Ekskluzywny salon SPA dla psów połączony z butikiem, oferującym odzież i akcesoria dla czworonogów – to pomysł na biznes Agnieszki Kulisz, właścicielki warszawskiej firmy "Doggy House". - Świadomość dbania o pielęgnację psów w Polsce wzrasta, dlatego takie miejsca są potrzebne – mówi właścicielka. - Nas wyróżnia unikatowe podejście. My nie traktujemy psów jak zwierząt z podwórka, traktujemy je - w cudzysłowie - jak ludzi – dodaje.
"Doggy House" zajmuje się strzyżeniem i pielęgnacją wszystkich ras psów oraz sprzedażą odzieży i akcesoriów. Salon SPA oferuje m.in.: kąpiele, strzyżenie, trymowanie. Ceny? 100-500 zł - w zależności od zakresu usług i wielkości psa. W butiku można kupić m.in. ubrania, szelki, smycze, legowiska, torby i kosmetyki.
W firmie pracują trzy osoby: dwie groomerki, czyli psie fryzjerki oraz pomoc groomerska. - Ja zajmuję się organizacją pracy, zaopatrzeniem pracowni i sklepu, księgowością, finansami, jak również obsługą klienta w sklepie. Sama też strzygę i kąpię psy – wylicza Agnieszka Kulisz.
Skąd pomysł na taki biznes? - Pierwszego Yorka dostałam 7 lat temu w marcu, kiedy u nas jest jeszcze zimno. Nie mogłam znaleźć dla niego odpowiedniego ubranka - wspomina właścicielka. - Zaczęłam szukać w internecie firm, od których mogłabym to ewentualnie nabywać. Potem musiałam oddać psa do fryzjera. Został źle obcięty. Wtedy podjęłam decyzję, że zmieniam całe swoje życie, sama idę na kurs strzyżenia i otwieram własny biznes. I tak się stało – dodaje.
Firma powstała w 2010 roku. Początkowy koszt inwestycji wyniósł 80 tys. zł. 20 tys. zł z tej kwoty właścicielka przeznaczyła na zakup sprzętu groomerskiego - stołów, wanny, maszynek, nożyczek, ostrz, suszarek i specjalistycznych kosmetyków. Resztę kwoty przeznaczono na remont i adaptację lokalu oraz zatowarowanie go. Źródłem finansowania był kredyt gotówkowy.
Początek działalności? - Było ciężko, w nocy pracowałam jeszcze w mojej poprzedniej pracy, ponieważ nie wiedziałam, jak pójdzie mi ten interes – wspomina Agnieszka Kulisz. - Odbyłam kurs groomerski, dużo później uczyłam się sama. Po ok. 2-3 miesiącach od rozpoczęcia działalności miałam już stałą liczbę klientów, czyli ok. trzech psów dziennie, co dawało mi poczucie bezpieczeństwa finansowego – dodaje.
Obecnie stały koszt utrzymania firmy to ok. 10 tys. zł (bez raty kredytu). - Wlicza się w to zaopatrzenie, wymiana sprzętu, jego konserwacja, opłaty i czynsz za lokal oraz koszty ZUS-u i podatku - wylicza Kulisz. Prowadzenie tego typu działalności nie wymaga dodatkowych formalności.
Według właścicielki największym problemem w tym biznesie jest znalezienie odpowiednich pracowników, nadających się do pracy ze zwierzętami. - Znalazłam na to sposób. Zatrudniam osoby, które są np. po technikum weterynaryjnym i sama je przeszkalam - tłumaczy właścicielka.
Konkurencja? - Takich salonów powstaje coraz więcej, ponieważ rośnie zapotrzebowanie na rynku. Jest coraz więcej ludzi z psami, a przede wszystkim świadomość dbania o pielęgnację psów w Polsce bardzo wzrasta, dlatego takie miejsca są potrzebne - uważa Kulisz.
Liczba klientów w tzw. stałym okresie to średnio 300-320 osób miesięcznie. Przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy oraz w okresie wiosenno-letnim - od marca do sierpnia - z usług firmy korzysta do 500 klientów miesięcznie. 50 proc. przychodu firmy generują stali klienci.
Według właścicielki najlepszym sposobem dotarcia do klientów w tym biznesie są: social media, marketing szeptany oraz pozycjonowanie strony internetowej firmy.
Plany na przyszłość? - W ciągu dwóch lat planuję powiększyć lokal o dwa kolejne stanowiska do strzyżenia. Kolejnym krokiem po sześciu latach działalności będzie otworzenie drugiego salonu - odpowiada Agnieszka Kulisz.
Zobacz nowy odcinek programu "Pomysł na biznes".