Kilkadziesiąt tysięcy kobiet w całym kraju planuje przyłączyć się w poniedziałek do protestu przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Część z nich nie przyjdzie do pracy. Kolejne firmy zapowiadają, że przyłączą się do protestu. Czy – zgodnie z zapowiedziami organizatorek protestu – czeka nas czarny poniedziałek z zamkniętymi sklepami i urzędami?
Uczestnicy zaplanowanych na poniedziałek protestów skrzykują się głównie w sieci. Według wstępnych deklaracji zebranych na stronie protestu na facebooku, strajkować w poniedziałek będzie ponad 68 tysięcy osób. Część weźmie urlop z pracy, część nie pójdzie tego dnia na zajęcia na uczelni. Niektórzy planują oddać honorowo krew – dzięki czemu zyskają dzień wolny w pracy. Strajkowi mają towarzyszyć inne wydarzenia, marsze, spotkania, pikiety. Czy to oznacza, że w poniedziałek czeka nas paraliż kraju?
Urzędy będą pracować...
Na temat strajku wypowiedziało się już kilku prezydentów miast. - Jako pracodawca i prezydent m. st. Warszawa nigdy nie ingerowałam, nie ingeruję i nie będę ingerować w poglądy swoich pracowników. Zgodnie z kodeksem pracy każdy może wziąć wolny dzień – zapowiedziała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Urzędy miejskie będą otwarte jak w każdy inny dzień. Tak samo w innych miastach. Prezydent Kalisza zaapelował do urzędniczek, które chcą wziąć wolne, by uprzedziły o tym wcześniej. „Każdy ma prawo wypowiadać się czy manifestować zgodnie z poglądami i sumieniem. Dlatego, proszę, by Panie urzędniczki pracujące w Ratuszu, które chcą wziąć udział w Ogólnopolskim Strajku Kobiet, w najbliższy poniedziałek 3 października, odpowiednio wcześniej powiadomiły swojego przełożonego o planowanej nieobecności. Nie chciałbym, by udział w strajku zakłócił pracę urzędu miejskiego w dzień powszedni” – zadeklarował na facebookowym profilu.
Nie ma też informacji, jakoby pracować nie miały poczty, banki, czy sieci handlowe.
Nieco inaczej sprawa wygląda na uczelniach. „W związku z bardzo licznymi sygnałami, jakie odbieramy od pracowników i studentów, musimy liczyć się w dniu 3. października br. ze znaczną absencją pracowników administracji, pracowników naukowo-dydaktycznych oraz studentów” – czytamy w oświadczeniu dziekana Wydziału Lingwistyki Stosowanej UW. „W związku z tym informuję, że w poniedziałek, 3. października, mogą wystąpić znaczne ograniczenia w funkcjonowaniu administracji Wydziału oraz jego poszczególnych jednostek. W chwili obecnej nie jesteśmy także w stanie przewidzieć, które z zajęć dydaktycznych odbędą się” – wskazuje dziekan.
... a prywatni – niekoniecznie
Do protestu natomiast przyłączy się wiele małych prywatnych firm. Wiadomo już, że spektakli nie dadzą w poniedziałek dwa stołeczne teatry prowadzone przez fundację Krystyny Jandy – Teatr Polonia i Och Teatr. Jak poinformowała Krystyna Janda, stało się to „przy poparciu obsady męskiej”. Kasy teatrów zwracają pieniądze za bilety.
Podwoje zamknie – o ile nie uda się skompletować męskiej załogi - znana w Warszawie Cafe Kulturalna. Pracować nie będzie atelier projektanta Tomasza Ossolińskiego. „Bez kobiet nasz świat nie byłby tak piękny i inspirujący, pomóżmy im i wspierajmy je w walce o swoje prawa i niezależność” – napisał Ossoliński. Do protestu dołączają też agencje reklamowe, prywatne przychodnie i kliniki medycyny estetycznej, sklepy, salony wyposażenia wnętrz, firmy spedycyjne, agencje konsultingowe i PR, firmy księgowe, itd.
Niektóre będą pracowały w mniejszej niż zwykle obsadzie kadrowej. - Niestety nie wszystkie kobiety pracujące u mnie chcą brać udział w strajku, siłą rzeczy nie chcąc im narzucać moich poglądów, nie zamykam firmy. Natomiast wspieram strajk, jest wolny wybór i ja będę strajkować – mówi wp.pl pani Izabela, właścicielka firmy.
Polska bez kobiet
Jak wynika z danych GUS, poziom aktywności zawodowej kobiet jest niższy niż mężczyzn. Zawodowo pracuje 69,7 proc. kobiet w wieku produkcyjnym, podczas gdy dla mężczyzn ten wskaźnik wynosi 77,6 proc. To w znacznej mierze wina historii – jeszcze sto lat temu prawo kobiet do pracy zawodowej nie było oczywiste.
Są jednak branże, które bez kobiet nie byłyby w stanie funkcjonować. Przykład: edukacja. Tutaj panie stanowią osiem na dziesięciu pracowników. Tak samo w opiece zdrowotnej i społecznej. Wśród pracowników biurowych, pracowników usług osobistych i sprzedawców oraz specjalistów kobiety stanowią około 64 proc. ogółu pracujących.
GUS odnotowuje również, że w każdej grupie zawodowej mężczyźni zarabiają więcej od kobiet, choć w różnym stopniu. Największa dotyczy robotników przemysłowych i rzemieślników. Przeciętne wynagrodzenie kobiet do przeciętnego wynagrodzenia mężczyzn wyniosła w tej grupie 66,3 proc. Najmniejsze różnice wynagrodzeń dotyczą pensji pracowników biurowych, gdzie przeciętne wynagrodzenie kobiet wynosiło 98,1 proc. przeciętnego wynagrodzenia mężczyzn.