Minęło ponad półtora roku, odkąd agencja Standard&Poor's obniżyła rating Polski. Nasz kraj znalazł się nagle w gronie krajów takich jak Oman, Peru, Tajlandia. Od tego czasu PKB rośnie, bezrobocie spada, ale S&P wcale nie uważa, że się pomyliło.
To było polityczne trzęsienie ziemi i spore zamieszanie na polskim rynku. Agencja zbiła w połowie stycznia 2016 r. rating Polski o jeden poziom i nadała mu do tego perspektywę negatywną. Złoty i akcje na warszawskiej giełdzie zareagowały spadkami. Natychmiast pojawiły się komentarze, że PiS wprowadza w Warszawie "drugi Budapeszt". To nawiązanie do ratingu Węgier, który w 2012 r. S&P obniżył do poziomu "śmieciowego" - "BB+".
Od tych wydarzeń mija 18 miesięcy. Przez ten czas polska gospodarka przyspieszyła, bezrobocie spadło do poziomów najniższych od czasu transformacji. Politycy partii rządzącej lubią się tymi liczbami chwalić. Tymczasem S&P wydało kolejne - tym razem bardziej przychylne - oceny wiarygodności naszego kraju.
Zapytaliśmy agencję, czy się nie pomyliła ścinając rating i odbierając Polsce "A". - Tutaj zadecydowała przede wszystkim warstwa instytucjonalna. Nasza ocena w 25 proc. jest oparta o właśnie wskaźnik instytucjonalny. Nasi analitycy uznali, że ona się pogorszyła - mówi money.pl Marcin Petrykowski, dyrektor zarządzający w Standard&Poor's.
O co chodzi z tą warstwą instytucjonalną? W uproszczeniu o to, by inwestor miał pewność, czy w danym kraju są niezależne instytucje, które kontrolują działania władzy. Jednocześnie musi mieć też pewność, że prawo w danym kraju jest stabilne, a proces jego tworzenia przewidywalny.
S&P wydawało swoją opinię podczas awantury o Trybunał Konstytucyjny. Nie wiadomo też było, kto obejmie fotel prezesa NBP. Kiedy niepokoje o niezależność banku centralnego zostały zażegnane, to pojawiły się ustawy dotyczące sądów, które zawetował prezydent.
- Dzisiaj z punktu widzenia naszych analityków, te działania, które były bardzo szeroko komentowane właśnie na polu działań legislacyjnych, one de facto wpisywały się w tę opinię, którą nasi analitycy wydali wtedy w styczniu. Gdzie wyraźnie mówili, że powodem obniżenia ratingu jest właśnie pogorszenie się przewidywalności i stabilności polskich instytucji - wyjaśnia Petrykowski.
Następną ocenę dotyczącą naszego kraju S&P wyda 20 października.