150 - tyle rodzajów herbat oferuje firma Mai Wychowaniec. Młoda właścicielka postawiła na własny biznes i w 2015 roku na warszawskich Bielanach otworzyła swoją herbaciarnię. - Sprzedaję prawdziwe liście herbat, nie miał i pył, który znajdziemy w herbatach proponowanych przez duże korporacje – mówi.
Herbaciarnia oferuje herbaty czarne, zielone, białe, yerba mate, owocowe, rooibos i czerwone. Dostarcza je trzech dostawców. Koszt sprowadzanych herbat wynosi od 30 zł do 400 zł za kilogram.
Skąd pomysł na taki biznes? - W czerwcu 2015 roku skończyłam studia, później poszłam do pracy w jednej z korporacji i pomyślałam sobie, że dobrze byłoby znaleźć jakąś alternatywę, dzięki której będę zarabiać i będę bardziej niezależna - wspomina Maja Wychowaniec. - A herbaciarnia dlatego, że na V roku studiów pracowałam w takim sklepie i bardzo mi się to spodobało, głównie dlatego, że do takiego miejsca ludzie przychodzą, bo chcą, a przecież nie muszą - dodaje.
Koszt inwestycji wyniósł ok. 50 tys. zł. - Jako młoda osoba nie posiadałam zdolności kredytowej. Dzięki nieocenionej pomocy rodziców udało się dopiąć swego i to oni wzięli kredyt ze mną. Oczywiście ja jestem osobą spłacającą – wyjaśnia właścicielka.
Z pieniędzy z kredytu sfinansowano wynajem sklepu, remont, zatowarowanie go i wyposażenie. Część środków przeznaczono na opłacenie niezbędnych formalności.
- Zawsze każde otwarcie biznesu to jest ryzyko, z którym trzeba się liczyć. Ja nie żałowałam swojej decyzji - mówi właścicielka. - Jeśli ma się pomysł i jakąś koncepcję tego, jak to ma wyglądać i co chce się robić, to jak najbardziej warto. Bo to uczy pokory, cierpliwości i samodzielności – dodaje.
50 proc. przychodu w tym biznesie generują stali klienci. Najlepszy sposób dotarcia do nich to tzw. poczta pantoflowa. W promocji firmy pomocne są media społecznościowe.
Zobacz najnowszy odcinek programu "Pomysł na biznes".