Pracodawcy znaleźli sposób na ominięcie wymuszonego podniesienia płacy minimalnej do 2600 zł - podaje "Rzeczpospolita". Takiego efektu rząd nie przewidział. Części pracodawców nie stać na podwyżki, więc szukają innych rozwiązań niż zwolnienie części załogi.
Dla pracodawcy wzrost minimalnego wynagrodzenia o 350 zł oznacza podwyżkę kosztów zatrudnienia o ponad 420 zł miesięcznie. W skali roku to już 5 tys. zł na jednym pracowniku, więc jak łatwo wyliczyć, przy 20 takich osobach koszt pracodawcy wzrasta rocznie aż o 100 tys. zł.
Ponad 1,5 mln Polaków otrzymuje minimalne wynagrodzenie, czyli obecnie to 2250 zł brutto. Spora część z nich po nowym roku może zostać zmuszona do przejścia na 3/4 etatu, co pracodawcy mają prawo zrobić. Wtedy - licząc już po podwyżce płacy minimalnej, ale przy niepełnym etacie - dostaną 1950 zł brutto miesięcznie, czyli mniej niż na pełnym etacie przy płacy minimalnej na obecnym poziomie.
Czytaj także: Pensja maksymalna. Posłanka zbiera owoce żartu
Jak podkreśla Państwowa Inspekcja Pracy, każdy pracodawca ma prawo organizować pracę w swoim zakładzie w sposób, który uzna za właściwy, pod warunkiem że nie narusza to obowiązujących przepisów prawa pracy. PIP, w przesłanym do "Rz" oświadczeniu, podkreśla, że nie planuje masowych kontroli, ale będzie się sprawie przyglądać, jeśli będą dochodziły informacje o nadużyciach. Płaca minimalna docelowo w 2023 r. ma sięgać aż 4 tys. zł. Jednak, jak widać, pracodawcy nie radzą sobie już z podwyżką o 350 zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl