Początek sierpnia przyniósł przede wszystkim dobre informacje o wynikach obrotów bieżących naszej gospodarki. Deficyt obrotów bieżących za czerwiec wyniósł bowiem zaledwie ok. 83 mln EUR (w ujęciu dolarowym ok. 100 mln USD). Przejście NBP na EUR z USD w zakresie jednostki, w jakiej podaje się nasz deficyt należy odnotować pozytywnie. Dzięki obecnej relacji kursowej EUR/USD podawanie danych w EUR bardziej korzystnie i łagodniej prezentuje osiągane przez nas rezultaty.
Należy pamiętać, że większość naszego eksportu przypada na EUR, zaś importu na USD. Jeśli walutą rozliczenia był USD, to wówczas większość eksportu trzeba było przeliczać na USD i de facto naszego eksportu "przybywało". Teraz zaś odwrotnie, eksportu nie przybywa, a przeliczany na EUR z USD import maleje. Biorąc pod uwagę naszą nierównowagę pomiędzy importem a eksportem, to zmiana przelicznika przyczyni się do optycznego zmniejszenia deficytu.
Sama różnica między eksportem a importem towarów - deficyt towarowych obrotów handlowych utrzymuje się na poziomie w granicach 0,5 mld EUR. W maju wynosił 681 mln EUR, a w czerwcu 487 mln EUR. Saldo handlowe za całe półrocze 2003 roku wyniosło 4 mld 250 mln EUR, widać więc systematyczną poprawę, zarówno jeśli chodzi o tendencję ostatnich miesięcy, jak i porównując wyniki I półrocza 2003 z analogicznym okresem roku 2002, kiedy deficyt handlowy wynosił 5 mld 435 mln EUR.
Wyraźnie stabilizuje się poziom eksportu. W maju wynosił on 3 mld 15 mln EUR, w czerwcu zaś 3 mld 32 mln EUR. W skali I półrocza 2003 roku eksport wyniósł 17 mld 381 mln EUR, co w porównaniu z analogicznym okresem roku 2002 daje wzrost o 5,2%. Wzrost w skali całego roku to ok. 8,4%. Można więc sądzić, że w kolejnych miesiącach eksport będzie bardzo powoli przyrastać i nie sądzę, aby udało się utrzymać do końca roku jego roczne tempo przyrostu powyżej 6%.
Następuje za to systematyczny spadek importu, w czerwcu wyniósł on zaledwie 3 mld 519 mln EUR, podczas gdy w maju import wynosił prawie 3,7 mld EUR. W skali półrocza import spadł o 1,5%, zaś w skali roku o 0,3%. Mam obawy co do kształtowania się wzrostu gospodarczego w najbliższym czasie w związku z takim a nie innym kształtowaniem się importu.
II półrocze 2002 roku charakteryzowało się odnowieniem importu po spadku w poprzednim okresie związanym z pogorszeniem ówczesnej sytuacji gospodarczej w kraju i spadkiem inwestycji. Wydawało się, ze jest to sygnał dla spodziewanego niebawem ponownego wzrostu inwestycji. Niestety, począwszy od kwietnia 2003 pomimo wszem i wobec ogłaszanego przyspieszenia gospodarczego i ożywienia konsumpcji, ponownie następuje fala spadku importu, co prawdopodobnie nie wróży niczego dobrego w zakresie wzrostu inwestycji. A ich brak z kolei nie pozwoli na trwałe podstawy wzrostu gospodarczego, czy się to komuś podoba, czy nie.
Dlatego właśnie uważam, choć wielu się ze mną nie zgadza, że obecny wzrost ma szalenie kruchy charakter i już jesienią może zakończyć się kolejną falą zerowego rozwoju, tyle że tym razem z uwagi na kłopoty z klimatem, ceny żywności nieco wzrosną i inflacja będzie nieco większa. O ile oczywiście nie zmieni się gwałtownie relacja kursowa EUR/USD, bo jej zmiana może gwałtownie zachwiać równowagą zewnętrzną gospodarki.
Rekordowo niski deficyt obrotów bieżących zawdzięczamy obrotom niesklasyfikowanym, wyniosły one na plus 534 mln EUR, ich wzrost w skali półrocza wyniósł aż 77%. Emigracja ekonomiczna przybiera więc zdecydowanie na sile i być może dane spisu powszechnego są mocno nieaktualne. Rząd widząc poprawę bilansu handlowego, przestał już pragnąć dalszej deprecjacji złotego. Pamiętacie Państwo jak prof. Kołodko ciągle mówił o przewartościowanym złotym? Dlaczego teraz raptem złoty nie jest już przewartościowany i rząd obecnie "oczekuje umocnienia złotego"? Otóż dlatego, że nadmiernie rosnący dług publiczny bije wszelkie kolejne granice bezpieczeństwa zbliżając się do konstytucyjnych ograniczeń.
Część naszego długu (ok. 40%) jest denominowana w USD i EUR. Jeśli nastąpiłaby jakaś kolejna skokowa deprecjacja złotego , to nasz dług liczony w PLN przy braku szczęścia mógłby przekroczyć barierę 60% PKB. Aprecjacja złotego pozwoliłaby natomiast na większe pole manewru na powiększanie deficytu budżetowego w roku 2004 i 2005. Z punktu widzenia polityki kształtowania deficytu budżetu i długu publicznego zmiana relacji kursowej EUR/USD na korzyć USD byłaby wręcz katastrofą. Jednak działania rządu na rzecz umocnienia złotego mogą załamać jeden z dwóch filarów obecnego wzrostu - eksport
Podsumowując - stabilny wzrost eksportu, to dobry sygnał, chociaż niepokoi malejący jego przyrost. Jeszcze bardziej niepokojące są: spadający import świadczący w dalszym ciągu o braku ożywienia inwestycji oraz zmiana polityki rządowych resortów gospodarczych orientująca się obecnie na aprecjację złotego, co oznacza poświęcenie dynamiki wzrostu eksportu za cenę powiększenia przestrzeni kreacji deficytu finansów publicznych i długu publicznego.