Zaostrza się konflikt w PLL LOT. Związkowcy nie przestają strajkować, zarząd nie ustępuje. Sytuacja jest napięta, bo protest odbija się na pasażerach. Odwoływane są kolejne loty. "Nie dam się szantażom" - zapewnia prezes spółki.
To już 6. dzień strajku związkowców zrzeszonych przy PLL LOT. Konflikt narasta po tym, jak w poniedziałek prezes spółki zwolnił dyscyplinarnie 67 strajkujących, choć związkowcy twierdzą, że 80. To musiało odbić się na utrudnieniach z połączeniami, ponadto jeszcze bardziej rozjuszyło protestujących. Związkowcy zapewniają, że nie ustąpią, aż zarząd nie przywróci zwolnionych do pracy i nie przystanie na postulaty.
Czytaj także: Zarobki pilotów. PLL LOT zwalnia i chwali się płacami
Przez strajk państwowa spółka musiała odwołać we wtorek co najmniej kilkanaście połączeń. Na lotnisku Chopina w Warszawie nie wylądują samoloty ze Szczecina, Zielonej Góry, Hamburga, Amsterdamu, Berlina, Moskwy, Paryża, Chicago, Nowego Jorku, Londynu, Toronto, Tokyo i Seulu.
Przewoźnik wystosował specjalny komunikat w tej sprawie, choć w nim mowa tylko o jednym odwołanym locie z Warszawy:
„W dniu 23 października w związku z nielegalną akcją strajkową dwóch związków zawodowych działających w LOT wystąpiły odwołania następujących rejsów: LO3907/3908 WAW-KRK-WAW".
Firma zachęca pasażerów, by na bieżąco sprawdzali status rejsów na stronie www.lot.com w zakładce www.lot.com/pl/pl/status-lotu.
"LOT na bieżąco monitoruje sytuację, pozostając w stałym kontakcie z zarządcami infrastruktury lotniskowej, kontrolą ruchu lotniczego i stosownymi służbami. Dokładamy wszelkich starań, żeby protest w jak najmniejszym stopniu wpłynął na komfort pasażerów" – czytamy w komunikacie.
Przewoźnik zapewnia, że stara się o hotele i nowe bilety dla poszkodowanych.
Związkowcy protestują na warszawskim lotnisku Chopina. We wtorek rano na miejscu zastali umundurowanych ochroniarzy przy firmowych szatniach. Strajkujący nie są do nich wpuszczani. Nie mogą też korzystać z toalet.
Zdaniem zarządu przewoźnika chodzi o bezpieczeństwo tych pracowników, którzy nie strajkują. PLL LOT twierdzi, że niestrajkujący są czasem zastraszani przez protestujących i to właśnie w szatniach.
Związkowcy zapewniają, że to nieprawda. We wtorek strajk rozszerzy się o pikietę na ulicy.
Zdaniem związkowców, w tym tygodniu odwołanych będzie w sumie kilkadziesiąt połączeń.
Prezes LOT: nie ulegnę szantażowi
Prezes PLL LOT Rafał Milczarski pozostaje nieugięty, jak mówi nie ulegnie szantażom związkowców.
- Nadal płacimy związkowcom za to, że oni de facto wywołują konflikty i sączą truciznę w organizm spółki. To są ludzie, którzy dotąd mówili prezesom LOT, co mają robić. Ja nigdy się nie poddam ich szantażom – stwierdził Milczarski w rozmowie z magazynem Forbes.
- Zdumiewające jest to, jak wąska grupa liderów związkowych, jakieś 5-10 osób, jest w stanie zogniskować na sobie uwagę mediów, podając różnego rodzaju nieprawdziwe informacje i karmić nimi społeczeństwo, naruszając dobre imię i interes LOT-u – twierdzi prezes LOT-u, odpowiadając na pytanie, czy to prawda, że lepsze wyniki spółki zostały okupione kosztem zwiększenia opóźnień lotów, usterkowości floty i frustracji załogi.
Milczarski dodaje, że frustracji wśród pracowników "absolutnie nie widzi”.
- Jakie są niby powody do frustracji, jeśli od 2016 r. 550 osób zostało awansowanych, dzięki temu, że firma się rozwija? Wreszcie można w LOT awansować. Proszę wyobrazić sobie, że ludzie byli po 15 lat pierwszymi oficerami, teraz większość została kapitanami i ma wzrosty wynagrodzenia rzędu kilkudziesięciu procent - stwierdził.
Jak tłumaczy, awans z młodszej stewardesy na starszą skutkuje wzrostem wynagrodzenia o 80 proc.
- Jestem finansowo niezależny i nie zamierzam iść na zgniłe kompromisy. Nie zamierzam też nikogo przekupywać ani błagać, żeby przestał szkodzić swojej firmie – powiedział Milczarski.
Zobacz też: Prezes LOT ostro o związkowcach. Strajku się nie boi
O co poszło?
W ubiegły czwartek ponad 100 pracowników protestowało w siedzibie firmy. W piątek rano nie zostali wpuszczeni do budynku. Protestują na zewnątrz.
Głównym punktem sporu między związkami zawodowymi działającymi w LOT a władzami spółki jest wypowiedziany w 2013 roku regulamin wynagradzania z 2010 roku. LOT wówczas stanął na krawędzi bankructwa i musiał przeprowadzić restrukturyzację.
Spółka otrzymała pomoc publiczną, którą notyfikowała Komisja Europejska. Stare zasady dotyczące wynagrodzeń zostały zastąpione nowymi, ramowymi - zdaniem związków - mniej korzystnymi dla pracowników.
Na czas strajku LOT wynajął samoloty z załogami od zewnętrznych firm.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl