Sebastian Ogórek, wicenaczelny money.pl: Na jakim etapie są prace związane z matrycą VAT? Projekt miał być zaprezentowany już kilka miesięcy temu.
Teresa Czerwińska, minister finansów: Przepisy dotyczące matrycy są w tej chwili szlifowane. To jest bardzo ważna decyzja. Planujemy mieć gotową matrycę w połowie listopada. Wtedy też ją zaprezentujemy.
Ile czasu będą mieli przedsiębiorcy na zapoznanie się z nią i jej wdrożenie? Słowem od kiedy nowe stawki będą obowiązywać?
Po pierwsze w odniesieniu do towarów chcemy przejść na nomenklaturę CN [nomenklatura scalona, element Wspólnej Taryfy Celnej - przyp. red.]. Zredukujemy liczbę kategorii. Rozmawialiśmy z prezesem GUS i tu było zrozumienie, że zbyt duże rozdrobnienie klasyfikacji nie ma uzasadnienia.
Na dostosowanie się do nowej matrycy przedsiębiorcom potrzebny będzie czas. Każdą usługę i towar trzeba będzie odpowiednio zaklasyfikować. Stąd vacatio legis musi być odpowiednio długie. Sądzę, że od pół roku do roku.
Czyli stawki zmienić mogą się w połowie roku, a nie 1 stycznia 2019 roku?
Nie mamy wymogu wdrażania ich na początku roku, jak w przypadku podatków dochodowych.
Myślałem, że może nowa matryca będzie połączona z wdrożeniem kas online.
Zależy nam, aby na wdrożenie tych zmian dać odpowiednio dużo czasu przedsiębiorcom. Pół roku to jest więc minimum. Poza tym w matrycy chcemy maksymalnie uprościć system stawek VAT, zapewnić prostotę, przejrzystość i przyjazność w stosowaniu poprzez wprowadzenie zasady jednej stawki dla całych, w miarę możliwości, grup towarów oraz stworzenie załączników do ustawy w taki sposób, żeby w ramach danej pozycji znajdowała się jak największa grupa towarów albo usług, przy jednoczesnym maksymalnym ograniczaniu liczby wyjątków.
Chodzi o zlikwidowanie absurdów dotyczących różnych stawek, na przykład na lody płynne i na patyku?
Bez wątpienia, chcemy wyeliminować absurdy. Na przykład różne stawki na musztardę i sos musztardowy, pieczywo o krótkim i długim terminie ważności, ciastka itp. To ma uprościć prowadzenie biznesu. Chcemy też wprowadzić wiążącą informację stawkową (WIS), która zapewni podatnikom i organom podatkowym większą pewność co do prawidłowości zastosowanych stawek VAT.
Jak dokładnie ma ona wyglądać?
Decyzję w tej sprawie wydawać będzie Krajowa Administracja Skarbowa. To do niej trzeba będzie się zwrócić o kwalifikację. Chcemy też przejąć tę część odpowiedzialności od GUS. Dziś to on decyduje o kwalifikacji danego produktu, ale ma to wpływ nie tylko na cele statystyczne.
Nowe propozycje zakładają, że podatnik otrzyma tzw. WIS zawierającą klasyfikację towaru według CN oraz właściwą dla niego stawkę podatku VAT.
fot. Daniel Gnap
Może przy okazji zmian w samej matrycy warto też wrócić do niższych stawek podatkowych?
Jeśli chodzi o stawki, to one powinny być zmieniane w szerszym kontekście. W kontekście predykcji wydatków, koniunktury i kondycji finansów publicznych.
To tu chyba nie ma problemu. Mamy wzrost gospodarczy, niski deficyt zaplanowany na przyszły rok.
To prawda. Niemniej tego typu analizy powinny być prowadzone w perspektywie wieloletniej, nie poprzez pryzmat stanu obecnej koniunktury gospodarczej. To jest zmiana długoterminowa. Powinniśmy wiązać ją z sektorem finansów publicznych w długim okresie.
