- Tylko w samym Szczecinie złożyliśmy 15 zawiadomień do organów ścigania o wyłudzenie zasiłków macierzyńskich, w tym 11 zawiadomień złożyliśmy bez uprzedniego postępowania sądowego. Kobiety te nie odwoływały się od decyzji ZUS, w wyniku czego decyzje stały się prawomocne i dopiero wówczas zawiadomienia były przez nas składane. Cztery zawiadomienia złożyliśmy już po zakończonym postępowaniu sądowym (postępowania zakończone były korzystnymi wyrokami dla ZUS) - informuje Paweł Żebrowski, rzecznik prasowy ZUS. To dane tylko z ostatnich 12 miesięcy.
Nie wiadomo, ile z tych postępowań skończyło się wyrokami przed sądem karnym. Jak twierdzą prawnicy zajmujący się ubezpieczeniami społecznymi, wiele zusowskich doniesień jest umarzanych przez policję i prokuraturę już na etapie wstępnego badania sprawy. - By organy ścigania mogły postawić zarzuty karne pracodawcy lub/i pracownicy, muszą być niezbite dowody fałszowania lub posługiwania się nierzetelnymi dokumentami w celu osiągnięcia korzyści majątkowej - tłumaczy prok. Zbigniew Fąfera z Prokuratury Okręgowej w Zielnej Górze. Dla przykładu, zielonogórska policja w ciągu ostatnich 12 miesięcy dostała z ZUS trzy takie powiadomienia.
Samopomoc i prokurator
Jedna z najgłośniejszych spraw karnych o wyłudzenia zasiłków toczy się w Gdańsku i Wejherowie, gdzie tamtejsze prokuratury postawiły zarzuty łącznie 142 osobom zaangażowanym w próby wyłudzenia zasiłków z ZUS. Podejrzane kobiety pobrały z ZUS, zdaniem prokuratury nienależnie, od 5 tys. do 117 tys. zł w latach 2015-2017.
Zobacz: ZUS dociska przedsiębiorcze matki? Prezes Zakładu dementuje
- Osoby prowadzące spółkę Równi w pracy w ramach inicjatywy "Pomagamy mamom" oferowały będącym w ciąży kobietom pomoc w założeniu i prowadzeniu działalności gospodarczej, złożeniu do ZUS wniosków o wypłacenie zasiłków macierzyńskich i chorobowych oraz w opłaceniu do ZUS składek ubezpieczeniowych - informowała za pośrednictwem PAP Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Ciężarne rejestrowały fikcyjną działalność gospodarczą, głównie jako kosmetyczki, a następnie rejestrowały się w ZUS, opłacając składki w najwyższej dopuszczalnej kwocie, by następnie otrzymać zasiłki w maksymalnej kwocie. W rozmowie z money.pl prok. Wawyryniuk informuje, że śledztwo w tej sprawie trwa i zostało przedłużone do sierpnia tego roku. Podejrzanym za oszustwo może grozić kara pozbawienia wolności do lat 8.
Broń ma dwa ostrza
Ale jest i druga strona medalu. ZUS donosząc do prokuratury na płatników, sam może trafić przed oblicze wymiaru sprawiedliwości. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na poświadczeniu nieprawdy przez inspektora ZUS, wniósł niedawno do prokuratury w Zielonej Górze przedsiębiorca prowadzący sklep internetowy z częściami rowerowymi.
- Zatrudniam 6 osób. Jedna z pracownic, która wcześniej była zatrudniona na umowie zlecenie oraz pełniła funkcje w zarządzie spółki, zaszła w ciążę. Umowa zlecenia została jej zamieniona na umowę o pracę i się zaczęło - opowiada pan Tomasz, właściciel spółki (imię i nazwisko do wiadomości redakcji, prośba o zmianę imienia).
W jego firmie, zgodnie z przewidywaniem, pojawiła się kontrola z ZUS. Według relacji przedsiębiorcy, inspektor z ZUS początkowo próbował udowodnić, że praca w ogóle nie była przez kobietę świadczona, a kiedy ten dostarczył ZUS-owi nagrania z kamery przemysłowej, która zarejestrowała pracę podwładnej, urzędnicy wycofali się z tego zarzutu i postawili nowy, że praca była świadczona, ale z innego tytułu prawnego. Pracownica celowo przeszła z zatrudnienia śmieciowego na etat, by podnieść wysokość świadczeń z ZUS. Jej wynagrodzenie to ok. 5 tys zł. brutto. - Zostałem przesłuchany w prokuraturze i cierpliwie czekam na rozwój wypadków - mówi Tomasz.
Agnieszka Ostrowska, adwokat z Warszawy, która specjalizuje się w sprawach prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, prowadzi wiele spraw o rzekome wyłudzenia świadczeń z ZUS przez kobiety ciężarne. Mówi, że jeśli jest uczciwość ze strony pracodawcy i pracownika, jest w stanie wybronić nawet w wydawałoby się beznadziejnych sytuacjach.
- Miałam niedawno przypadek kobiety, sprzedawczyni, która już następnego dnia po zatrudnieniu dostała krwotoku i poszła na L4. Przy okazji dowiedziała się, że jest w zagrożonej ciąży. Wygraliśmy z ZUS tę sprawę - mówi prawniczka i jednocześnie ostrzega, że ZUS bardzo dokładnie weryfikuje każdy przypadek zatrudnienia ciężarnych, zatrudnia biegłych lekarzy ginekologów, żąda od pracodawcy dowodów, że praca była faktycznie wykonywana.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl