Do końca roku mają zakończyć się negocjacje z firmą Alpine Bau w sprawie odszkodowania za budowę Stadionu Narodowego - zapewnił w rozmowie z money.pl minister sportu i turystyki Witold Bańka. Choć obiekt powstał już pięć lat temu, to cały czas nie wiadomo, ile kosztował. Budująca go spółka Alpine Bau domaga się od resortu pieniędzy za dodatkowe prace, z kolei ministerstwo chce kar umownych za opóźnienie w oddaniu stadionu.
- To jest sprawa bardzo skomplikowana. Gdy będzie w ostatniej fazie to państwa poinformuję. Myślę, że w tym roku temat będzie jak najbardziej zamknięty - mówił Witold Bańka.
Oddelegowana do rozliczenia budowy stadionu jest spółka Narodowe Centrum Sportu – Rozliczenia. Jej prezesem jest Lech Witecki. Z informacji money.pl wynika, że w zeszłym roku budżet spółki wyniósł 3,6 mln zł. Plan na ten rok to niecałe 2,8 mln zł. Co ciekawe, choć negocjacje cały czas się toczą, NCS-Rozliczenia co roku wypłaca sobie nagrody. W zeszłym roku było to 100 tys. zł, w tym sięgnęły one co najmniej 35 tys. zł brutto. W spółce zatrudnionych jest jedynie 6 osób. Ich średnie wynagrodzenie to ok. 6,5 tys. zł.
Problemy z Narodowym ciągną się od czasu upadłości spółki Alpine Bau, która budowała stadion. Prawnicy firmy domagają się od Skarbu Państwa ok. 140 mln zł, za dodatkowe prace wynikające m.in. z błędów projektowych. Z kolei ministerstwo sportu chce, żeby wykonawca zapłacił odszkodowanie za opóźnienia w wysokości kilkuset milionów złotych.
Kto komu ostatecznie ma zapłacić? Nie wiadomo. - Na tym polegają negocjacje. Przed ich zakończeniem nie ujawniamy wyników. Umożliwmy wszystkim stronom spokojną rozmowę - mówi Bańka.
W tle tego konfliktu są byli pracownicy Alpine Bau. Ci, od dwóch lat, proszą o włączenie ich w proces negocjacyjny. Austriacki koncern nie zapłacił im bowiem z odsetkami aż kilkunastu milionów złotych pensji. Witold Bańka nie chciał jednak odpowiedzieć, czy są na to jakiekolwiek szanse.
- Negocjacje cały czas trwają. To trudny proces - odpowiada Bańka.