Problem jest pozornie banalny i łatwo go obrócić w żart, ale fakt, że źle przyklejona banderola na butelce wina to przestępstwo skarbowe już śmieszny nie jest, podobnie jak uprzykrzające życie procedury rodem z filmów Barei. Absurdalne przepisy wskazują nawet rodzaj kleju, który ma być użyty do przyklejenia znaku akcyzowego. - Sęk w tym, że ten z rozporządzenia do tego się nie nadaje. Lepszy jest do tapet albo ten używany przez przedszkolaków - mówi Grzegorz Owca, właściciel składu podatkowego z winami.
Irytujący obowiązek skłonił ostatnio branżę do przygotowania memorandum adresowanego do Ministerstwa Rozwoju, które poparł Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.
Katarzyna Włodarczyk-Niemyjska, która przygotowywała apel, podkreśla z całą mocą, że nie chodzi o zniesienie akcyzy na wino. Wierzy jednak, że skoro w żadnym państwie UE banderole nie są niezbędne do pobierania akcyzy, to w Polsce też jest to możliwe.
Lepiej więcej płacić niż kleić
Niektórzy przedstawiciele branży mają już dość klejenia do tego stopnia, że skłonni są do poświęceń finansowych. - Znam takich, którzy chętnie zapłaciliby wyższą akcyzę, byleby tylko skończył się ten koszmar z banderolami. To naprawdę jest wyczerpujące i zupełnie niczemu nie służy - mówi Grzegorz Owca.
Akcyza na wino obowiązuje w całej Unii Europejskiej, ale we Włoszech na wino wprowadzono stawkę 0 proc. W innych krajach Unii Europejskiej na butelkach można zauważyć inne znaki: we Włoszech - papierowy znak wokoło szyjki butelki, we Francji na kapturku zakrywającym korek tzw. tłoczenie Marianna, a w Austrii flagę na kapturku albo zakrętce.
Banderole akcyzowe na winach w znanej nam formie występują tylko na Białorusi, Ukrainie i w Mołdawii.
Klejenie banderol
Polacy rocznie wypijają ponad 100 mln litrów wina, z czego ponad 90 proc. pochodzi z importu. Jedynie mali polscy producenci zwolnieni są z obowiązku oznaczania swoich win, reszta musi kleić i klei. - Sam kiedyś to robiłem i wiem, ile to zdrowia kosztuje. Oklejenie jednej palety (900 butelek - przyp red.) zajmuje jednemu pracownikowi cały dzień - mówi Grzegorz Owca.
Cała procedura może jeszcze bardziej się skomplikować, kiedy banderola się odklei albo zniszczy w transporcie. Taki przypadek jest bardzo szczegółowo opisany w przepisach, droga jest długa i wyboista, a kończy się naklejeniem słynnej w branży banderoli legalizacyjnej.
- Najpierw sporządza się spis znaków źle naklejonych, odklejonych i uszkodzonych. Przesyła się go do urzędu skarbowego, wtedy najczęściej dochodzi do wizyty funkcjonariusza celno-skarbowego, który ogląda butelki. Dopiero wtedy możemy wystąpić o wydanie banderoli legalizacyjnej, za którą trzeba zapłacić dodatkowe 1,3 zł - opowiada Grzegorz Owca.
W przypadku butelki wina akcyza w Polsce wynosi 1,19 zł. Zatem jeżeli banderola się uszkodzi ten koszt zostaje automatycznie podwojony. To nie koniec zmartwień, bo to jeszcze nie koniec procedury powtórnego klejenia.
- Jak już dostaniemy banderole legalizacyjne, to trzeba poinformować o planach ich naklejenia urząd skarbowy. Koniecznie z 24-godzinnym wyprzedzeniem i podaniem miejsca, gdzie to się będzie odbywało. Wtedy też odwiedza nas urzędnik, który obserwuje całą imprezę naklejania banderol legalizacyjnych - mówi właściciel składu podatkowego.
Choć brzmi to dość komicznie, jak zapewnia przedsiębiorca, nikt sobie z tego żartów nie robi i wszyscy do każdej zniszczonej czy odklejonej banderoli podchodzą ze śmiertelną powagą. Wszystko dlatego, że kontrola, która w składzie albo hurtowni znajdzie uszkodzone banderole, traktuje to jako przestępstwo karno-skarbowe i może nałożyć kary nawet do 12 tys. zł.
- Nie ma mowy, żeby sobie odpuścić tę kuriozalną procedurę. Wśród moich klientów jest bardzo duży gracz na rynku sieci sklepów, który ma kilka hal z winami. Tam regularnie robi się protokoły tych uszkodzonych banderol i nakleja legalizacyjne - dodaje.
Wielkie klejenie na parkingach
To nie koniec komplikacji, bo banderole akcyzowe trzeba naklejać w Polsce, kiedy wino jest produkowane bądź rozlewane na terenie naszego kraju. Kiedy jest butelkowane za granicą, to cala procedura naklejania znaków akcyzowych musi się odbyć za granicą albo w składzie podatkowym, który świadczy takie usługi.
- W Polsce jest tylko jeden, który to robi. Jednak koszty tego są na tak wysokie, że moi klienci wolą to załatwiać bezpośrednio z zagranicznymi winnicami, które za naklejenie jednej banderoli żądają niekiedy nawet 40 eurocentów. Dlatego bardzo często kończy się to tym, że przedsiębiorcy sami jadą z banderolami, klejem i robią to gdzieś na parkingach przy autostradach - mówi przedsiębiorca.
Dzieje się tak również dlatego, że i sama wysyłka banderol za granicę to niełatwa i nietania sprawa. Ponieważ są to urzędowe oznaczenia, trzeba je wysłać specjalnym listem przewozowym. Jeden z klientów naszego rozmówcy wysyłał je kiedyś do pięciu winnic na Bałkanach. Sama wysyłka przy niecałych 2 tys. butelek kosztowała go 2,7 tys. zł.
Wszystko po to, by zgodnie z obowiązującymi w naszym kraju przepisami, wjeżdżając do Polski, wino miało przyklejoną banderolę.Przewóz wina bez znaków podatkowych jest równoznaczne z oskarżeniem o poważne przestępstwo skarbowe.
Z całą procedurą klejenia związany jest jeszcze jeden aspekt, który wpływa na rynek winiarski w naszym kraju. Właściciele winnic odmawiają naklejania banderol. Wszystko dlatego, że jest to zbyt pracochłonne. Trzeba przecież otworzyć każdy z wysyłanych kartonów, wyjąć każdą butelkę, okleić (klejem, który sobie z tym poradzi), zapakować.
Wielu producentom wina takie dodatkowe zajęcia z wyklejania są nie w smak i rezygnują z klienta z Polski z tego właśnie powodu. - Znam takie przypadki. Może to być barierą dla niektórych topowych marek z odległych zakątków świata. To wino po prostu do nas nie dociera przez banderole - żali się Grzegorz Owca.
Żeby było jeszcze ciekawiej, kiedy wino chcemy eksportować albo reeksportować i ono ma już naklejoną banderolę, by odzyskać zapłaconą akcyzę, trzeba je wszystkie... odklejać. Procedura w tym przypadku jest identyczna z tą legalizacyjną.
Trzeba sporządzić spis banderol, zawiadomić urząd skarbowy, wskazać dzień i miejsce akcji odklejania i czekać na urzędnika, który weźmie w tym udział. Musi przecież sporządzić protokół z odklejania, tego co z takim wysiłkiem wcześniej na butelki wina naklejono.