We wtorek Komisja Europejska potwierdziła, że wypłaci Polsce zaliczkę na KPO. Nasz kraj otrzyma ok. 5,1 mld euro (ok. 22,3 mld zł).
Rząd w Warszawie pod koniec sierpnia złożył wniosek o aktualizację krajowego KPO, a także o dodatkowe kredyty i granty z programu RePowerEU dotyczącego transformacji energetycznej. KE we wtorek zatwierdziła zmodyfikowany plan i tym samym zgodziła się na wypłatę zaliczki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaliczka na KPO nie oznacza, że problem znika
Decyzja Brukseli nastąpiła miesiąc po wyborach parlamentarnych w Polsce, po których wiadomo już, że Prawo i Sprawiedliwość, choć zdobyło najwięcej głosów, w niedługim czasie przejdzie do opozycji. Czy to oznacza, że przyszła koalicja rządząca może liczyć na kredyt zaufania ze strony KE, która będzie patrzyła "łagodniej" na temat praworządności?
– Myślę, że tak nie będzie. Komisja będzie patrzyła na tę kwestię tak samo, jak dotychczas – odpowiada na tak postawione pytanie prof. Artur Nowak-Far, specjalista prawa europejskiego i były wiceszef MSZ. Skąd zatem taka decyzja KE?
Pamiętajmy, że mówimy cały czas wyłącznie o zaliczce. Komisja kieruje się tym, że zniknęły przesłanki, które wskazywały, że praworządności w Polsce nie będzie. Natomiast do odblokowania reszty pieniędzy, czyli głównej kwoty KPO, potrzebna będzie realizacja tzw. kamieni milowych, które zapisał polski rząd i na które przystała Komisja Europejska – mówi prof. Artur Nowak-Far w rozmowie z money.pl.
"Kamieniami milowymi" nazywane są warunki, jakie polski rząd zobowiązał się spełnić, by pozyskać fundusze. W naszym KPO znalazły się łącznie 283 różne "kamienie", a od ich realizacji Komisja Europejska uzależnia wypłatę pieniędzy.
Odchodzi rząd, który "obrzydzał" Polakom Unię
Nasz rozmówca wspomina, że "zniknęły przesłanki" sugerujące, że w Polsce praworządności nie będzie. Dopytywany o tę kwestię wymienia zapowiedzi rządu Mateusza Morawieckiego, który ogłosił, że "nie będzie wykonywać orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i realizować wspomnianych tzw. kamieni milowych".
– Natomiast przedmiotem oceny będzie to, czy przyszły rząd przywróci praworządność i w jaki sposób. Dopóki jednak nie ma konkretnych projektów przywracających ją, to pieniędzy z KPO nie będzie. Jednak zaliczka może być wypłacona – tłumaczy.
To poniekąd pierwszy krok wskazujący, że zniknęły dogmatyczne, fundamentalne przeszkody utrzymywane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Pamiętajmy, że ten rząd nie złożył nawet wniosku o wypłatę środków z KPO. Z jednej strony politycy uznawali, że to nie ma sensu, skoro pieniądze i tak nie zostaną wypłacone, a z drugiej – chcieli w ten sposób obrzydzić Polakom członkostwo w Unii Europejskiej – podsumowuje prof. Artur Nowak-Far.
Zaliczka to wciąż niepełna kwota z KPO
Pieniądze, które zatwierdziła we wtorek KE, Polska ma przeznaczyć na energetykę, w tym rozwój sieci przesyłowych, inteligentnych sieci energetycznych, OZE (realizowane przez społeczności energetyczne) czy budowę morskich farm wiatrowych. Otrzymamy na ten cel 20 proc. z wnioskowanych 23 mld euro dodatkowych pożyczek, o które wystąpiliśmy 31 marca i dodatkowych 2,76 mld euro dotacji z REPowerEU.
Decyzja KE to pierwszy etap uzyskania pieniędzy przez Polskę. 8 grudnia ministrowie finansów UE mają potwierdzić tę decyzję i ostatecznie dać zielone światło na wypłatę transzy. To już raczej formalność, ponieważ wniosek KE zwykle jest przyjmowany.
Co istotne, wypłata tych pieniędzy nie zależy od wypełnienia przez Polskę tzw. kamieni milowych.
Na tę decyzję nasz kraj czekał ponad rok, gdyż KE zatwierdziła polski KPO jeszcze w czerwcu 2022 r. Zaliczki to jednak niewielka część funduszy, jakie zostały Polsce przyznane, a wciąż nie mogą być wypłacone. Aby otrzymać całe 60 mld euro wsparcia z Brukseli, Warszawa musi rozliczyć się z tzw. kamieni milowych i wywiązać się z zobowiązań. Wypłaty blokują m.in. naruszenia praworządności i niezależności sędziów.
Krystian Rosiński, dziennikarz i wydawca money.pl