Tauron chce być nie tylko największym dostawcą energii w Polsce, ale też liderem innowacji w tym zakresie. Kiedy zatem klienci spółki będą płacić za rzeczywiste zużycie prądu, a nie za prognozowane?
Firma w swojej strategii związanej z innowacyjnością zaznacza, że nie chce tworzyć wynalazków, które nikomu nie będą potrzebne. To klient ma być w centrum zainteresowania. Co to może dla odbiorców usług spółki oznaczać?
Kiedy będziemy wiedzieć, ile prądu zużywamy w danym momencie, w danym miesiącu? Tak, byśmy płacili za zużycie realne (a nie prognozowane) oraz mogli dobierać urządzenia i sposób ich wykorzystywania tak, by oszczędzać?
- Większość liczników w Polsce to liczniki analogowe. Pracujemy nad tym, żeby z tych liczników, albo tanich liczników elektronicznych, móc na bieżąco sczytywać dane - mówi Jarosław Broda, wiceprezes Grupy Tauron.
Innym problemem jest komunikacja licznika z urządzeniami, kiedy chcielibyśmy móc sprawdzić, ile można zaoszczędzić wyłączając np. zamrażarkę w lodówce, albo odłączając od gniazdek ładowarki.
- Te rozwiązania już są, mamy je też w ofercie, ale jeszcze dużo pracy przed nami, żeby były szeroko dostępne i tańsze - wyjaśnia prezes Broda.
Wiceszef energetycznego giganta zapowiedział, że płacenie za konkretne zużycie w miesiącu będzie możliwe dla wszystkich klientów już w ciągu najbliższych 5 lat.
A kiedy Polska zaroi się od punktów z ładowarkami do samochodów? Bez tego, w ocenie ekspertów, próżno czekać na elektromobilną rewolucję.
- Ciepło myślimy o elektromobilności, bo jest to jeden z tych obszarów, gdzie pojawi się dodatkowy popyt na energię. Jest to też dla nas potencjalny nowy biznes - mówi Broda.
Wiceprezes zapewnił, że Tauron już pracuje nad tym, by na szeroką skalę zapewnić sieć ładowarek samochodowych w Polsce. Jednak jest jeszcze za wcześnie, by móc coś więcej powiedzieć o ich konkretnej liczbie i czasie, kiedy będą dostępne.