Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krystian Rosiński
Krystian Rosiński
|
aktualizacja

Widmo bankructwa zajrzało im w oczy. Błyskawiczny zryw klientów. 30 tys. zł w niecałą dobę

166
Podziel się:

W czwartek nieśmiało poprosili o pomoc. W piątek już wiedzą, że nie będą musieli zamykać biznesu. Przynajmniej na razie. Niecała dobra wystarczyła, by stali bywalcy wpłacili ponad 30 tys. złotych. - Jestem w szoku. Nie wiem, co powiedzieć - komentuje jeden z właścicieli. Nie ukrywa jednak wstydu, że do zbiórki w ogóle doszło, a także żalu, który ma do rządzących.

Widmo bankructwa zajrzało im w oczy. Błyskawiczny zryw klientów. 30 tys. zł w niecałą dobę
Właściciele Klubokawiarni KEN54 są zszokowani odbiorem ich zbiórki. Na zdjęciu Mariusz Prządak, współwłaściciel lokalu. (Archiwum prywatne)

Jeszcze dwa dni temu zastanawiali się, czy przetrwają kolejny miesiąc obostrzeń, przez które ich lokal właściwie nie funkcjonuje. Teraz zastanawiać się już nie muszą. Na portalu zrzutka.pl zebrali już ponad 33,7 tys. złotych (stan na godz. 13.58). To więcej, niż założyli, a zebrana z darowizn suma ciągle rośnie. Wystarczyła niecała doba.

- Jestem w szoku. Przedwczoraj zrobiliśmy post na Facebooku o zrzutce. Pozytywny odzew w komentarzach mnie zamurował. Z bólem serca wczoraj zrobiłem tę zrzutkę i nie wierzę. Reakcja naszych gości jest po prostu wzruszająca. Nie wiem, co powiedzieć - opowiada money.pl Mariusz Prządak, współwłaściciel Klubokawiarni KEN54.

Zrzutka wbrew sobie

Przedsiębiorca tłumaczy, że na początku wcale nie planowali prosić swoich gości o wsparcie. Jak jednak napisali w poście na Facebooku informującym o zrzutce, "nadszedł ten moment, w którym uświadomiliśmy sobie, że jesteśmy w głębokiej d...". Dlatego ostatecznie zwrócili się do klientów o pomoc, choć "z ogromnym wstydem i skrępowaniem".

- Nie ukrywam, że zrobiliśmy zrzutkę z bólem serca i tak naprawdę wbrew sobie. Każdego pandemia i lockdown uderzyły. Każdy przedsiębiorca powinien być też przygotowany na różnego rodzaju kryzysy i my, jak mi się wydaje, rozsądnie gospodarowaliśmy pieniędzmi - tłumaczy Mariusz Prządak.

Zobacz także: Biznes chce się odmrażać. "To nie do końca odpowiedzialne działanie"

- Mieliśmy zawsze odłożone oszczędności na tzw. czarną godzinę. Mogliśmy zamknąć firmę, a te oszczędności po prostu przejeść. Ale one czekały na koncie i to one pozwoliły nam przeżyć wiosenny lockdown i późniejsze działanie w ramach obostrzeń przy mniejszym ruchu - dodaje.

Restaurator opowiada, że kiedy inne lokale już wcześniej, bo podczas wiosennego lockdownu, prosiły swoich klientów o pieniądze, właściciele KEN54 uznali, że "nie wypada prosić o pomoc". Zamiast tego sięgnęli po poduszkę finansową, by po prostu przetrwać.

Latem klienci znów mogli pojawić się w kawiarni, jednak w ograniczonej liczbie. Gastronomię obowiązywał wzmożony reżim sanitarny, który również odbił się na finansach przedsiębiorstwa naszego rozmówcy.

- Tych oszczędności, które mieliśmy, nie udało się wtedy niestety odbudować na odpowiednim poziomie, ale coś tam jeszcze było na koncie. Ta poduszka, która pozostała, pozwoliła nam przeżyć jesień i to bez zwalniania pracowników. Ale przyszedł styczeń, pieniądze się kończą i zrozumieliśmy, że jak tak dalej pójdzie, będziemy musieli zamknąć lokal - wyjaśnia Prządak. Dodaje, że tylko dzięki klientom zdecydowali się na zrzutkę.

- Przez cały zeszły rok nasi goście, klienci, mówili nam wprost: słuchajcie, jeżeli będziecie musieli się zamknąć, to zanim to zrobicie, poproście o pomoc. Nie bójcie się tego, bo to nie jest żaden wstyd. Jesteście tak ważni dla nas, stworzyliście tak wspaniałe miejsce. To było bardzo budujące - opowiada rozmówca money.pl.

Bez obrotu, ale z kosztami

- Jesteśmy zamknięci od 20 października. Mamy zerowe obroty. Nie prowadzimy sprzedaży na wynos, ponieważ nasz obrót opierał się głównie na sprzedaży piwa, a zgodnie z polskim prawem, nie można sprzedawać alkoholu na wynos - tłumaczy Prządak.

- Opłat jest sporo. Wydaje się, że to są jakieś pojedyncze koszty. Ale jak przed tygodniem podliczyliśmy je wszystkie i wyszło nam, że opłat "twardych" od momentu zamknięcia mieliśmy na 26 tys. złotych. Byłem zszokowany tą kwotą. A do tego nie wliczaliśmy faktur, bo te opłacaliśmy na bieżąco - mówi Prządak. Wyjaśnia też, co rozumie przez "twarde" opłaty.

