Średnia cena litra tańszej wersji benzyny to koszt rzędu 5 zł i więcej, choć są już stacje paliw, które liczą sobie po nawet 6 zł przy tankowaniu. Coraz więcej kierowców zadaje sobie jednak pytanie, czy to nie stanie się niedługo normą.
Wiele zależy od cen ropy naftowej na światowych giełdach, które od listopada systematycznie pną się w górę. Jeszcze cztery miesiące temu baryłka ropy w Londynie kosztowała około 40 dolarów. Teraz jest niewiele poniżej 70 dolarów.
Gdyby okazało się, że ropa zdrożeje do 100 dolarów, co miało miejsce przed 2015 rokiem, szóstka z przodu na dystrybutorach paliw mogłaby być powszechna. Pytanie tylko: czy jest to realny scenariusz?
- Bazując na założeniach globalnego wzrostu podaży, zapotrzebowanie na ropę OPEC w drugiej połowie obecnego roku mogłoby sięgnąć 28-29 mln baryłek na dzień. Obecnie sam OPEC produkuje jedynie 25 mln baryłek na dzień - wskazuje Michał Stajniak, analityk Domu Maklerskiego XTB.
Co jeśli OPEC nie zdecyduje się na umiarkowane wzrosty produkcji wraz z odradzającym się popytem? Według eksperta, teoretycznie taki deficyt mógłby oznaczać ceny powyżej 100 dolarów za baryłkę. Jest to więc możliwy scenariusz, choć - jak wskazuje - mało realny.
- Jeżeli zawirowania na świecie powiązane z rosnącymi rentownościami i drożejącym dolarem by się nie zakończyły, za dolara moglibyśmy płacić ponad 4 zł. Wtedy powrócimy do podobnych warunków jak w 2012 roku i ceny benzyny mogłyby skoczyć do poziomu ponad 6 zł za litr. Niemniej warto pamiętać, że nie tylko w Polsce byłoby źle - zastrzega Stajniak.
Czytaj więcej: Prezes NBP nie widzi problemu rosnących cen. "Prawdopodobieństwo podwyżek stóp równe zero"
Zauważa, że poziom 100 dolarów za baryłkę ropy jest obecnie nie do przełknięcia dla wielu gospodarek, które są importerami netto ropy. Już teraz Indie szukają innych kontrahentów poza OPEC, którzy sprzedawaliby ten surowiec taniej.
- Przy tak wysokim poziomie mielibyśmy tzw. destrukcję popytu, która mogłaby doprowadzić do drugiej fali recesji gospodarczej - ostrzega. To jednak jeden z czarnych scenariuszy, a na pewno nie podstawowy.
- Wydaje się wobec tego, że tym razem wraz z rosnącym popytem powinniśmy obserwować reakcję podaży, która nie pozwoli na tak wysokie ceny ropy - podsumowuje ekspert XTB.