Ursus nadal zamierza dywersyfikować swoje przychody. Szef spółki Karol Zarajczyk zdradza, że dziś większy zysk przynoszą mu jednak e-busy, a nie traktory. Problemem w rozwoju e-mobilności jest jednak nadal brak ładowarek.
Przyznaje, że głównym biznesem Ursusa są nadal maszyny rolnicze i ciągniki, ale jego firma skupia się też na produkcji autobusów elektrycznych oraz samochodu dostawczego. Zarajczyk zdradził, że zysk na e-busach jest wyższy niż na traktorach - One teraz są łatwiejsze w produkcji i łatwiej na nich realizować wyższe marże - dodał.
Według niego dziś najbardziej newralgicznym punktem rewolucji w motoryzacji jest kwestia miejsc do ładowania e-busów czy e-aut. Zarajczyk zauważa tu, że stawianie tych punktów może w najbliższym czasie przyspieszyć.
- Najważniejsze, że duże koncerny energetyczne się w to zaangażowały. Wspomnę tu tylko Energę czy PGE, które mają zajmować się rozwojem infrastruktury. Akces zgłosiły też Orlen oraz Lotos - stwierdził.
Jak dodaje, mają się też zmienić przepisy budowlane, które będą zmuszały deweloperów do stawiania ładowarek.