"Aniołowie biznesu" inwestują swoje prywatne środki w młode spółki i ich często nieopierzonych prezesów. Wprawdzie sumy, które przekazują, są niższe od tych, które gotowe są wypłacić prywatne fundusze, jednak "business angels" oferują coś jeszcze - czas i wiedzę.
Na świecie jest kilkadziesiąt tysięcy "aniołów biznesu". W Polsce, jak policzył prywatny fundusz Inovo, działa ok. 50 aktywnych inwestorów (liczba ta może być oczywiście wyższa, ponieważ część z nich woli się nie ujawniać). Zdaniem części inwestorów, ta zasadnicza różnica wynika z tego, że w Polsce prywatni inwestorzy nie mają ulg podatkowych.
"Aniołowie", którzy inwestują jako osoby fizyczne, płacą PIT od zysków z inwestycji kapitałowych. W polskim systemie podatkowym nie ma specjalnych zasad ani preferencji w tym zakresie. Fundusze inwestycyjne, działające w formie alternatywnych spółek inwestycyjnych, objęte są preferencjami podatkowymi.
- Obie grupy chcą inwestować, a nie są traktowane tak samo – mówi money.pl Robert Ługowski, prezes klubu "aniołów biznesu" Cobin Angels.
- Na rynku działa kilku dużych inwestorów prywatnych tzw. Super Angels, którzy zdecydowali się na stworzenie przeznaczonych do tego struktur. Jednak większość to np. menadżerowie z korporacji, dla których inwestycje nie są główną działalnością, a którzy chcieliby móc zainwestować i wspierać startupy. Wysokie podatki i brak ulg do tego nie zachęcają. Drugą są trudności formalne. Aby być w pozycji nie gorszej niż fundusze, trzeba by założyć spółkę i uzyskać zgodę KNF, a nie każdy chce to robić i nie zawsze się to opłaca – komentuje Ługowski.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja m.in. w Wielkiej Brytanii lub Francji. Funkcjonują tam specjalne ulgi podatkowe dla inwestorów typu "business angels". Najczęściej stosowane zachęty podatkowe to preferencje związane z rozpoczęciem inwestycji (model brytyjski) lub preferencje związane z obniżeniem opodatkowania zysku z inwestycji (po zakończeniu inwestycji).
- W Polsce najbardziej efektywne byłyby zachęty ukierunkowane na obniżenie barier związanych z wejściem w inwestycje w startupy. Może być to mechanizm polegający na zwolnieniu z opodatkowania dla osób fizycznych, które część uzyskanego w danym okresie dochodu przeznaczą na inwestycje w startupy i nie zapłacą od tej części podatku. Byłoby to z pewnością korzystne dla całej gospodarki – wyjaśnia szef Cobin Angels.
Robert Ługowski zaznacza, że takie rozwiązanie mogłoby sprawić, że więcej inwestorów chciałoby "uwolnić" kapitał, który posiadają. Dzięki temu ten segment rynku kapitałowego miałby szansę urosnąć do 2,5-3 tys. aktywnych aniołów biznesu.
Jednak wprowadzenie ulg wymaga zmian w prawie. Co w tym kierunku się wydarzyło? W 2016 doszło do szeregu spotkań z przedstawicielami rządu. Spotkania miały raczej nieformalny charakter, a przedstawiciele administracji nie podchwycili pomysłu wprowadzania ulg.
Na początku 2019 roku państwo poszło na rękę funduszom, wprowadzając w życie przepisy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Chodziło o to, aby fundusze nie musiały płacić podatku od walorów spółek, w które zainwestowały, a której później sprzedaży. Daninę mieli płacić tylko inwestorzy.
Jak jednak dowiedzieliśmy się w money.pl, ruszyły rozmowy pomiędzy resortem finansów a Polskim Funduszem Rozwoju (główna krajowa instytucja, która zapewnia finansowanie rynku prywatnych inwestycji kapitałowych – red.), aby jednak wprowadzić jakiś rodzaj ulgi dla "aniołów biznesu". Jak podkreślono, jest za wcześnie, aby mówić o jakichkolwiek szczegółach.