Aktualizacja 03.03.2021 r.
"W tym lokalu nie obsługujemy funkcjonariuszy policji i ich rodzin" - taka informacja znalazła się na drzwiach toruńskiej restauracji "Byczy Burger". Decyzję tę właściciel uzasadnia działaniami służb na protestach, a także wizytami u tych przedsiębiorców, którzy zdecydowali się otworzyć swoje lokale pomimo lockdownu.
- Ta akcja ma pokazać nasze niezadowolenie wywołane zachowaniem policjantów wobec ludzi na ulicach, na strajkach. Tym, co oni robią, jak traktują ludzi. Jeżeli nie ma możliwości, żeby policjanci odpowiedzieli w inny sposób, to w ten sposób chciałem wyrazić swoje niezadowolenie - mówi money.pl właściciel "Byczego Burgera", który pozostawił swoje dane osobowe do wiadomości redakcji.
Burza w internecie
Akcja podzieliła internautów. Część deklaruje, że więcej w burgerowni już nie zje, a część - wręcz przeciwnie. Poparcie lub sprzeciw użytkownicy deklarują za sprawą oceny restauracji na Facebooku lub na Google'u. Jedną gwiazdkę na pięć przyznają sympatyzujący z policjantami, a pięć na pięć - z restauratorem. Krytyki na żywo właściciel restauracji jednak nie usłyszał.
- Nie miałem ani jednej sytuacji, żeby ktoś przyszedł do restauracji i powiedział nam prosto w oczy jakikolwiek negatywny komentarz. Słyszymy wyłącznie słowa wsparcia i słowa uznania za odwagę - wyjaśnia.
- Nie miałem też żadnego telefonu, w którym ktoś dałby upust emocjom. W jednym przypadku zadzwonił emerytowany policjant z innego miasta, z którym bardzo kulturalnie porozmawialiśmy i choć nie zgadzaliśmy się we wszystkich kwestiach, to doszliśmy do wielu wspólnych wniosków - opowiada restaurator.
Przytacza też historię klienta, który przez telefon zamówił najdroższego burgera i dodatki, ale zamówienia nie chciał odebrać. Zapłacił za nie i wytłumaczył, że chociaż w ten sposób może wspomóc restaurację.
Policja przywołuje przepis kodeksu wykroczeń
Na naszą prośbę o komentarz zareagował podkomisarz Antoni Rzeczkowski z Wydziału Prasowo-Informacyjnego biura Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji. "Nie komentujemy spraw hipotetycznych" - czytamy w nadesłanej odpowiedzi.
"Policjanci codziennie przeprowadzają ok. 16 tys. interwencji, wiele z nich związanych jest z ratowaniem życia i zdrowia, często z narażeniem życia policjantów. Jakiekolwiek ataki słowne czy fizyczne na policjantów nie mogą być tolerowane, a ich sprawcy będą pociągani do odpowiedzialności prawnej" - czytamy w odpowiedzi.
"Kierownictwo polskiej Policji zawsze broniło i będzie bronić policjantów postępujących zgodnie z prawem. Zdecydowanie przeciwstawiamy się takim zachowaniom, jasno podkreślając, iż nie ma przyzwolenia Komendanta Głównego Policji ani kierownictwa polskiej na fizyczne i werbalne ataki na policjantów i ich rodziny, a także szykany czy dyskryminację" - czytamy dalej.
Podkom. Rzeczkowski przywołuje również artykuł 135 Kodeksu wykroczeń. Mówi on o tym, że osoba, która zajmuje się "sprzedażą towarów w przedsiębiorstwie handlu detalicznego lub w przedsiębiorstwie gastronomicznym" ukrywa przed klientem towar na sprzedaż lub też "umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru", podlega karze grzywny.
Właściciel brał udział w proteście przedsiębiorców
Skąd zatem decyzja przedsiębiorcy o takiej formie protestu? Właściciel restauracji tłumaczy, że brał udział w jednym z protestów przedsiębiorców w Warszawie. Jak przekonuje, w czasie jego trwania stracił maseczkę, którą miał wcześniej na twarzy.
- Kiedy pojawiły się komunikaty nawołujące do rozejścia się, to chciałem się do nich dostosować. Poprosiłem policjantów o możliwość opuszczenia miejsca. Policjanci mnie zlekceważyli i po dyskusji z jednym z funkcjonariuszy - w której nie byłem napastliwy ani roszczeniowy, ani nie wyzywałem nikogo - policjanci rozstąpili się i wciągnęli mnie do radiowozu z tłumu - opowiada przedsiębiorca.
Z jego opowieści wynika, że w radiowozie spędził kilka godzin, a następnie został przewieziony na komisariat do innego miasta. Całość trwała ok. 5 godzin.
- Wylądowałem na komendzie w celu złożenia zeznań i podpisania protokołów, ponieważ odmówiłem przyjęcia mandatu. A na komendzie żaden z policjantów nie miał maseczki - przypomina sobie nasz rozmówca.
- Po wszystkim pozostawiono mnie w innym mieście. Moja prośba o przewiezienie mnie do Warszawy, bo tam został mój samochód, została zlekceważona - dodaje.
W tej sprawie także zwróciliśmy się do wydziału prasowego Komendy Głównej Policji z pytaniami, jak wyglądały procedury w przypadku osób biorących udział w protestach przedsiębiorców, które odbywały się w ubiegłym roku, a także, czy zdarzały się przypadki, że protestujący trafiali do komisariatów poza Warszawą.
Zostaliśmy jednak odesłani do stołecznego komisariatu. Odpowiedź na pytania przysłała nam mł. asp. Irmina Sulich z Wydziału Komunikacji Społecznej Komendy Stołecznej Policji.
"Z uwagi na dużą ogólność pierwszej części pytań nie mam możliwości weryfikacji informacji. W przypadku zgromadzeń osoby wielokrotnie trafiały do różnych jednostek, w których funkcjonują pomieszczenia dla osób zatrzymanych, wynika to z chociażby ilości osób zatrzymanych. Należy wspomnieć, że na policji nie spoczywa obowiązek odwiezienia osób do miejsca zatrzymania lub do miejsca wskazanego" - czytamy w odpowiedzi.
- Jeżeli przyjdzie do mnie policjant, który nie założył munduru, to ja się będę z tego bardzo cieszyć, bo to może znaczyć, że się go wstydzi. A być może nie identyfikuje się tymi funkcjonariuszami, którzy robią te rzeczy, które wywołują mój sprzeciw - mówi właściciel "Byczego Burgera".
- Jeżeli przychodzi do mnie mimo całej tej sytuacji, to ja nie jestem w stanie nic z tym zrobić, ale czuję w tym momencie, że stanęło na moim. Ale nie będę przeprowadzać żadnych śledztw, kto jest kim. Każdego traktuję tak samo i nie będę podejrzliwie traktować swoich klientów - kończy.
W 2016 roku szerokim echem odbiła się historia drukarza, który odmówił wydrukowania materiałów fundacji LGBT. Rok później sądy I i II instancji najpierw uznały, że naruszył on art. 138 Kodeksu wykroczeń, jednak pod koniec 2019 roku łódzki sąd apelacyjny zdecydował najpierw o wznowieniu postępowania i uchyleniu wcześniejszego orzeczenia. Następną decyzją było umorzenie całego postępowania.
W połowie 2019 roku Trybunał Konstytucyjny - na wniosek ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry - orzekał w sprawie konstytucyjności art. 138 Kodeksu wykroczeń. TK ocenił, artykuł ten jest niezgodny z Konstytucją.