Parlament Europejski przyjął dyrektywę liberalizującą rynek usług w Unii Europejskiej. Z tekstu usunięto jednak kontrowersyjną "zasadę kraju pochodzenia". Tym samym słynny polski hydraulik nie będzie mógł świadczyć usług np. we Francji na podstawie polskiego prawa usługowego.
Za dyrektywą głosowało 394 eurodeputowanych, 215 było przeciw, a 33 się wstrzymało. Jest ona kompromisem pomiędzy socjalistami i chadekami.
"Wywróciliśmy ten projekt do góry nogami, nadaliśmy mu ludzką twarz" - powiedziała po głosowaniu zadowolona socjalistka niemiecka Evelyne Gebhardt, która była sprawozdawczynią projektu.
Z zadowoleniem informację o przyjęciu przez Parlament Europejski dyrektywy usługowej powitała Komisja Europejska i jej przewodniczący Jose Manuel Barroso z zadowoleniem przyjęli informację - poinformował rzecznik KE Johannes Laitenberger.
"Głosowanie pokazało, że w UE jest wola dążenia do wzrostu gospodarczego i zwiększania liczby miejsc pracy" - podkreślił Laitenberger.
Powiedział, że Komisja będzie teraz pracować nad regulacjami ułatwiającymi wprowadzenie rozwiązań zawartych w dyrektywie.
Wyjaśnił, że chodzi m.in. o "ograniczenie przeszkód administracyjnych" i sprowadzenie do minimum biurokracji przy zakładaniu firmy w innym kraju, o ustanowienie określonych warunków, w jakich poszczególne kraje członkowskie mogą zastosować restrykcje w dostępie firm z innych krajów do swoich rynków, a także ustanowienie zasad współpracy między administracjami poszczególnych krajów.
Laitenberger powiedział, że chodzi także o rozwiązania dotyczące nadzoru nad dopuszczaniem firm do poszczególnych rynków usług, a także - poprawiające przepływ informacji dla konsumentów.