Donald Tusk na początku swojego sobotniego spotkania przywołał swoje doświadczenia z 2010 r., gdy był w Sandomierzu w czasie powodzi, która nawiedziła to miasto. Jak stwierdził, tamte chwile nauczyły go, że "tyle warta jest polityka, ile ona służy ludziom".
– Jest oczywiste, nie tylko dla mnie, czy to jest powódź, czy to są fale migrantów, czy to jest wojna, czy drożyzna: żeby dobrze pomóc ludziom, trzeba wyjść naprzeciw tej powodzi i sobie nogi zmoczyć i podać drugiemu człowiekowi rękę – stwierdził.
Inflację władza i obywatele odczuwają inaczej
Wstęp ten pozwolił mu przejść do kwestii inflacji w Polsce, która w październiku wyniosła 17,9 proc. według wstępnego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego. – Nie ulega wątpliwości, że dziś, kiedy mamy taką dużą drożyznę, żeby dobrze pomóc ludziom, trzeba poczuć to. co oni czują. Trzeba przeżyć ich problemy, pójść do sklepu – opowiadał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podkreślał, że choć politycy Zjednoczonej Prawicy oraz prof. Adam Glapiński "mają dobre humory", to tak naprawdę za "abstrakcyjnym słowem" jakim jest "inflacja", kryją się dramaty ludzkie i upadające przedsiębiorstwa. Na przykład przywołał lokalną piekarnię w Sandomierzu i – jak przekonywał – jeszcze przed rokiem chleb tam kosztował 3,50 zł, a obecnie – 5,20 zł.
Ale kiedy ma się władzę i tę władzę używa się po to, by mieć pieniądze, no to (tacy – przyp. red.) ludzie nie troszczą się o ceny chleba, mąki, czy cukru – stwierdził lider PO.
Przelewy członków zarządów na konto własnej partii
Następnie przywołał głośny reportaż "Czarno na białym" w TVN24, z którego wynika, że 22 menedżerów pracujących dla PKN Orlen wsparło kandydatki do europarlamentu – Beatę Szydło i Joannę Kopcińską poprzez wpłaty na ich kampanię. Przykład ten posłużył politykowi opozycji do stwierdzenia, że gdziekolwiek w zarządzie pojawia się "pisowski nominat", tam natychmiast są też przelewy na konto partii.
Żyjemy w czasach, gdy władza daje najbardziej oburzające przykłady kompletnej obojętności i bezkarności, i cynizmu, wtedy, kiedy miliony polskich rodzin martwi się, jak przeżyć najbliższą zimę. Czytamy o tym (…), że ludzi, którym nie jest straszna drożyzna, bo umościli się w spółkach Skarbu Państwa, stać na to, żeby wesprzeć także swoją partię polityczną i to w sposób taki, który aż krzyczy; w taki sposób działają, że w zasadzie w każdym normalnym, demokratycznym państwie po ujawnieniu takich informacji nikt nie miałby dalej moralnego mandatu do sprawowania władzy – punktował Donald Tusk.
Odniósł się też do doniesień "Polityki", która wskazała, że członkowie zarządu PZU w ciągu sześciu dni (od 14 do 20 października) wpłacili na konto Prawa i Sprawiedliwości w sumie 225 tys. 750 zł. – Czy to nie jest symboliczne dla tej władzy, że gość, który miał walczyć z korupcją, pan Bejda, znalazł się w zarządzie PZU i przypilnował, żeby wszyscy partyjni członkowie wpłacili po 45 tys. zł na swoją partię? – ironizował.
Tusk do Kaczyńskiego: odblokuj KPO
Następnie polityk stwierdził, że inflacja, ceny energii, upadek inwestycji i zagrożenie bezpieczeństwa gospodarczego uderzają w stabilność naszego państwa. – To jest chyba ten moment, w którym musimy bardzo głośno jak tylko to możliwe podnieść krzyk w sprawie polskich pieniędzy, które są zablokowane przez Kaczyńskiego i to już od wielu miesięcy – podkreślał.
Jak wyliczał, Polska będzie musiała pożyczyć ok. 400 mld zł w przyszłym roku i to w czasie, kiedy rośnie rentowność polskich obligacji. Jak tłumaczył swoim słuchaczom Donald Tusk, dzieje się tak, ponieważ pożyczkodawcy "pożyczają nam na coraz wyższy procent, bo nie ufają, że mają do czynienia ze stabilną gospodarką". I stwierdził, że dzieje się to w sytuacji, gdy PiS zablokowało ok. 360 mld zł pieniędzy z Brukseli.
– Ten człowiek (Jarosław Kaczyński – przyp. red.) mówi nam codziennie, że nie chce tych europejskich pieniędzy, bo nie ma zamiaru skapitulować przed nami, czy przed Unią Europejską i nie zgodzi się na żadne decyzje, które by te pieniądze odblokowały – podkreślił.
Dalej wymienił, że rząd PiS "zaatakował praworządność", a także zablokował inwestycje w zakresie odnawialnych źródeł energii. Wskazał przy tym na ustawę ograniczającą możliwość stawiania farm wiatrowych oraz niedawne zmiany dla prosumentów, które zmniejszyły opłacalność inwestycji w fotowoltaikę. – I z tych dwóch powodów Unia mówi, że nie może nam dać pieniędzy, bo one mają być przeznaczone właśnie na te dwa cele – ocenił.
Więc Kaczyński zabrał nam niezależne sądownictwo i praworządność, zabrał nam czystą energię (…) i z tego powodu my jesteśmy ukarani, czyli wszystkie polskie rodziny, i mamy zablokowane 360 mld zł. Panie Kaczyński, to jest ostatni moment. Pan już przegrał tę wojnę, a strategia, którą pan zaproponował, jest przeciwko najbardziej żywotnym interesom Polek, Polaków i Polski jako państwa – stwierdził Donald Tusk.
– My wszyscy jesteśmy tego ofiarami. Więc czas najwyższy, żeby pan skapitulował przed opinią publiczną, podpisał ten akt pisowskiej kapitulacji i oddał pieniądze Polakom – spuentował.