlatego że właściciele chcą w ten sposób uciec od bagażu długów. Bankruci spłacają tylko część zobowiązań albo nie robią tego w ogóle. Zdarza się również, że po prostu zagarniają pieniądze swoich klientów. W tym roku fala bankructw może dotknąć firmy, które dostały dotacje unijne. Będą one kontrolowane jak wykorzystały środki - czytamy w gazecie.