Prowadzisz jednoosobową działalność gospodarczą? Możesz dostać list z ZUS. Urząd zamierza w najbliższych dniach przypomnieć osobom, które spóźniają się z płatnościami składek, o konsekwencjach takich zaległości.
W sumie listy mogą trafią nawet do 100 tys. osób. O sprawie pisze "Rzeczpospolita". Przesyłki z ZUS lepiej nie ignorować, tym razem warto ją dokładnie przeczytać. Osobom zalegającym ze składkami urząd daje bowiem czas do 1 stycznia 2018 roku. Co się stanie później? Można stracić prawo do ubezpieczenia zdrowotnego. I to nawet za 1 grosz długu wobec ZUS.
Dotąd bowiem było tak, że nawet jeśli mieliśmy kilka tysięcy złotych zaległości, ale jednocześnie na bieżąco opłacaliśmy choć część składki, to ubezpieczenie nam przysługiwało. Bez problemu mogliśmy liczyć na wizytę u lekarza.
Od nowego roku to co na bieżąco będziemy regulować, będzie automatycznie pokrywało wcześniejsze zadłużenie. Jeśli więc mamy dług za styczeń, a w lutym dopiero opłacamy jedną składkę, to tak jakbyśmy w tym drugim miesiącu nie zapłacili do ZUS nawet złotówki. Ubezpieczenie możemy więc stracić.
* ZUS nie zbankrutuje, ale emerytury będą bardzo niskie *
- Wystarczy, że pomylą się w rozliczeniach, np. za miesiąc, w którym korzystali ze zwolnienia, i znowu wpadną w niedopłatę, która pozbawi ich prawa do zasiłku na przyszłość - mówi "Rzeczpospolitej" Andrzej Radzisław, radca prawny z kancelarii LexConsulting.pl.
Co zrobić, aby uniknąć kłopotów? Przede wszystkim nie spóźniać się z opłacaniem składek. Jeśli mamy chwilowe problemy finansowe, to najlepiej pójść do urzędu i poprosić o rozłożenie zaległości na raty. Najlepiej zrobić to do końca tego roku. I o tym właśnie ma przypomnieć w listach ZUS.
- Każdy, kto podpisze umowę przed 1 stycznia 2018 r. i będzie terminowo regulował należności, uzyska pewność, że wpłaty będą rozliczane na składki bieżące i na raty - informuje Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ZUS.