Zapowiedziane w lutym zmiany w prawie budowlanym opóźniają się. Kolejne katastrofy to wynik złego funkcjonowania nadzoru budowlanego. Nadzór powinien być niezależny od samorządów i mieć większe kompetencje.
Inspektorzy nadzoru będą mogli uniemożliwić przeprowadzenie imprezy, jeśli uznają, że istnieje zagrożenie katastrofą - mówił GP w maju Piotr Styczeń, wiceminister budownictwa. Do tej pory jednak rząd nie zajął się projektem ustawy
Do laski marszałkowskiej nie wpłynął dotychczas projekt nowelizacji prawa budowlanego, chociaż rząd zapowiadał zmiany po katastrofie hali w Chorzowie. Minęło pół roku, a projekty zmian w prawie budowlanym oraz ustawie o imprezach masowych nie trafiły nawet na posiedzenie Rady Ministrów.
Potrzebna reforma nadzoru
Tymczasem w sobotę zawalił się wiadukt budowany na Zakopiance. Jedna osoba zginęła, a prokuratorzy rozpoczęli śledztwo, które ma wskazać przyczyny tragedii. Pojawiają się zarzuty, że zawinił również brak odpowiedniego nadzoru budowlanego.
- Tracimy na tym, że rząd zwleka z przedłożeniem projektu ustawy Prawo budowlane, a ostatnia tragedia to tylko potwierdza. Dzisiaj nadzór budowlany praktycznie nie funkcjonuje - mówi Łukasz Abgarowicz, poseł PO i szef sejmowej Komisji Infrastruktury.
Reforma nadzoru budowlanego była jedną z najbardziej istotnych propozycji zmian. Obecnie na szczeblu podstawowym jest on uzależniony od różnych uwarunkowań lokalnych. Powiatowemu inspektorowi nadzoru budowlanego mogą być wydawane polecenia przez starostów lub burmistrzów. Resort budownictwa zapowiadał zlikwidowanie jednostek powiatowych i zastąpienie ich Okręgową Inspekcją Nadzoru Budowlanego. Zdaniem ministerstwa takie rozwiązanie miało zapewnić obniżenie kosztów oraz ich większe skoncentrowanie, a co za tym idzie bardziej racjonalne gospodarowanie pieniędzmi. Dodatkowo wszystkie jednostki miały zostać uniezależnione od samorządów. Miały one mieć strukturę pionową, która umożliwia wydawanie wiążących poleceń jednostkom niższego szczebla.
Nadzór ponad układami
- Nadzór powinien być uniezależniony od samorządów i mieć pewne cechy policyjne. Jeśli kontrola nadzoru nie będzie autonomiczna, nie będzie skuteczna - mówił na początku maja Piotr Styczeń, wiceminister budownictwa.
Kolejne zmiany, które miały być wprowadzone, dotyczą doprecyzowania przepisów o obowiązku właścicieli i zarządców obiektów utrzymania ich w należytym stanie. Proponowano, by musieli oni zapewnić bezpieczeństwo użytkowania obiektu nie tylko w zakresie jego sprawności technicznej, ale również oddziaływania na niego czynników zewnętrznych. Niewykonanie tego obowiązku miało być zagrożone karą aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny.
Projekt ustawy zakładał także zwiększenie kontroli bezpieczeństwa budynków w sytuacjach nadzwyczajnych. Resort proponował wprowadzić kontrole bezpieczeństwa użytkowania obiektów w razie wystąpienia niekorzystnych zjawisk oddziałujących na obiekt. Dwa razy w roku trzeba by było kontrolować obiekty o powierzchni dachów powyżej 1000 mkw. Miałyby być one dokonywane przed i po zimie.
Dlaczego rząd czeka
- Niezrozumiałe jest, dlaczego rząd tyle czasu czeka z wprowadzeniem tak potrzebnych zmian. Jeżeli jednak będzie to nadal się przeciągało, to PO jest gotowa zgłosić własne projekty ustaw - mówi Aldona Młyńczak, posłanka PO i członkini sejmowej Komisji Infrastruktury.