- Po pierwsze koszty związane z lokalem, takie jak energia elektryczna, ochrona, czy internet. Do tego dochodzą też różne drobnostki, które jednak są obowiązkiem, jak np. serwis instalacji piwnej. Do końca stycznia musimy wyliczyć obroty alkoholu za zeszły rok i następnie opłacić koncesję na sprzedaż alkoholu w 2021 roku - wyjaśnia.

Współwłaściciel KEN54 zwraca też uwagę, że koncesję muszą ze wspólnikiem opłacić pomimo tego, że nie wiedzą, kiedy i czy w ogóle otworzą swój lokal.

"Twardą" opłatą nazywa też konieczność wymiany kasy fiskalnej, choć stara działała bez zarzutu. Przedsiębiorcy musieli jednak zmienić kasy na tzw. online, gdyż rząd w grudniu nie odroczył kolejny raz tego obowiązku, o czym pisaliśmy w money.pl.

- Pan Morawiecki i Ministerstwo Finansów wymyślili sobie, że w trakcie pandemii będą zmuszać przedsiębiorców do wymiany kas fiskalnych na tzw. kasy online. Tak, żeby urząd skarbowy mógł na bieżąco monitorować, czy przypadkiem nie jesteśmy złodziejami i czy wszystko nabijamy. Pierwszy termin wymiany był do końca czerwca, ale wtedy wspaniałomyślnie przedłużyli go o pół roku z powodu pandemii. Teraz jednak musieliśmy ją kupić, pomimo tego, że jesteśmy zamknięci - mówi rozżalony.

Pomoc od państwa znikoma

A do tego wszystkiego dochodzą też składki na ZUS, które przedsiębiorcy cały czas muszą opłacać. Jedyne, co uzyskali, to zwolnienie obowiązku zapłaty składek za listopad i odroczenie spłaty grudniowych, a także postojowe za miesiąc w wysokości 2080 złotych z tzw. tarczy 6.0.

Odroczone składki na ZUS muszą jednak zapłacić pod koniec stycznia, a już chwilę później będą musieli opłacić za kolejny miesiąc, o ile rząd nie wydłuży działania tarczy 6.0, co w czwartek zapowiedział w TOK FM wicepremier i minister rozwoju Jarosław Gowin.

Prządak prosi natomiast rząd tylko o jedno: by pozwolił jego firmie z powrotem działać. Obawia się jednak, że rok 2021 będzie równie tragiczny, co ten miniony, ponieważ liczba zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 nie musi spadać.

- Nie jestem koronasceptykiem. Wierzę w pandemię. Przez cały zeszły rok nie byłem zły na rząd, że zamyka branżę gastronomiczną. Uważałem, że trzeba ją zamknąć, żeby przejść przez pandemię COVID-19 - wyjaśnia Prządak.

- Wkurzyłem się dopiero teraz, w grudniu i w styczniu, kiedy to co innego rząd i premier Morawiecki mówią, a co innego robią. Kiedy to premier po prostu ściemnia na konferencjach, kiedy to powstaje chaos informacyjny. A przede wszystkim dlatego, że inne branże działają, a my nie możemy - kończy nasz rozmówca.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(166)
WYRÓŻNIONE
zxcv
4 lata temu
ale przeciez Galpinski mowi, ze gastronomia, restauracje i kultura to tylko ulamek naszego PKB i nie ma problemu. nie moge uwierzyc w to co sie dzieje wokol. Jak mozna BEZPRAWNIE zabraniac uczciwym ludziom pracowac?! jak mozna przez prawie rok trzymac wszystkich w domach jak wiezniow? jestem pewien, ze ci, w imie ktorych sie to robi, czyli seniorzy, nie maja nic przeciwko, zeby zakonczyc lockdown jak najszybciej.
kkkk
4 lata temu
Kasjerki mają kontakt z setkami klientów a nie chorują ciekawe
qwerty
4 lata temu
A wystarczyło być gwiazdą disco polo, albo Golcem z kilkoma pensjonatami w górach i już zamiast 2 tys. dostaliby 2 mln...
NAJNOWSZE KOMENTARZE (166)
Aneet
4 lata temu
Rzad stal sie Rebeliantem wprowadzajac restrykcje doprowadzajace do bankructwa tysiace przedsiebiorcow. Nie mial do tego prawa. Mogl ograniczyc ich dzialalnosc np wprowadzajac ograniczenia typu co drugi stolik wylaczony etc ale nie mial prawa zamykac ludziom przedsiebiorstw. Nasz rzad stal sie rebeliantem i zbuntowal sie przeciw wiekszosci spoleczenstwa i tym samym stracil mandat do rzadzenia
Masterek
4 lata temu
Tutaj nie chodzi by zrzucać sie na czyjąś działalność tylko wybrać inna partię na wyborach. To co dzieje się w Polsce to czysty socjalizm. Ludzie sobie muszą fundować nawzajem życie a rząd rozdaje benefity na prawo i lewo. Uwolnić rynek inwestycji, zmniejszyć podatki i nie traktować każdego przedsiębiorcy jak kryminalisty.Nie wspominam ,że ZUS to kula u nogi spowalniająca dobrobyt w Polsce.
Wezwanie do p...
4 lata temu
Kasy online, ludzie obudźcie się, przecież o to chodzi żeby wszystko przenieść do sieci by wszystko bylo kontrolowane, po to są te lockdowny, nie z powodu koronawirusa.
Nxnxjdk
4 lata temu
Już fiskus zadba, żeby duża cześć tych pieniędzy trafiła do ich złodziejskiej sakwy.
frree
4 lata temu
Polacy wreszcie sie budza :) rzad niech sie zwija!!!!
...
Następna strona