Wyrównanie poziomu płac kobiet i mężczyzn jest wciąż nieosiągalnym celem dla walczących o to organizacji i instytucji. Są jednak kraje, którym znacznie bliżej do tego ideału niż innym. W Unii Europejskiej Polska należy pod tym względem do ścisłej czołówki. Na szarym końcu znajdują się za to nasi najbliżsi unijni sąsiedzi - Czechy, Słowacja i Niemcy.
Jak wynika z najnowszych danych Eurostatu - z 2014 roku - w Unii Europejskiej kobiety zarabiają średnio o 16,1 proc. mniej na godzinę niż mężczyźni. Co gorsza, wskaźnik ten nie zmienia się - jest identyczny jak w 2010 roku.
W Polsce średnia stawka godzinowa kobiet jest o 7,7 proc. niższa niż w przypadku mężczyzn, co oznacza, że pod względem równości w wypłatach wyprzedzają nas tylko Słowenia (2,9 proc.), Malta (4,5 proc.) i Włochy (6,5 proc.).
Dobre miejsce Polski nie oznacza jednak, że nasz rynek pracy zmierza ku równości płac kobiet i mężczyzn. Jest wręcz przeciwnie - od 2010 roku, gdy płace kobiet były zaledwie o 4,5 proc. niższe, różnica stale powiększa się.
Co ciekawe, będąca prymuską równouprawnienia ekonomicznego kobiet i mężczyzn Słowenia w pewnym momencie osiągnęła nawet wskaźnik oznaczający lepszą pozycję płci pięknej na rynku pracy. W 2010 roku różnica wyniosła 0,9 proc. na korzyść kobiet.
Wzorem zrównywania płac kobiet i mężczyzn z pewnością nie mogą być Niemcy, gdzie od 2002 do 2014 roku różnica pomiędzy w wypłatach nie zmieniła się nawet o 0,1 proc. Wśród unijnych krajów z największą różnicą płac negatywnym liderem jest jednak Estonia, gdzie kobiety zarabiają o niemal 30 proc. mniej niż mężczyźni.