Rząd już w przyszłym roku chce przekopać Mierzeję Wiślaną. Nadal jednak nie ma bardzo istotnych dla sprawy decyzji środowiskowych i lokalizacyjnych. Jest z kolei opór naszego sąsiada. - Rosja nie przejmuje się Polską przy budowie Nord Stream, zatem my musimy realizować przekop zgodnie z naszymi założeniami i planami - mówi money.pl Marek Gróbarczyk, minister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.
Pierwszy statek przez przekopaną Mierzeję Wiślaną ma przepłynąć już w 2022 r. Rząd szacuje, że przekop uda się wykonać za ok. 880 mln zł. Problem w tym, że czasu na realizację nie zostało wiele.
- Trwają prace w zakresie raportu oddziaływania tej inwestycji na środowisko. Trwają też przygotowania, które mają nam pozwolić uzyskać odpowiednie pozwolenia. Potrzebujemy na to co najmniej roku - wyjaśnia termin startu budowy w listopadzie 2018 r. Gróbarczyk.
Jednak do tej pory nie jest nawet znana ostateczna decyzja lokalizacyjna kanału. Minister zapewnił nas w Krynicy, że rząd jest już bardzo bliski jej podjęcia.
- Nie chciałbym jeszcze jednoznacznie wskazywać, natomiast projektant już zdecydował o tym, że najlepsze warunki stwarza miejscowość Nowy Świat na Mierzei. I w tym miejscu sugeruje on, żeby inwestycję realizować - mówi minister.
Gróbarczyk przekonuje też, że najbliższy rok rządzący wykorzystają, by rozwiać wszelkie nieścisłości i obawy co do budowy. Nie dotyczy to jednak Rosjan, którzy nie ukrywają swojego stosunku do projektu.
Ostatnio w sprawie przekopu Mierzei Wiślanej protestowały władze obwodu kaliningradzkiego, wskazując na kwestie ekologiczne. - Jest to wykorzystywane partykularnie przez stronę rosyjską. Nie ma co już wracać do tego tematu. Rosja nie przejmuje się Polską przy budowie Nord Stream. Zatem musimy realizować przekop zgodnie z naszymi założeniami i planami - wyjaśnia Gróbarczyk.
W sprawie przekopu Polska pozostaje też w stałym kontakcie z Komisją Europejską. Do wyjaśnienia są jeszcze kwestie zgodności inwestycji z obowiązującym prawem, dyrektywami unijnymi i ochroną środowiska.
Krytycy pomysłu przekonują, że port w Elblągu, który miałby skorzystać na przekopie, ze względu na położenie nigdy nie będzie portem pełnomorskim z prawdziwego zdarzenia.
- Myślę, że pokutuje tu jeszcze opinia poprzedniego rządu, który mówił, że Elbląg ma mrzonki przyjmowania największych jednostek kontenerowych. To absolutna bzdura. Nie do tego ma służyć port w Elblągu. Chodzi tu przede wszystkim o stworzenie zaplecza dla portów trójmiejskich - wyjaśnił minister.