Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Tomasz Sąsiada
Tomasz Sąsiada
|

System podatkowy w Polsce do zmiany. Tak zrobiliby to eksperci

0
Podziel się:

Państwo źle wykorzystuje daniny, dlatego zamiast oddawać mu więcej, trzeba uprościć system podatkowy i lepiej kontrolować firmy - komentują dla Money.pl eksperci.

System podatkowy w Polsce do zmiany. Tak zrobiliby to eksperci
(Wojciech Stróżyk / Reporter)

- Firmy działające w Polsce płacą podatku dochodowego jak na lekarstwo. To największa bolączka naszego systemu podatkowego - ocenia dr Marek Dietl, ekonomista z Instytutu Sobieskiego. - Jest mnóstwo legalnych sposobów na to, by nie oddać fiskusowi ani grosza. Trzeba uprościć przepisy, a wpływy do budżetu będą większe - wyjaśnia prof. Marian Noga, dawniej zasiadający w Radzie Polityki Pieniężnej. Eksperci komentują dla Money.pl wyniki raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, z którego wynika, że na obciążenia podatkowe w naszym kraju nie mamy prawa narzekać.

Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), która zrzesza 34 wysoko rozwinięte kraje, podliczyła, jaką część PKB danego kraju stanowią wpływy z wszelkiego rodzaju podatków. Oprócz tradycyjnie rozumianych jako podatki PIT, CIT, VAT, akcyzy i kilku innych, dodała też do listy składki na ubezpieczenia społeczne. Okazuje się, że w Polsce dochody budżetu z tego tytułu stanowią 32 procent PKB całego kraju. To znacznie mniej niż w Danii, gdzie liczba ta wynosi 50 procent, ale więcej niż na przykład w Stanach Zjednoczonych (25 procent).

źródło: Money.pl na podstawie danych OECD za 2013 rok

- Wysokie podatki w Polsce to mit. W porównaniu z innymi krajami rozwiniętymi nie wypadamy źle - mówi Marek Dietl z Instytutu Sobieskiego. Ekspert tłumaczy, że podstawowy problem leży w tym, jak państwo wykorzystuje te podatki. Duńczycy i inni Skandynawowie potrafią za zebrane pieniądze wytworzyć dobra publiczne wysokiej jakości. Dlatego wszyscy płacą tam duże podatki z uśmiechem na ustach. W Polsce jest inaczej. - Państwo nie potrafi zadbać o publiczną sferę życia, dlatego nie może wymagać od obywateli płacenia wyższych danin.

Dlatego, jego zdaniem, obecny poziom wpływów z podatków w stosunku do polskiego PKB jest sprawiedliwy. - Nie powinniśmy iść drogą USA i Szwajcarii, gdzie obciążenia podatkowe są jeszcze niższe, bo to też nie przyniosłoby pozytywnych skutków. Państwo powinno powoli starać się polepszać jakość dóbr publicznych, a być może z czasem Polacy choć w minimalnym stopniu będą skłonni zapłacić do państwowej kasy więcej - dodaje.

Prostsze przepisy, większe wpływy

- W Polsce mamy ponad sto wszelkiego rodzaju odpisów i ulg podatkowych, do tego dochodzą wyłudzenia podatku VAT, a to zmniejsza wpływy do budżetu. Gdyby system podatkowy był prostszy, państwo zarobiłoby więcej - ocenia Marian Noga, były członek RPP i były rektor Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. - Jestem zwolennikiem liniowego podatku dochodowego i prostych zasad, bez żadnych ulg - wyjaśnia ekonomista.

Jeden z dwóch podstawowych problemów, na które zwracają uwagę Marian Noga i Marek Dietl, to możliwość zgodnego z prawem unikania płacenia podatku dochodowego od firm (CIT). - Pod tym względem Polska wypada zdecydowanie niekorzystnie na tle innych krajów wysoko rozwiniętych. Jest cały zasób metod unikania płacenia CIT. I to i sposobami legalnymi, i w ramach szarej, i czarnej strefy - wyjaśnia Marian Noga.

- Ten trend doskonale wpisuje się w model kapitalizmu, jaki mamy w naszym kraju. To tak zwana zależna gospodarka rynkowa. Większość dużych firm to zagraniczne podmioty. Nie płacą podatków u nas, tylko w krajach, w których mają siedziby. Dlatego tylko kilka państwowych dużych spółek zapewnia poważne wpływy z CIT do naszego budżetu - tłumaczy Dietl.

Jego zdaniem są dwa rozwiązania tego problemu. Pierwsze wiąże się z rozbudowaniem systemu kontroli podatkowej. Tym bardziej, że dziś fiskus piętnuje statystycznego Polaka za kilkugroszową pomyłkę w wysokości zapłaconego podatku, a nie przygląda się wyprowadzaniu milionów złotych kapitału za granicę.

Wpływy budżetowe Polski w 2014 roku
źródło: Ministerstwo Finansów
1. Podatek dochodowy od osób prawnych 29,7 mld zł
2. Podatek dochodowy od osób fizycznych 78,1 mld zł
3. Podatek od towarów i usług 124,3 mld zł
4. Podatek akcyzowy 61,6 mld zł
5. Podatek od gier 1,2 mld zł
6. Cła 2,4 mld zł
7. Ogółem 297,3 mld zł

Drugi sposób to sprytny system negocjowania warunków podatkowych dla firm. - Tak jest na przykład w Szwajcarii, która woli, żeby firma zapłaciła u niej niewielki podatek niż nie zapłaciła go wcale. To zachęca przedsiębiorców, dlatego wiele firm płaci w Szwajcarii podatki - wyjaśnia Marek Dietl.

VAT-owska karuzela do naprawy

Drugi, oprócz zbyt niskich wpływów z CIT, problem naszego systemu podatkowego, to podatek VAT - oceniają ekonomiści. Daje on firmom ogromne pole do popisu w kwestii wyłudzeń, na których co roku polski budżet traci ponad 30 miliardów złotych.

źródło: Money.pl na podstawie danych OECD za 2013 rok

- VAT jest bardzo kryminogenny. I to nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Dziś mafie nie zajmują się zabójstwami czy pobieraniem haraczu, a wymuszaniem VAT-u właśnie. Warto się zastanowić, czy świat nie powinien wrócić do podatku obrotowego, gdzie pobiera się jeden procent od obrotu i nie ma żadnych zwrotów - ocenia Marian Noga.

Mimo swoich wad, VAT stanowi największe źródło wpływów do państwowego budżetu. W 2014 roku były to 124 miliardy złotych, podczas gdy wpływ z PIT wyniósł 78 miliardów, a z CIT zaledwie 30 miliardów). Jak wyliczyła OECD, podatki dochodowe w 2013 roku stanowiły u nas zaledwie 21 procent wszystkich wpływów podatkowych (wliczając w to składki na ubezpieczenia społeczne). Tak niskie wpływy z tego tytułu stawiają Polskę w ogonie rozwiniętych krajów należących do OECD. Z kolei w rekordowej pod tym względem Danii aż 62 procent wpływów podatkowych pochodzi z podatków dochodowych.

źródło: Money.pl na podstawie danych OECD za 2013 rok

Jak ocenia Marek Dietl, to nic złego. - Z punktu widzenia ekonomisty kraj na dorobku powinien mieć niskie podatki dochodowe, a wysoki VAT. To dobre rozwiązanie, bo jeśli chcemy akumulować kapitał, to nie płacimy od tego podatku - wyjaśnia ekspert.

Drugą stronę medalu opisuje Marian Noga. - Co prawda obywatel cieszy się, że fiskus nie zabiera mu zbyt dużej części wypłaty, ale z drugiej będzie musiał zapłacić więcej za produkt w sklepie. Poza tym, wyższe ceny na sklepowych półkach hamują popyt. A to wstrzymuje rozwój gospodarki, choć doraźnie zyskuje na tym budżet państwa - podkreśla ekonomista.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)