Automatyczna analiza ksiąg podatkowych za pomocą programów komputerowych, pozwalająca szybko i skutecznie wychwycić wszelkie nieprawidłowości. W taki sposób Ministerstwo Finansów chce od 1 lipca walczyć z wyłudzeniami podatków, zmuszając firmy do prowadzenia rejestrów w formie elektronicznej według ściśle określonego wzoru. Eksperci chwalą kierunek zmian, ale ostrzegają, że w rękach niekompetentnych urzędników nowe narzędzie może zaszkodzić uczciwym firmom.
Aktualizacja 20:02
We wtorek resort finansów opublikował struktury logiczne Jednolitego Pliku Kontroli (JPK), czyli parametry określające formę prowadzenia ksiąg rachunkowych, ewidencji transakcji VAT, czy faktur VAT. Od połowy roku obowiązek ten obejmie duże firmy (ponad 250 pracowników lub 50 mln zł rocznego obrotu), a od 2018 roku także średnie i małe.
Ministerstwo podkreśla, że częściowe zautomatyzowanie kontroli skarbowych przyniesie 200-300 mln zł oszczędności rocznie, ale znacznie większe znaczenie będzie miało usprawnienie i przyspieszenie działań kontrolnych fiskusa. Generalny Inspektor Kontroli Skarbowej, wiceminister finansów Wiesław Jasiński, deklaruje, że wprowadzenie JPK pozwoli nie tylko uszczelnić podatki VAT i CIT, ale także przeciwdziałać nieuczciwej konkurencji.
Jak dowiedział się money.pl w Ministerstwie Finansów, dane Jednolitego Pliku Kontroli będą gromadzone przez rządowe Centrum Przetwarzania Danych w Radomiu.
Michał Borowski, doradca podatkowy i ekspert Business Centre Club, w rozmowie z money.pl zwraca uwagę, że zaprezentowany system JPK jest na razie bazą danych, a wciąż nie wiadomo, co organy podatkowe będą umiały z tymi danymi zrobić. Dodaje, że wiele zależy od tego, jakie programy będą obsługiwać bazy danych, czy będą pozwalały szybko i skutecznie wychwytywać nieprawidłowości i oszustwa.
Podaje przykład, w którym spółka z o.o. przez miesiąc od powstania jest w stanie wygenerować obroty 100 mln zł - to właśnie takie sytuacje powinien wychwytywać program i dawać urzędnikom materiał, który będą mogli sprawdzić.Jak mówi, obecnie fiskus jest "krok, a nawet kilka kroków za przestępcami, którzy prowadzą wyłudzenia podatków, a gdy się zorientuje, spółka już nie istnieje i nie ma jak ściągnąć należności".
Radosław Piekarz, doradca podatkowy i ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, także podkreśla, że JPK to "tylko sposób przekazywania danych, a trzeba je też odpowiednio przeanalizować". - Liczy się nie tylko szybkość, ale także jakość tych analiz. Mówimy tu o olbrzymiej ilości danych, trzeba mieć odpowiednie narzędzia informatyczne i personel, by je odpowiednio analizować - stwierdza.
Ekspert zwraca jednocześnie uwagę, że zautomatyzowanie kontroli skarbowych będzie dla uczciwych firm w pewnym stopniu korzystne, ponieważ powinno znacznie skrócić czas trwania kontroli. Zaznacza jednak, że gdy kontrole będą trwały krócej, fiskus będzie mógł ich przeprowadzać więcej.
- To jednak nie jest z gruntu złe, ponieważ obecnie mamy w Polsce problem z unikaniem opodatkowania - mówi Piekarz. - Takie informatyczne rozwiązania są jak najbardziej godne pochwały, nie zgadzam się, że można to nazwać dokręcaniem śruby przedsiębiorcom - ocenia.
Bardziej sceptyczny w tej kwestii jest Michał Borowski, który uważa, że JPK jest potężnym narzędziem, które w rękach niekompetentnych urzędników może stanowić zagrożenie dla legalnie działających przedsiębiorców. Twierdzi, że system niczego nie rozwiąże, na końcu zawsze jest człowiek.
Jego zdaniem zdarza się, że urzędnicy skarbowi nie rozumieją biznesu, specyfiki pewnych branż i często normalne operacje uważają za podejrzane. A przez to czasami zamiast łapać przestępców, koncentrują swoje działania na legalnie działających firmach, które działając w dobrej wierze znalazły się w łańcuchu transakcji, których celem było wyłudzenie VAT-u. Borowski kwituje, że przed resortem finansów jest bardzo dużo pracy, by poziom merytoryczny urzędników podwyższyć.