Pomimo napływu ponad 1,3 mln cudzoziemców w 2016 rok, nadal 33 proc. przedsiębiorstw w Polsce ma problemy ze znalezieniem pracowników. Z najnowszego raportu Work Service „Barometr Rynku Pracy”, który zostanie opublikowany 2 marca, wynika, że już 4 na 10 firm, chcąc obsadzić wolne wakaty, będzie sięgać po kandydatów z Ukrainy.
Po raz pierwszy od przemian na początku lat 90., Polska tak wyraźnie odczuwa niedobory kadrowe. – Już dziś można wyszczególnić całe sektory gospodarki, które miałyby duże trudności z ciągłością realizacji zamówień, gdyby nie zatrudniały pracowników zza granicy. Z naszych najnowszych badań wynika, że aż 39 proc. firm planuje rekrutacje Ukraińców ze względu na braki kandydatów na rodzimym rynku pracy – mówi Maciej Witucki, prezes Work Service S.A. - Pomimo ubiegłorocznego rekordowego napływu cudzoziemców polski rynek nie został nasycony, a zapotrzebowanie na pracowników będzie nadal rosnąć. W tym roku zapowiadane jest uruchomienie nowych procesów inwestycyjnych, a biorąc pod uwagę prognozowaną kontynuację spadków bezrobocia, możemy spodziewać się dalszego wzrostu imigracji do Polski – zapowiada Maciej Witucki.
Z najnowszego „Barometru Rynku Pracy VII” firmy Work Service wynika, że pracowników z Ukrainy najczęściej poszukują duże przedsiębiorstwa, zatrudniające ponad 250 osób, które prowadzą masowe rekrutacje. W tej grupie niemal co druga firma (49,1 proc.) zgłasza chęć wypełnienia wakatów, dzięki imigracji, stawiając głównie na pracowników niższego szczebla. Wyraźne niedobory kadrowe są widoczne również w branży produkcyjnej, w której niemal 56 proc. pracodawców deklaruje chęć zatrudniania cudzoziemców. Pracodawcy z branży handlowej i usługowej rozważają rekrutacje pracowników z Ukrainy odpowiednio w 38,9 proc. i 33,8 proc. przypadków. Wyraźnie od trendów rynkowych odbiega sektor publiczny, który zaniża zbiorczą statystykę (39 proc.) z wynikiem na poziomie 5 proc. wskazań.
– W ostatnich miesiącach obserwujemy nowy trend związany z chęcią zatrudniania pracowników z Ukrainy na stanowiska wymagające kwalifikacji. Z naszych badań wynika, że rekrutacje na pracowników średniego szczebla stanowią już dziś ponad 28 proc. zgłaszanego zapotrzebowania na kandydatów zza granicy – podkreśla Marek Śliwiński, dyrektor Work Service S.A. Biorąc pod uwagę, że znacząca większość pracowników ze Wschodu przyjeżdża na podstawie uproszczonej procedury oświadczeń na okres 6-miesięczny, to wypełnienie tych wykwalifikowanych wakatów będzie wyraźnie trudniejsze. W wielu przypadkach jest to zbyt krótki czas zatrudnienia, aby wejść na specjalistyczne stanowisko, a możliwości przedłużenia zatrudnienia na podstawie zezwolenia na pracę są dość ograniczone ze względów biurokratycznych – mówi Marek Śliwiński.
Z opublikowanego w grudniu 2016 roku raportu Narodowego Banku Polskiego wynika, że 53,1 proc. pracowników z Ukrainy otrzymuje świadczenia pozapłacowe, które pozwalają im obniżyć koszty życia w Polsce. Do najpopularniejszych należą: zapewnienie zakwaterowania, wyżywienia czy transportu do pracy. Jednocześnie od początku 2017 roku obowiązują w Polsce dwa progi minimalnego wynagrodzenia. W przypadku zatrudnienia na umowę o pracę najniższa płaca wynosi 2000 zł brutto, a w ramach umowy zlecenie 13 zł brutto za godzinę pracy.
W Polsce mamy do czynienia z modelem imigracji komplementarnej, a więc wchodzeniem pracowników zza granicy na nieobsadzone miejsca pracy. W przypadku legalnego zatrudnienia Ukraińcy uzyskują co najmniej minimalne wynagrodzenie, czyli takie, jakie jest przewidziane dla Polaków. – Co ważne, w większości mają również zapewnione pozapłacowe świadczenia, które stanowią dla pracodawców dodatkowe wydatki. Oznacza to, że zatrudnienie obcokrajowców przestaje być optymalizacją kosztową, a staje się koniecznością wynikającą z niedoborów kadrowych wśród Polaków – podsumowuje Marek Śliwiński.