Marcin Łukasik, money.pl: Często pani minister wspomina, że brakuje w Polsce wysoko wycenianych startupów. Czy to się zmieni, gdy zaczniemy wysyłać specjalistów na bezpłatne urlopy, aby zakładali własne firmy?
Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju: Gdyby istniała taka magiczna pigułka, to już dawno mielibyśmy więcej takich firm. Zastanawiamy się nad tym, jak dalej poprawić infrastrukturę innowacyjności w Polsce. Oprócz ulg inwestycyjnych, jednym z pomysłów, który przyszedł nam do głowy, jest właśnie urlop na startup. Takie rozwiązanie działa od kilkunastu lat w Skandynawii i cieszy się dużą popularnością.
Polega to na tym, że specjaliści, którzy zastanawiają się nad swoją karierą, dostają furtkę na przetestowanie swoich pomysłów. Chodzi o wsparcie pokładów przedsiębiorczości, teraz ukrytych. Będą oni mogli ocenić, czy chcą dalej pracować w korporacji, czy jednak spróbować sił w biznesie.
Ten urlop może trwać kilka miesięcy, może pół roku. Teraz nie przesądzamy, ile dokładnie. Jesteśmy na etapie prac koncepcyjnych, które następnie będziemy konsultować z rynkiem. Celem jest stworzenie takich warunków prawnych, aby nie utrudnić życia pracodawcom.
Czy w tym wypadku pomysł nie okaże się jednak gorzką pigułką dla pracodawców? Stracą cennych pracowników, którzy nie dość, że pójdą zakładać własne firmy, to jeszcze staną się dla dotychczasowych szefów konkurencją.
Chcę podkreślić, że ten projekt zrealizujemy w dialogu z rynkiem, tak jak konsultowaliśmy każdą z ustaw, którą prowadziliśmy. A konkurencja nie jest niczym złym. Są sytuacje, gdy pracownicy zwalniają się ze swoich firm, zakładają własną działalność i realizują konkurencyjne rozwiązania. A bycie przedsiębiorcą nie jest dla każdego. Nasza propozycja jest dla tych, którzy ten bakcyl mają w sobie.
Dlatego nie bałabym się exodusu pracowników, którzy nagle przejdą na urlopy bezpłatne i zaczną zakładać własny biznes. To jest jeden z projektów, który może pomóc rozwinąć się ciekawym przedsięwzięciom, ale jeszcze raz powtórzę: chcemy go uszyć wspólnie z pracodawcami. Zresztą duzi pracodawcy coraz chętniej udzielają urlopów swoim pracownikom, dlatego że coraz mocniej stawiają na kwestie socjalne.
Jednak różnica polega na tym, że w przypadku wielomiesięcznego urlopu, tzw. sabbaticalu, pracodawca wie, że pracownik do niego wróci. Poza tym co w sytuacji, gdy pracodawca stanie okoniem i nie zgodzi się na bezpłatny urlop? Pracownik przyjdzie ze skargą i co pani minister mu powie?
Zawsze powtarzam, że nie ma z niewolnika pracownika, więc roztropność pracodawców jest wskazana. Tak jak mówiłam, chcemy stworzyć rozwiązania przyjazne dla tych, którzy na taką ścieżkę będą chcieli wejść, ale też takie, które nie sprawią trudności w prowadzeniu działalności dużym korporacjom.
A co w sytuacji, gdy pracodawca zgodzi się, aby się pracownik wziął wolne, a ten wróci po kilku miesiącach z podkulonym ogonem, ponieważ biznes mu nie wyjdzie? Pomijając fakt, jak niezręczna będzie to sytuacja, skąd pewność, że pracownik będzie miał gdzie wracać?
Znamy rozwiązania prawne, które umożliwiają kobietom po urlopach macierzyńskich powrót na te same stanowiska, na których były przed urlopem. Tutaj te rozwiązania powinny być adekwatne.
Jednocześnie to, czego ciągle w Polsce musimy się uczyć, to "kultura upadku". Testowanie i niepowodzenie jest doświadczeniem wzbogacającym życiorys pracownika. Dla pracodawcy oznacza to, że odzyskuje pracownika, który ma większe doświadczenie.
Kiedy możemy spodziewać się gotowej ustawy?
Pakiet chcemy mieć gotowy w pierwszej połowie tego roku. Zakładam, że za dwa-trzy miesiące wyjdziemy z nim do konsultacji. Tak jak mówiłam, będzie to część większego pakietu proinwestycyjnego, więc będziemy mieli o czym rozmawiać na Radzie Dialogu Społecznego i z naszymi partnerami społecznymi.
Czytaj też: Miesiąc płatnego urlopu? Proszę bardzo. Tak działa wrocławska firma
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl