Koncept, zespół i pieniądze. To pakiet startowy każdego startupowca. Rząd postanowił dopisać do niego jeszcze jeden zasób: czas. I co ważne, zapewnić go w sposób ustawowy.
- Chcielibyśmy przygotować dla startupów rozwiązanie na wzór urlopu macierzyńskiego - powiedziała PAP minister rozwoju Jadwiga Emilewicz.
Jak tłumaczyła, dziś pracodawcy niechętnie udzielają długoterminowych, bezpłatnych urlopów swoim pracownikom, a właśnie wtedy mieliby oni czas, aby przetestować swoje produkty.
- Jeśli rozwiną skrzydła, to mamy nadzieję w nowe spółki technologiczne, bo ich liczbę także chcielibyśmy w Polsce zwiększać - podkreśliła Emilewicz.
Szczegółów nie ma. Mamy je poznać dopiero za pół roku. Jednak szefowa resortu rozwoju obiecuje, że ci przedsiębiorcy, którym jednak nie uda się rozwinąć skrzydeł z dala od swoich pracodawców, będą mieli zapewniony powrót na miejsce pracy.
Rozwiązanie ma być uszyte pod potrzeby informatyków, inżynierów, programistów, czyli najzdolniejszych specjalistów, którzy mieliby największe szanse na to, by z powodzeniem realizować swoje projekty.
Co ważne, mowa o ludziach, którzy stanowią elitę rynku pracy, o którą pracodawcy są skłonni agresywnie rywalizować. Szczególnie w przypadku firm działających w gospodarce cyfrowej.
Trudno więc wyobrazić sobie, aby pracodawcy chętnie wypuszczali swoich ludzi, by ci zakładali własne firmy, które – jakby tego było mało – mogą okazać się dla nich konkurencją.
- Z punktu widzenia pracodawcy ważne jest, aby pracownik był obecny, gotowy i zmotywowany do tego, by pracować, a nie by iść na urlop, podczas którego będzie pracować dla kogoś innego - komentuje dla money.pl ekspert Pracodawców RP, dr Antoni Kolek.
Polskie prawo przewiduje, że pracownik może pójść na urlop bezpłatny, rodzicielski, wychowawczy albo dla podratowania zdrowia. Niektóre firmy, które zatrudniają profesjonalistów, oferują sabbatical.
- Zdarza się, że dobry menedżer przychodzi do szefa i mówi, że czuje się zmęczony, chce odpocząć albo wyjechać dookoła świata. Wtedy obie strony jakoś się dogadują. Pracownik dostaje wolne, a pracodawca ma gwarancje, że pracownik do niego wróci – wyjaśnia ekspert Pracodawców RP.
Tymczasem pomysł resortu rozwoju ma sprawić, aby ktoś rzucił pracę i został przedsiębiorcą. Jest to coś zupełnie nowego, jeśli chodzi o polskie prawo. Jak zauważa Antoni Kolek, jeżeli ktoś będzie chciał zostać przedsiębiorcą, to znajdzie na to sposób bez pomocy ustawodawcy.
- To rozwiązanie nie pasuje do polskiej struktury gospodarczej i nie rozwiązuje realnych problemów, z którymi borykają się i pracownicy i pracodawcy. Zamiast tego daje więcej szkód niż pożytku – tłumaczy Antoni Kolek.
I dodaje: - Pracodawca szuka rąk do pracy, a pracownik szuka możliwości rozwoju. Jeśli ich nie dostaje, to zmienia pracę.
Dariusz Żuk, prezes i założyciel Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości, zwraca uwagę na inny mankament resortowego pomysłu. Czas, który rząd chce dać specjalistom, może okazać się zbyt krótki.
Nasz rozmówca mówi wprost: sześć miesięcy nie starczy na zbudowanie zespołu, znalezienie finansowania i stworzenie prototypu produktu.
- W ciągu 15 lat w Akademickich Inkubatorach Przedsiębiorczości swoje pomysły przetestowało ponad 16 tysięcy osób, a średni czas testu to 11,5 miesiąca. Po takim czasie projekty albo wychodziły na rynek, albo rezygnowały ze swojej działalności. Z tej perspektywy okres półroczny może okazać się zbyt krótki – ocenia szef AIP.
Greg Albrecht, doradca zarządów spółek, zwraca uwagę na to, że czas potrzebny na zbudowanie biznesu i zweryfikowanie go na rynku to co najmniej 12-18 miesięcy. Do tego, jak podkreśla, sam jest zwolennikiem bardziej "partyzanckiego" podejścia do budowania firmy.
- Statystycznie największe rokowania mają biznesy tworzone na początku po godzinach, do których ludzie odchodzą „na całego”, gdy jest już z czego żyć. To kwestia zaangażowania i determinacji, które pokazują podejście przedsiębiorcze do życia. Prawdziwi przedsiębiorcy nie potrzebują warunków cieplarnianych do odpalenia biznesu. Ciekaw jestem też motywacji pracodawców do wdrażania takich programów - komentuje Albrecht.
Z kolei Dariusz Żuk docenia, że resort kierowany przez Jadwigę Emilewicz widzi potrzebę tworzenia zachęt dla przyszłych przedsiębiorców i chce testować nowe rozwiązania.
- W Polsce brakuje dobrych jakościowo startupów. Zbyt niska jest też liczba nowo tworzonych firm, co powinno ulec zmianie, jeśli chcemy pretendować do roli "startup nation”. - komentuje Żuk.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl