Więźniowie ratują rynek pracy. Najczęściej zatrudniają ich zakłady meblarskie i Poczta Polska. Jednak trudno się dorobić podczas odsiadki.
Coraz więcej więźniów decyduje się na pracę - nawet jeśli nie zarabiają na niej kokosów. W 2017 roku pracowało na rzecz zewnętrznych firm i instytucji niemal 10 tys. więźniów, w tym odpłatnie ok. 8,2 tys. Do tego w przywięziennych zakładach pracowało w 2017 r. ponad 2,2 tys. osób. Nigdy w przeszłości tylu skazanych nie podejmowało się pracy.
Na przykład w 2016 r. odpłatnie pracowało tylko 3,3 tys. więźniów. - Więzień to dobry, solidny pracownik - zapewnia ppłk Elżbieta Krakowska, rzecznik Służby Więziennej. Ogółem w jednostkach penitencjarnych w Polsce w 2017 r. przebywało ok. 73 tys. osób.
Krakowska jednak zaznacza, że te statystyki nie obejmują wszystkich pracujących więźniów. Niekiedy zatrudnia ich na przykład sama SW do wykonywania prac na terenie zakładów karnych.
Kto decyduje się na zatrudnianie osób przebywających za kratkami? Najwięcej firmy z branży meblarskiej, jak mówi nam ppłk Krakowska. Ale wyjątkowo często z takich usług korzysta Poczta Polska - zatrudnia łącznie ponad 560 skazanych na terenie całego kraju. W biurze prasowym Poczty Polskiej dowiadujemy się, że najczęściej więźniowie są zatrudniani do sortowania paczek, głównie tych cięższych. Pomagają także przy rozładunku i załadunku kursów pocztowych. Ponadto w czasie pracy na rzecz Poczty Polskiej mają możliwość zdobycia nowych umiejętności – np. ukończenia kursów na operatora wózków widłowych.
Co skłania przedsiębiorców do zatrudniania skazanych? Na pewno brak rąk to pracy. Ale rzeczniczka SW przekonuje, że nie tylko to jest argumentem dla firm. Więźniowie są według niej sumienni i dobrze wywiązują się ze swoich obowiązków. A państwo oferuje przedsiębiorcom wiele zachęt, by poszukali pracowników w zakładach karnych.
- Przedsiębiorca otrzymuje w takim przypadku ryczałt w wysokości 35 proc. wartości wynagrodzeń przysługującym zatrudnionym osobom - mówi Krakowska. Dodaje też, że firmy mogą liczyć na państwowe dotacje i pożyczki. A co mają z tego więźniowie?
Praca dla więźnia. Czasem zostaje mu kilkaset złotych
Zdecydowana większość więźniów, pracujących dla zewnętrznych firm, dostaje wynagrodzenia. Na jakie pieniądze można liczyć? - Zatrudnionemu w pełnym wymiarze czasu pracy przysługuje co najmniej minimalne wynagrodzenie - mówi rzeczniczka SW. A zatem 2100 zł brutto. Rzeczniczka dodaje też, że sporo więźniów zarabia znacznie więcej. Co nie znaczy, że podczas odsiadki można się dorobić. Wszystko przez potrącenia.
Sporo ponad połowa z wynagrodzenia idzie bowiem na fundusze - Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej oraz na Fundusz Aktywizacji Zawodowej Skazanych oraz Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy. Z pozostałej części pobiera się ubezpieczenia społeczne, podatki, ale często sporą część wynagrodzenia zabiera komornik, na przykład na alimenty. Część środków gromadzi się natomiast na specjalne konto, z którego skazany będzie mógł korzystać, gdy wyjdzie za mury więzienia.
Ile zatem zostaje? Okazuje się, że nierzadko jest to około 500-600 złotych. Jednak chętnych więźniów nie brakuje, a przy zakładach karnych powstają kolejne hale produkcyjne. Służba Więzienna szacuje, że w 2018 roku rekord jeśli chodzi o pracujących skazanych jeszcze raz zostanie pobity.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl