Za wydanie błędnej decyzji, samowolę i opieszałość urzędnicy wypłacą z własnej kieszeni odszkodowanie w wysokości trzech miesięcznych pensji.
Do projektu ustawy, który szykuje Ministerstwo Gospodarki, dotarł dziennik _ Polska _.
Współautor projektu i doradca wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda mecenas Grzegorz Wlazło uważa, że należy ukrócić bezkarność ludzi, którzy siedzą za biurkami, a petentów traktują jak zło konieczne.
Projekt ministerstwa przewiduje, że jeśli decyzja danego urzędu będzie choć raz zakwestionowana przez nadrzędny, np. samorządowe kolegium odwoławcze, poszkodowany obywatel będzie mógł wystąpić do sądu o odszkodowanie. Zapłaci je urzędnik. Jeśli zawini grupa urzędników, ale trudno będzie udowodnić, który z nich ponosi największą winę, zapłacą wszyscy po równo.
Dziennik _ Polska _ podaje, że ze stu tysięcy decyzji wydawanych rocznie przez urzędy skarbowe połowa jest uchylana przez nadrzędne instytucje. Obecnie urzędnicy popełniający błędy mogą zostać ukarani jedynie naganą swojego zwierzchnika.