W piątek amerykańska firma Hindenburg Research opublikowała raport dotyczący tego, jak polski gigant LPP, który stoi za takimi markami, jak Reserved, Mohito i Sinsay, wychodził z rosyjskiego rynku po rozpoczęciu inwazji Putina na Ukrainę. Według Hindenburga LPP formalnie sprzedał swój biznes, ale w praktyce nadal go kontroluje przez inne spółki.
Firma LPP stanowczo zaprzecza tezom stawianym przez Hindenburg Research i złożyła do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę spółki, jej akcjonariuszy i inwestorów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na skutek tych doniesień akcje LPP na warszawskiej giełdzie zaczęły gwałtownie tanieć. W najgorszym momencie spadek sięgał prawie 40 procent, na koniec sesji akcje były natomiast o 35 proc. tańsze niż na zamknięciu sesji dzień wcześniej. Potaniały w tym czasie z niemal 18 tys. zł za papier do niecałych 11,5 tys. zł.
Akcje LPP miało szereg funduszy
To oznacza wymierne straty dla akcjonariuszy. Jak sprawdził serwis analizy.pl, wśród udziałowców jest cały szereg Otwartych Funduszy Emerytalnych, funduszy inwestycyjnych i funduszy PPK. W sumie według danych na koniec 2023 roku miały one ulokowane w papierach LPP 11,3 mld zł. Najwięcej, bo 9 mld zł, miały OFE. 1,7 mld zł ulokowały fundusze inwestycyjne, a te stworzone przez PPK - 0,6 mld zł.
Przy założeniu, że obecnie stan posiadania funduszy jest taki sam, jak na koniec 2023 roku, można uznać, że za sprawą piątkowego rajdu akcji LPP w dół straciły one około 3 mld zł - zauważa serwis. Wśród funduszy inwestycyjnych największe środki w udziały w odzieżowym gigancie ulokowały fundusze należące do firmy Allianz - w sumie około 400 mln zł. Spore udziały miały też fundusze Esaliens (niemal 69 mln zł), Generali (nieco ponad 40 mln zł) i Santander (29 mln zł).
Jeśli chodzi o OFE, to najwięcej w akcjach LPP na koniec 2023 roku miało Nationale-Nederlanden OFE (ponad 2,4 mld zł). Dalej są m.in. Allianz OFE (ponad 2,1 mld zł), OFE PZU "Złota Jesień" (niecałe 1,3 mld zł) i Generali OFE (ponad 1,2 mld zł).
"Przesadna reakcja"
"Zarzuty jednej firmy, niepotwierdzone przez niezależnych audytorów, spotykające się z zaprzeczeniami LPP, przeceniają akcje o nawet 40 procent? Przecież to jest reakcja przesadna, nawet jeśli część zarzutów się potwierdzi" - ocenił w piątek w komentarzu dla money.pl Piotr Kuczyński, analityk domu inwestycyjnego Xelion.
"Prawdziwy problem i kryminał miałyby miejsce, gdyby spółce udało się obronić i obalić większość tez raportu. Większość, bo zakładam, że przynajmniej część powinna się potwierdzić. Wtedy ci, którzy dzisiaj stracili, mogliby (podkreślam tryb przypuszczający) wystąpić do Hindenburg Research z roszczeniami" - dodał.