Chilijskie kopalnie Sierra Gorda to flagowa, zagraniczna inwestycja miedziowego giganta. Jednak do tej pory projekt zamiast krociowych zysków, ciągle przynosił straty. Do przełamania doszło dopiero w pierwszym kwartale tego roku. - Zrobiliśmy bardzo duży postęp. W perspektywie kilku lat Sierra Gorda zacznie już zwracać zainwestowany kapitał - mówi money.pl prezes KGHM Radosław Domagalski-Łabędzki.
Prezes zapewnia, że w perspektywie 2-4 lat spółka dojdzie do poziomu, w którym projekt Sierra Gorda nie będzie już wymagać dodatkowego finansowania ze strony swoich udziałowców.
- Wprawdzie na poziomach operacyjnych jesteśmy już na poziomie zero-plus (w I kwartale 9 mln dol zysku operacyjnego). Dużo pracy jeszcze przed nami, jeżeli chodzi o technologie i uzyski. Liczę, że w perspektywie kilku lat Sierra Gorda zacznie już zwracać kapitał. Oczywiście nie oznacza to jeszcze, że całość inwestycji się zwróci. To bardziej kwestia co najmniej dwóch dekad - powiedział.
Zarządzający miedziową spółką zwrócił uwagę, że takie projekty zawsze mają dłuższą perspektywę, w której można liczyć na zyski. W znacznej mierze ich powodzenie w konkretnym czasie uzależnione jest też od cen miedzi.
Prezes Domagalski jednoznacznie dał też do zrozumienia, że KGHM nie przewiduje możliwości wycofania się z chilijskiego projektu.
- Zrobiliśmy bardzo duży postęp w ubiegłym roku, Dziś już poziomy uzysków na molibdenie czy miedzi są bliskie zadowalającym. Zwiększenie produkcji oczywiście pozwoli nam zmniejszyć koszty jednostkowe dzięki czemu szybciej uda nam się osiągnąć pułap, w którym będziemy mogli ten kapitał zacząć odzyskiwać - wyjaśnił.
Komentując zysk operacyjny w Sierra Gorda w pierwszym kwartale, prezes zapowiedział, że mimo tego nieaktualne są pierwotne założenia dotyczące chilijskiej spółki. Przypomnijmy etap drugi doinwestowania wydobycia zakładał, że uda się to zrobić z zysków z dotychczasowej działalności czyli etapu pierwszego.
- Tych zysków z różnej przyczyny nie ma. Między innymi za sprawą notować surowców, organizacji i wielu innych. Natomiast bardzo poważnie myślimy nad optymalizacją, która pozwoli nam zwiększyć skalę produkcji. Tak żeby produkować nie 100 tys. ton rocznie, a np. 140. Nie będzie to tożsame z założeniami drugiej fazy, ale będzie istotnym zwiększeniem skali operacji - mówi prezes Domagalski.