- Sklep ze słodyczami jakiego jeszcze nie było - tak o swojej działalności mówi Wojciech Włodarczyk, założyciel warszawskiego Pirate Candy Shop. Jego pomysł na biznes to oryginalny sklep ze słodyczami. - Wyróżnia nas wystrój nawiązujący do wnętrza pirackiego statku i bardzo szeroki asortyment - mówi właściciel. W pierwszym miesiącu działalności sklep odwiedziło 2,5 tys. osób, którzy kupili ponad pół tony słodyczy.
Firma oferuje 60 rodzajów słodyczy – m.in. żelki, orzechy w czekoladzie czy pianki. - Do wyboru mamy produkty kwaśne, słodkie, wegetariańskie, bezglutenowe i wegańskie – wylicza Wojciech Włodarczyk.
Słodycze pochodzą od dostawców z Polski, Hiszpanii, Włoch i Niemiec. Produkty znajdują się w 18 skrzyniach oraz 33 beczkach po winie, które sprowadzono z Francji i odrestaurowano we Wrocławiu. Cena wszystkich słodkości to 12 zł za 100 g. Dzięki jednej cenie klient może dowolnie łączyć smaki i rodzaje słodyczy.
- Staramy się podchodzić do biznesu bardzo innowacyjnie. Od niedawna nasza oferta jest dostępna na aplikacji, która pozwala na dostarczanie naszych produktów do domów - tłumaczy właściciel. Jego firmę tworzy obecnie 9 osób.
Skąd pomysł na biznes? - Jestem wielkim fanem żelków i zawsze brakowało mi miejsca, w którym będę mógł dokonać wyboru, bazując na bardzo szerokim asortymencie. Chęć dania opcji wyboru była czynnikiem, który skłonił mnie do tego, żeby otworzyć ten biznes - tłumaczy właściciel. - Od pojawienia się tego pomysłu w mojej głowie do momentu, w którym wystartowaliśmy, minęło około 6 miesięcy - dodaje.
Firma powstała w 2017 roku. Źródłem finansowania były oszczędności właściciela i kredyt w dwóch bankach. Działalność tego typu wymaga pozwoleń sanepidu.
Jak wyglądał początek? - Stanąłem przed trzema wyzwaniami: znalezieniem odpowiedniego lokalu, finansowaniem i znalezieniem dystrybutorów, którzy regularnie dostarczą nam produkty w dobrej cenie i o dobrej jakości – opowiada Włodarczyk.
Największy problem w tym biznesie? - Pogoda jest głównym czynnikiem, który definiuje, czy dzień dla nas będzie dobry, czy zły. Kiedy ludzie się chowają i nie chcą wychodzić na dwór - my to odczuwamy. Drugi czynnik to świeżość produktów - tłumaczy właściciel.
Konkurencja? - Jesteśmy sklepem ze słodyczami, więc konkurencją jest dla nas każdy sklep, który oferuje cokolwiek słodkiego do zjedzenia. Od cukierni, piekarni, po mały sklep czy dyskont, który oferuje pakowane żelki i inne słodycze - wylicza Wojciech Włodarczyk. - Jednak coś, co nas wyróżnia na tle tej konkurencji, to różnorodność i szeroki asortyment w jednym miejscu - dodaje właściciel.
Według niego najlepszym sposobem dotarcia do klientów w tym biznesie są social media, internet oraz influencerzy, którzy promują lokal w mediach społecznościowych.
W pierwszym miesiącu działalności sklep odwiedziło ponad 2,5 tys. klientów, którzy kupili ponad pół tony słodyczy.
- To wynik, który bardzo mnie zaskoczył, i którego się nie spodziewałem nawet podczas szacowania potencjału tego biznesu. Liczę na to, że tak to będzie wyglądało również w miesiącach cieplejszych - twierdzi Włodarczyk.
Plany na przyszłość właściciela to wprowadzenie sprzedaży żelków online oraz otwarcie sklepów w kolejnych miastach Polski, m.in. Krakowie czy Gdańsku.
_ Prowadzisz ciekawą działalność gospodarczą? Napisz: mieszko.rozpedowski@grupawp.pl _