Takie są ustalenia dziennikarza "Dziennika Gazety Prawnej", który widział wyniki kontroli. NIK przyjrzała się GetBackowi po wybuchu gigantycznej afery, w której 10 tys. osób i ponad 170 instytucji straciło w sumie 2,5 mld zł. Izba przyjrzała się także temu, jak w sprawie spółki zachowała się GPW.
"Najpoważniejszy zarzut – głównie wobec byłych już władz warszawskiego parkietu – dotyczy tego, że Giełda nie zawiadomiła KNF o podejrzeniu manipulacji kursem spółki EGB Investments" - podaje "DGP"
EGB Investments to bydgoski windykator, którego GetBack kupił w sierpniu 2017 r. Zapłacił za niego aż 208 mln zł, podczas gdy spółka była warta dużo mniej. Według prokuratury GetBack mógł przepłacić nawet 160 mln zł.
Co ciekawe, zaledwie przez półtora roku przed przejęciem przez GetBack akcje EGB zdrożały aż o 408 proc.
"NIK podziela ocenę dokonaną przez audytora wewnętrznego Giełdy, że w sytuacji, w której stwierdzono, że nabywcy akcji EGB mogli podbijać kurs, a Giełda nie ma narzędzi, żeby to zweryfikować, nieprzesłanie zawiadomienia do KNF stanowiło naruszenie obowiązującej na GPW procedury w tym zakresie" - czytamy w nieopublikowanym jeszcze dokumencie NIK, do którego dotarł "DGP".
Rzecznik GPW odpowiada jednak gazecie, że na podstawie dostępnych dane, do których wgląd miała wtedy Giełda, nie można było stwierdzić, czy ktoś sztucznie podbija cenę akcji. Nie było więc podstaw do zawiadomienia KNF.
Były prezes GetBack Konrad K. od ponad roku przebywa w areszcie. Zeznając w prokuraturze miał przekonywać, że był tajnym współpracownikiem CBA o pseudonimie "Zeus". Tym informacjom zaprzeczył Maciej Wąsik, sekretarz stanu w MSWiA i sekretarz Kolegium do Spraw Służb Specjalnych.
Śledztwo w sprawie GetBack prowadzone jest w kilku wątkach. Dotychczas zarzuty usłyszało 56 osób.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl