- W ministerstwie rodziny, pracy i polityki społecznej nie ma rozmów na temat waloryzacji świadczenia 500+ - mówi money.pl Bartosz Marczuk, wiceminister w resorcie Elżbiety Rafalskiej. Dlaczego? W 2016 roku rodziny korzystały na spadających cenach. Wzrosty z 2017 roku się równoważą - przekonuje Marczuk.
Nie 500+, a 490+ mógłby się nazywać sztandarowy program Prawa i Sprawiedliwości. Dlaczego? Wszystko przez rosnące ceny, czyli inflację. W tym roku za 500 zł można kupić zdecydowanie mniej niż w ubiegłym. De facto więc rodziny dostają mnie warte świadczenia.
Wiceminister Marczuk przekonuje w rozmowie z money.pl, że program jest i tak wyjątkowy w skali europejskiej. Tak wysokiej pomocy dla rodzin mogliby nam zazdrościć niektórzy europejscy sąsiedzi.
Zdaniem wiceministra, nie ma potrzeby waloryzowania świadczenia. Marczuk przekonuje, że taki temat nie pojawia się również w rozmowach w ministerstwie.
Kwestia zmiany kryteriów dochodowych lub waloryzacji i tak w ministerstwie będzie się musiała pojawić. Dlaczego? Przy obecnym tempie zmian cen za dziesięć lat 500 zł będzie warte już tyle, co 400 zł w kwietniu 2016 roku, a za 25 lat - 300 zł. Pisaliśmy już o tym kilka miesięcy temu.
Tym bardziej, że najbiedniejsi tracą na inflacji najwięcej. Dlaczego? Bo w ich koszyku żywność i napoje to 35 proc. wartości zakupów. Z kolei Główny Urząd Statystyczny przy wyliczaniu wartości inflacji, przyznaje tej kategorii jedynie 25 proc.