Ursus nie chce startować w konkursie na mały samochód elektryczny. Woli na razie skupić się na produkcji autorskiej konstrukcji e-dostawczaka. - Liczę, że do końca tego kwartału wyjedziemy nim na ulicę - mówi money.pl Karol Zarajczyk. W przyszłym roku mogłaby się zacząć homologacja auta.
Jak zauważa, choć projekt e-samochodu jest kosztowny, to warto w niego inwestować. Zarajczyk żali się też, że musi to robić na razie sam, bo nie udało się mu - z przyczyn formalnych - uzyskać dotacji z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
- To było dla nas duże zaskoczenie. Nie rozpaczamy, inwestujemy sami. Jeden z naszych najbardziej doświadczonych pracowników w silnikach elektrycznych został uznany za zbyt mało doświadczonego - mówi Zarajczyk.
Przyznaje jednak, że się nie poddaje i dalej będzie startował w kolejnych konkursach organizowanych przez NCBiR. Ursus nie będzie jednak na razie przyłączał się do inicjatywy Electromobility Poland, która na początku września chce ruszyć z konkursem na wdrożenie małego samochodu osobowego.
Ursus Elvi - to nazwa nowego samochodu elektrycznego, zaprezentowanego przez polskiego producenta na kwietniowych targach przemysłowych w Hanowerze. Autor: Agata Kołodziej/money.pl
Zarajczyk wyliczył, że stworzenie prototypu e-dostawczak, to nawet kilkanaście milionów złotych. Jeszcze w tym roku ma on się pojawić na ulicach. Testować będzie go najprawdopodobniej Poczta Polska. Następnie powstanie jeszcze kilka innych wersji tego auta, a potem rozpocznie się jego proces homologacji. Kluczowy dla Ursusa będzie więc 2018 r.