Podam przykład. W ustawie o finansach publicznych mamy zapis regulujący sposób szacowania SRW, czyli reguły wydatkowej. Uwalniana jest pewna przestrzeń w zależności od tego, jaki jest poziom państwowego długu publicznego "netto".
Jeśli spadnie poniżej 43 proc. w relacji do PKB, to będziemy mieli dodatkową przestrzeń wydatkową. Uważam tego typu mechanizmy za właściwe w przypadku ustalania tak wrażliwych kwestii jak podstawowa stawka VAT. Nie powinniśmy tu posługiwać się przykładem ostatnich dwóch lat.
Na koniec sierpnia mamy nadwyżkę budżetową – 1,1 mld zł. Deficyt na koniec roku zaplanowano natomiast na 41,5 mld zł. Na ile szacuje pani go na koniec roku?
Życzyłabym sobie, żeby był wykonany w 50-60 proc.
Tak wynika z pani szacunków na dziś?
Tak. Powinniśmy wykorzystać okres dobrej koniunktury gospodarczej do konsolidacji fiskalnej. Ostatni kwartał jednak zawsze ma swoją dynamikę wydatków. Jednak jeśli nie pojawią się zdarzenia ekstraordynaryjne, powinniśmy wykonać deficyt na poziomie 50-60 proc. zaplanowanego w budżecie.
Resort przedsiębiorczości ma pakiet zmian związanych z płatnościami podatków, który ma pomóc walczyć z zatorami płatniczymi. Przyłączycie się jeszcze innymi pomysłami do rozwiązania tego problemu?
Tu powinny się sprawdzić narzędzia analityczne i bazy danych. Nie ma dowodów na skuteczność instrumentów legislacyjnych, nakazowych w tym względzie. Mamy już przecież dyrektywę z 2011 r., która nie jest skuteczna w walce z zatorami płatniczymi.
Gdzie jest bowiem problem? To kwestia wiedzy o kontrahencie i zaufania do tzw. kredytu kupieckiego. Dzięki naszym narzędziom analitycznym będziemy mogli identyfikować, kto przetrzymuje płatności, gdzie są sprawcy zatorów. To pozwoli na reakcję skierowaną w sposób bezpośredni na sprawcę i przywrócenie zaufania do instytucji kredytu kupieckiego.
I chcecie je udostępniać wszystkim?
Nie, tu wystarczy zmienić przepisy tak, aby udostępniać je w tym celu odpowiednim organom. Na przykład możemy je udostępniać UOKiK-owi. Mamy te informacje w JPK, do tego doszły informacje ze STIR, z przepływów gotówki. To jak pełny raport finansowy. Konstruujemy narzędzia analityczne, aby wiedzieć, gdzie tworzą się zatory, kto przetrzymuje te środki.
Tylko UOKiK będzie mógł to sprawdzić, czy też każda firma skontroluje swojego kontrahenta?
Uważam, że udostępnienie takich danych UOKiK-owi jest uzasadnione, gdyż jest on właściwy do piętnowania tego typu negatywnych zjawisk na rynku. Powiem jednak więcej. Przygotowujemy rozwiązania, które funkcjonują już w kilku branżach, np. logistycznej, gdzie jest możliwość sprawdzenia kto przewozi, ile i jakich towarów.
Chodzi o CEPiK.
Chodzi o stworzenie analogicznych rozwiązań umożliwiających monitorowanie innych firm pod względem zatorów płatniczych. Narzędzia analityczne pomogą zarówno w identyfikacji, jak i w perspektywie w prognozowaniu zatorów płatniczych. To jest podstawa naszych zamierzeń, aby dzięki budowaniu wiedzy w ogóle nie powstawały zatory.
Instrumenty sankcjonujące będą mogły być stosowane przez odpowiednie organy, ale tylko w stosunku do podmiotów szczególnie agresywnie wykorzystujących swoją dominującą pozycję na rynku i rzeczywiście generujących zatory. Natomiast te instrumenty nie mogą być stosowane do pozostałych firm – w łańcuchu dostawy, które w istocie są ofiarami firmy generującej zator.
