Niby dopełniły wszystkich formalności, niby nie było innych chętnych na działkę - i to nawet po preferencyjnych cenach - a jednak w ostatniej chwili budowa przedszkola została zatrzymana. Historię Agnieszki Klimek i jej wspólniczki Marii Pawlik nagłośnił program "Interwencja" telewizji Polsat. Kobiety od kilku lat prowadzą w wynajmowanym lokalu w Opocznie prywatne przedszkole. Dotychczasowy sukces skłonił je do zainwestowania we własny obiekt. Tym bardziej, że jak nie ukrywają, w obecnym lokalu jest już nieco ciasno.
Odpowiedniej działki pod budowę nie musiały długo szukać, bo nadawał się do tego teren o powierzchni 1,8 tys. m kw. między blokami, który wynajmowały już wcześniej pod plac zabaw. Innych chętnych nie było, choć jak podkreślają kobiety, prezes spółdzielni oferował mieszańcom kupno tego terenu za 1 zł za metr. Wzięły więc kredyt na 250 tys. zł, kupiły działkę i zdobyły pozwolenie na budowę. I wtedy zaczęły się problemy.
Okazało się, że mieszkańcy nie chcą przedszkola pod swoimi oknami. Co prawda obiekt miał być odsunięty od okien tak, aby nie zasłaniał widoku, jednak lokatorzy i tak mają wątpliwości. Sugerują, że budynek może i będzie w odległości przynajmniej 10 m, ale między nim a blokiem ma stanąć jeszcze płot. - My nie wiemy, co ona postawi między budynkiem a ogrodzeniem - stwierdzili w materiale "Interwencji" sprzeciwiający się inwestycji mieszkańcy.
Starostwo i wojewoda odrzucili oficjalną skargę, więc sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten zgodził się z argumentami mieszkańców, że przedszkole w pobliżu bloków może powodować uciążliwy hałas. Agnieszka Klimek i Maria Pawlik powinny więc ponownie wystąpić o pozwolenie na budowę, tym razem z lokatorami, jako stroną w sprawie. Nie zdążyły.
W międzyczasie Urząd Miasta zmienił plan zagospodarowania przestrzennego dla spornej działki. Z budowlanej stała się ona rekreacyjną, budować więc nie można, a wartość gruntu spadła do 20 tys. zł.