Wpis do Krajowego Rejestru Sądowego miał gwarantować pewność obrotu, ale obecnie jest to fikcją. Wszystko przez przeciągające się procedury. Na rejestrację spółki kapitałowej można czekać nawet pół roku.
Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", sędziowie zajmujący się wpisami do KRS są tak przeciążeni obowiązkami, że na zwykłą rejestrację spółki w wielu miastach czeka się kwartał. Wystarczy zwykły błąd we wniosku, by wszystko wydłużyło się dwukrotnie.
Poseł PiS Bartłomiej Wróblewski zarzuca sądom nadmierny formalizm, ale rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Bartłomiej Przymusiński podkreśla, że sędziowie nie mogą iść na skróty.
- Gdybyśmy naginali zasady, w razie jakichkolwiek nieprawidłowości w późniejszym funkcjonowaniu spółki znaleźliby się tacy, którzy by pytali, dlaczego sąd dopuścił do jej rejestracji - mówi gazecie Przymusiński.
Eksperci wskazują, że duże opóźnienie we wpisach do KRS powoduje, że sprawdzenie danych w KRS nie gwarantuje, że są one jeszcze aktualne, np. czy dana osoba nadal jest prezesem spółki.
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców proponuje, by wpisami do KRS zajmowali się urzędnicy bankowi, z którymi państwo podpisywałoby odpowiednie umowy. Posłowie PiS uznają to za dobry pomysł, ale uważają, że potrzebne są dodatkowe analizy.