Zmienię temat. 15 lutego czeka nas rewolucja w podatkach? Pierwszy raz w historii nie będę musiał robić właściwie nic, bo pani rozliczy za mnie PIT.
Pracujemy nad takim rozwiązaniem, aby to administracja skarbowa po raz pierwszy przygotowała zeznanie roczne za podatnika już za rok 2018. Przygotujemy rozliczenia dla czterech milionów podatników, którzy bez podejmowania aktywności będą mogli mieć podatek rozliczony automatycznie. Nie będą musieli robić nic - nawet wchodzić na nasz portal podatkowy.
Dotyczy to osób, które rozliczają się bez ulg, bez żadnych dodatkowych odliczeń. Kolejne cztery miliony podatników rozliczy się poprzez dwa kliknięcia na portalu, gdyż przykładowo dołożą w ten sposób tylko informację o wspólnym rozliczeniu z małżonkiem. W sumie więc ta prosta ścieżka obejmie ok. 8 milionów osób.
Powiedziała pani, że 4 mln osób nie będą musiały nic robić. Czyli oni nie muszą się bać tego ostatniego dnia kwietnia, gdyż zostaną rozliczeni automatycznie.
Po pierwsze rozliczamy zeznanie roczne PIT 37 i 38 za podatnika, co oznacza, że podatnik nie będzie musiał poświęcać czasu ani środków, żeby wypełnić takie zeznanie. Po drugie zdejmujemy pewien rygor i stres - nie ma ryzyka spóźnienia się z rozliczeniem. Jeśli administracja rozlicza za podatnika, wówczas takie ryzyko nie istnieje. Dodatkowo eliminujemy pewien stres związany z ewentualną płatnością kary, nieścisłościami, wyjaśnieniami.
Jeżeli my rozliczamy PIT za podatnika, to tutaj prawdopodobieństwo pomyłki jest po prostu znikome. To my jako administracja skarbowa wówczas przejmujemy odpowiedzialność.
W jaki sposób dowiem się, że jestem w grupie tych czterech milionów osób?
Jeżeli jest się pracownikiem etatowym i nie korzysta z ulg oraz odliczeń, wówczas można zdać się na administrację skarbową w zakresie rozliczenia zeznania rocznego za 2018 rok.
Jednocześnie pozostawiamy możliwość złożenia zeznania całkowicie samodzielnie. Jeśli ktoś będzie chciał mieć wgląd w rozliczenie roczne, to może się zalogować na portalu podatkowym, zweryfikować zeznanie i uzupełnić, jeśli będzie wymagało korekty.
Jeśli się nie wybierze organizacji, to ten 1 proc. będzie przekazywany na tę samą organizację co w uprzednim roku?
Tak. Korzystamy z danych z roku poprzedniego. System pobiera je w sposób automatyczny. Oczywiście podatnik będzie mógł dokonać innego wyboru, skorygować.
Czyli mała podatkowa rewolucja. A co z samozatrudnionymi?
Na razie tego typu proste rozliczenie dotyczy tych, którzy dotąd wypełniali PIT-37 oraz PIT-38. To osoby pracujące na umowie o pracę lub w przypadku PIT-38 osiągające dochody kapitałowe. PIT-y z tytułu działalności gospodarczej chcemy rozliczać w ten sposób od 2020 roku. Wprowadzamy zmiany stopniowo.
Rewolucja podatkowa w 2019 roku obejmie jednak małe firmy. Zmniejszacie im podatek z 15 do 9 proc. Pytanie tylko: ile firm skorzysta z tej stawki CIT?
Jeśli chodzi o nasze szacunki, to w Polsce jest to około 400 tys. podatników z obrotem do 1,2 mln EUR, który ma uprawniać do stosowania 9 proc. stawki CIT. Nie chodzi nam jednak tylko o prosty mechanizm obniżenia podatku. Oczywiście jest to jedna z najniższych stawek, jeśli chodzi o tego typu przedsiębiorstwa w Europie. Natomiast widzę to trochę szerzej.
