Samozatrudnieni specjaliści, a w szczególności informatycy, grożą pracodawcom rozwiązaniem umów i przejściem do konkurencji. Powodem ich frustracji jest split payment, promowany przez rząd jako bezpieczny i wygodny dla przedsiębiorców sposób płatności.
1 lipca każdy przedsiębiorca, który otrzymuje przelewem wynagrodzenie za fakturę, może dostać dwa przelewy. Wartość netto trafi na wskazane konto, a podatek VAT na specjalnie do tego celu założone przez bank. Bez decyzji naczelnika Urzędu Skarbowego przedsiębiorca nie będzie mógł wykorzystać tych środków do żadnego innego celu niż regulacja zobowiązania podatkowego.
Pracujący na własny rachunek Polacy obawiają się, że kiedy przez split payment zbierać będą na swoich kontach pieniądze dla skarbówki, w tym samym czasie klepać będą biedę.
Zagrożenie jest bardzo realne, bo jak potwierdziliśmy w Stowarzyszeniu Samozatrudnieni, które skupia freelancerów, temat analizowany jest tam od dłuższego czasu. Pracujący na umowy cywilnoprawne po prostu obawiają się o swoją płynność finansową, kiedy w tym samym czasie na ich kontach górka "pieniędzy nie do ruszenia" będzie rosła.
- Nikt nie umie powiedzieć, jaka będzie praktyka, tzn. jak będzie można korzystać z konta VAT w przypadku nadpłaty tego podatku. Jest bardzo dużo obaw z tym związanych. Wielu samozatrudnionych ma poczucie bezsilności i bezsensu wprowadzania takich przepisów. Uważają, że to kolejny przepis utrudniający ich codzienną działalność - mówi money.pl Małgorzata Skrzek-Lubasińska ze Stowarzyszenia.
Informatycy grożą
Również Arkadiusz Łagowski, doradca podatkowy w firmie Grant Thornton, jest przekonany, że dla wielu samozatrudnionych będzie to nie lada problem.
- Split payment niewątpliwie pogorszy płynność wielu podatników. Szczególnie dotknięci zostaną samozatrudnieni, ponieważ często płacą oni za swoje faktury zakupowe gotówką czy też kartą. Takie formy zapłaty nie pozwalają jednak na zastosowanie split paymentu - mówi money.pl Łagowski.
Jeżeli zatem mały przedsiębiorca otrzyma płatność za pośrednictwem split payment za wystawioną przez siebie fakturę, to nie będzie mógł "zużyć" środków zgromadzonych na koncie VAT. Na koniec miesiąca będzie musiał wpłacić na konto urzędu skarbowego kwotę VAT stanowiącą różnicę między VAT należnym (od sprzedaży) a naliczonym (od zakupów).
- Na jego koncie VAT znajdowała się będzie jednak wyższa kwota. Obawiając się takiej sytuacji, samozatrudnieni, w tym informatycy, pytają swoich zleceniodawców, czy będą otrzymywać wynagrodzenie split paymentem. Bronią się przed nim, grożąc rozwiązaniem umowy i przejściem do konkurencji - mówi Łagowski.
Samozatrudnieni bezsilni i poirytowani. Rząd zadowolony
Jak tłumaczy od początku prac MF, nikt tu do niczego zmuszać nie będzie, ale już dziś wiadomo, że dobrowolność mechanizmu będzie iluzoryczna. Jak już pisaliśmy w money.pl, duże spółki z udziałem Skarbu Państwa deklarują, że od lipca zaczną stosować mechanizm podzielonej płatności.
Za nimi mogą pójść mniejsze firmy. Dla państwowego budżetu to realna szansa na wyższe wpływy.Tym samym, co oczywiste, głównym beneficjentem zmian, według założenia Ministerstwa Finansów, będzie budżet. Wpływy z VAT mają w ciągu 10 lat wzrosnąć łącznie o 82 mld zł.
Wszystko dzięki mechanizmowi zablokowania dowolnego decydowania o wydatkowaniu pieniędzy, które przedsiębiorcy otrzymują jako podatek VAT do niemal każdej faktury.
Pieniądze nie do ruszenia
W końcu przedsiębiorcy - w przypadku, gdy na rachunkach VAT będą mieli środki - nie wydadzą pieniędzy na nic innego niż zapłata za fakturę (również w systemie podzielonej płatności) lub zobowiązanie podatkowe. Po prostu zmaleje liczba dłużników podatkowych.
Co jednak dla budżetu wygodne, dla przedsiębiorców może okazać się co najmniej kłopotliwe, a dla niektórych firm szybko może stać się przyczyną poważnych problemów.
Jeden z informatyków pracujący w jednej z dużych korporacji, ale rozliczający się z nią jako firma, również nie kryje swoich obaw.
Nigdy nie było łatwo, a teraz...
- Oczywiście mam wybór i mogę powiedzieć zleceniodawcy, że nie chcę dzielonej wpłaty na dwa konta, tylko na jedno, po staremu. Ale może się stać tak, że za rok to będzie już powszechne albo obowiązkowo dla wszystkich i wtedy faktycznie to będzie draństwo, bo zakupy na firmę stracą uzasadnienie - mówi Maciej.
Nasz rozmówca zwraca uwagę też na to, że - co nie jest dla przedsiębiorców nowością ani tajemnicą - ze zwrotami VAT zawsze jest problem.
- W tym roku czekam już drugi miesiąc, niby mają czas do 3 miesięcy. Rok temu też miałem problem. Dodzwonić się nie da, musiałem iść tam osobiście i stracić 2 dni. Wypełnić formularze, odstać swoje w kolejce. Potem słyszę, że to błąd, bo przelali na jakieś stare konto, którego już nie mam od 20 lat - mówi Maciej.
Dlatego, jak przypuszcza, z nowym systemem będzie podobnie. - Zawsze jak wprowadzają udogodnienia, to nigdy nie jest to udogodnienie dla przedsiębiorcy - dodaje.
"Obawy totalnie nieuzasadnione"
Wątpliwościami przedsiębiorców podzieliliśmy się z Ministerstwem Finansów. Jednak do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy żadnej oficjalnej odpowiedzi. Nie wiemy zatem, czy ten aspekt był analizowany i czy ewentualnie można spodziewać się jakichś nowelizacji, kiedy okaże się, że split payment, zamiast pomóc, utrudnia życie samozatrudnionym.
Nieoficjalnie w resorcie powiedziano nam, że opisane powyżej obawy są „totalnie nieuzasadnione, bo sam mechanizm nie został zaprojektowany, żeby używać go w relacji samozatrudnionego z pracodawcą”.
- Split payment powinien być użyty w relacji z firmami, co do których nie mamy pełnego zaufania. Tymczasem trudno o bardziej znanego kontrahenta niż własny pracownik. Jeśli jakaś firma złośliwie będzie chciała pracownikom płacić ze split paymentem, to przekroczy granice dobrego smaku. Nie dość, że trzyma pracownika na śmieciówce, to jeszcze dokłada mu tą płatnością - mówi nieoficjalnie money.pl jeden z wysoko postawionych urzędników MF.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl