Rumunia i Bułgaria mimo mocnego przyspieszenia w ostatnich latach mają jeszcze wiele do zrobienia. Warto te kraje obserwować i włączyć je do swojego portfolio inwestycyjnego. Wiąże się to z pewnym ryzykiem - ale ono jest nieodłącznym towarzyszem inwestowania.
Bułgarskie Złote Piaski przyciągają ludzi z całego świata. Ponad 105 tys. Polaków gościło w tym kurorcie w ubiegłym roku (łącznie Bułgarię odwiedziło prawie 3,7 mln turystów).
Turystyka przynosząca corocznie wpływy do budżetu przekraczające 2 mld euro jest ważną częścią bułgarskiej gospodarki. Rumunia nie może się pochwalić takim zainteresowaniem odwiedzających, ale nie zmienia to faktu, że jej sytuacja gospodarcza również wyraźnie się poprawiła.
Wzrost gospodarczy UE w latach 2000-2005 kształtował się na poziomie 1,75%. Polska w tym czasie rozwijała się w tempie 3,5%, natomiast przyrost PKB Bułgarii i Rumunii przekraczał 5%.
_ Można uznać, że obecna sytuacja makroekonomiczna tych dwóch krajów jest stosunkowo dobra. _
Inflacja w obu państwach spadła w okolice 4-5%, zaś stopa bezrobocia kształtuje się na poziomie poniżej 9%. Napływ bezpośrednich inwestycji w Rumunii w 2006 r. przekroczył 10 mld USD, natomiast w Bułgarii wyniósł ponad 3 mld USD.
Te kwoty mogą jeszcze wzrosnąć, biorąc pod uwagę przystąpienie obu krajów do UE. Dla porównania Polska w tym samym czasie zdołała przyciągnąć 16 mld USD. Imponująca jest również dynamika eksportu i importu w Bułgarii i Rumunii. W 2006 r. w porównaniu z poprzednim rokiem odnotowały one dwucyfrowy wzrost.
Wymienione powyżej przykłady świadczą o intensywnym rozwoju dwóch nowych krajów Wspólnoty Europejskiej. Rumunia i Bułgaria w ostatnich latach zaliczały się do największych światowych reformatorów. Mocno zmieniały swoje prawo, dostosowując je do unijnego acquis communautaire.
Oba kraje rozpoczęły walkę z korupcją i praniem brudnych pieniędzy - patologiami, które spotykały się z ostrą krytyką Komisji Europejskiej. Zaczęły także promować we wszystkich sektorach gospodarki zasady ładu korporacyjnego tzw. corporate governance.
Dynamiczny rozwój obu krajów spowodował zwiększenie zainteresowania zagranicznych inwestorów. Pierwszym tego efektem były rosnące ceny nieruchomości. Jeszcze w połowie 2004 r. średnia cena mieszkania w stolicy Bułgarii - Sofii - przekraczała 500 euro za metr kwadratowy.
Dziś musielibyśmy za podobne lokum płacić już około 800-900 euro. Według raportu ,,Rynek budowlany w Bułgarii 2007 i prognozy na lata 2007-2009", opublikowanego w czerwcu przez firmę PMR Publications, w samej tylko Bułgarii wartość rynku budowlanego zwiększyła się w 2006 r. o 15,4% i wyniosła 4,6 mld euro.
Liczby te mogą przyprawić o zawrót głowy, dlatego warto już dziś rozejrzeć się w poszukiwaniu możliwości inwestycji na tamtejszych rynkach. Kiedy dysponujemy mniejszymi środkami, możemy robić to poprzez fundusze inwestycyjne. Jeżeli natomiast chcemy zainwestować większą kwotę - można pokusić się o zakup nieruchomości.
Nie należy jednak zbyt długo zwlekać, gdyż ceny w dużych miastach systematycznie rosną, zbliżając się do europejskiego poziomu cen nieruchomości.
Jeszcze inną możliwością jest inwestowanie na giełdach papierów wartościowych.
_ Kapitalizacja rumuńskiego parkietu w 2006 r. wzrosła o 40%, giełda bułgarska w samym tylko w roku 2007 wzrosła o 35%. _
Główny indeks Bułgarii - Sofix - zyskał od ubiegłego roku ponad 500 punktów. Polska GPW była zainteresowana przejęciem terminowej giełdy rumuńskiej w Sibiu, jak również zakupem udziałów w bułgarskiej giełdzie w Sofii. Gdyby to się udało - inwestowanie na tamtych giełdach pewnie byłoby łatwiejsze.
Nie należy jednak całego kapitału ulokowanego w polskich papierach wartościowych przenosić w tamte regiony. Portfel musi być zdywersyfikowany. Czas małych i średnich przedsiębiorstw dobiegł w naszym kraju końca - nie znaczy to wcale, że nie możemy oczekiwać kolejnych wzrostów w przypadku innych spółek.
Decydując się na inwestycje na bułgarskim czy rumuńskim rynku, trzeba zachowywać ostrożność, pamiętając o wydarzeniach mających miejsce na Węgrzech i Słowacji.
Węgierski kryzys ekonomiczny, który nastąpił po tym, gdy premier Ferenc Gyurcsány przyznał się przed partyjnymi kolegami do kłamstwa na temat kondycji gospodarczej kraju, doprowadził do spadku na giełdzie i osłabienia forinta. Konsekwencją tego była utrata zaufania wśród zachodnich inwestorów.
Słowacja, do pewnego momentu bardzo dynamicznie reformująca się, niemal ,,stanęła" w momencie dojścia do władzy populistów. Obserwatorzy Banku Światowego po analizie sytuacji w krajach wstępujących do UE w 2004 r. doszli do wniosku, że państwa te szybko się reformowały jedynie do momentu akcesji.
Po tym fakcie tempo wprowadzanych zmian wyraźnie spadało. Jeszcze w ubiegłym roku Komisja Europejska zarzucała Bułgarii brak sukcesów w walce z praniem brudnych pieniędzy i wskazywała, że korupcja nadal stanowi duży problem, a współpraca między organami zajmującymi się zwalczaniem przestępczości jest niewystarczająca.
Europa Środkowa i Wschodnia to jedne z najdynamiczniej rozwijających się rynków. Warto zwrócić uwagę na to, co dzieje się np. w Rosji czy Turcji. Inflacja w tym ostatnim kraju spadła w ostatnich latach z poziomu 50% do 10%. Ewentualne wejście Turcji do UE daje niezłe rokowania na przyszłość.