Chcemy osiągać stabilny wzrost gospodarczy. On może być nieco niższy niż obecnie, ale powinien być stabilny i długofalowy. Aby tak się stało, musimy dawać firmom zachęty. Obniżka z 15 proc. na 9 proc. jest jednym z tych elementów. Kolejnym elementem jest pobudzanie działalności proinnowacyjnej.
fot. Daniel Gnap
Stoimy przed koniecznością zmiany struktury gospodarki. Długofalowy wzrost gospodarczy potrafią wykreować tylko gospodarki innowacyjne. Albo Polska będzie gospodarką, która będzie się rozwijała w sposób cykliczny, ale zupełnie przeciętny, albo przeskoczymy do krajów, gdzie przede wszystkim czerpie się korzyści z własności intelektualnej, a nie pracy fizycznej.
Instrumentem podatkowym pobudzającym działalność proinnowacyjną będzie IP BOX, czyli rozwiązanie pozwalające na opodatkowanie dochodów z komercjalizacji szeroko pojętej własności intelektualnej na poziomie 5 proc. - znów jest to jedna z najniższych stawek przyjęta w tego typu rozwiązaniach w Europie.
Czy obniżka z 15 proc. do 9 proc. będzie na tyle widoczna w firmach, że one będą inwestowały, a nie konsumowały te dodatkowe środki?
Ważnym elementem w tym łańcuchu jest zachęta do inwestowania we własne przedsiębiorstwo. Czyli jeżeli ktoś inwestuje kapitał we własną firmę, to może wliczyć do kosztów uzyskania przychodu te hipotetyczne, alternatywne odsetki.
To reakcja na problem struktury naszego wzrostu gospodarczego? Cały czas rośniemy dynamicznie, ale głównie dzięki konsumpcji. Inwestycje stoją. One są dużym problemem dla polskiej gospodarki?
Chcielibyśmy, żeby stopa inwestycji była większa. Rozróżniajmy jednak dwa elementy: inwestycje publiczne i prywatne. Te pierwsze są istotnie powyżej średniej unijnej.
To zasługa środków z Unii.
Ale nie tylko my je mamy. To kwestia właściwego ich wykorzystywania.
Tylko że wcześniej te inwestycje też stały w miejscu. Teraz dopiero minister Kwieciński zaczął rzeczywiście wydatkować pieniądze.
Mamy tu na pewno powód do zadowolenia. Pobudzenia wymagają inwestycje prywatne. To kwestia kreowania ekosystemu przyjaznego inwestowaniu, a to jest pewien proces. Decyzje inwestycyjne są zaś trudne w swej istocie, gdyż wymagają zamrożenia kapitału i podjęcia ryzyka. Stąd te wszystkie pomysły, o których wspominałam, poszukiwanie i uruchamianie mechanizmów stymulujących przedsiębiorców do inwestowania.
Dopytam jeszcze o ten 9 proc. CIT. Forum Obywatelskiego Rozwoju zwraca uwagę, że przekroczenie limitu przychodu przez przedsiębiorcę o kilka euro sprawi, że podatek wzrośnie skokowo. Nie można tu zastosować stopniowania, czegoś na kształt złotówki za złotówkę?
To zawsze pytanie o konstrukcję podatku. Mamy tu określony próg, stąd przekroczenie go oznacza inną stawkę podatku.
Nie będzie to oznaczało sztucznego powstrzymywania rozwoju firmy lub zakładania kilku spółek?
Myślę, że nie będzie to powód do pozostawania przez dłuższy czas małą firmą. Liczę natomiast, że będzie to zachęcało do przedsiębiorczości. Tym bardziej że mamy tzw. mały ZUS. Chcemy w ten sposób pobudzać do wzrostu, by mali stawali się średnimi.
Zobacz także: Czerwińska dla money.pl: Polski exit tax jednym z bardziej łagodnych w Europie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl