Wiadomo już, że w NBP skończyła się era zerowych stóp procentowych. W środę RPP zdecydowała o kolejnej ostrej podwyżce. Główna stawka wzrosła do poziomu 1,25 proc. i jest już ponad 12-krotnie wyższa niż jeszcze dwa miesiące temu.
Tego samego dnia wieczorem odbyło się też posiedzenie amerykańskiego banku centralnego. Ten jednak idzie w zupełnie innym kierunku. Fed nie tylko utrzymał oprocentowanie w przedziale 0-0,25 proc., ale też bankierzy zapowiedzieli, że jeszcze przez dłuższy czas nie będą nic zmieniać. Bo - jak stwierdzili - to nie czas na podwyżki stóp procentowych.
- Patrząc na politykę Fed z pewnego dystansu, jest ona jednak absurdalna - ocenia Przemysław Kwiecień.
Główny ekonomista domu maklerskiego XTB wskazuje, że przy przegrzanej pakietem fiskalnym gospodarce, inflacji przekraczającej 5 proc. i rekordowej ilości niewypełnionych wakatów Fed zamierza jeszcze przez ponad pół roku drukować pieniądze i utrzymywać zerowe stopy procentowe.
Rekordy na Wall Street
- Nic więc dziwnego, że rynki uznały to za zielone światło do kontynuacji dotychczasowych trendów. Amerykańskie indeksy ruszyły mocno do góry, bijąc kolejne rekordy - zauważa Kwiecień.
Środowa sesja na Wall Street zakończyła się wzrostami trzech głównych indeksów S&P500, Dow Jones Industrial i Nasdaq. W efekcie cała trójka notuje już najwyższe ceny akcji w historii amerykańskiej giełdy.
Notowania indeksu S&P500
Inwestorzy korzystają z hossy i pakują w akcje spółek coraz więcej pieniędzy, bo wiedzą, że w inny sposób trudno jest ochronić oszczędności przed inflacją. I może się to nie zmienić, dopóki bank USA nie zacznie podnosić stóp procentowych.
Amerykanie o inflacji i stopach procentowych
- Uważamy, że teraz nie jest czas na podnoszenie stóp procentowych. Wciąż dążymy do osiągnięcia maksymalnego zatrudnienia, zarówno pod względem stopy bezrobocia, jak i wskaźnika partycypacji siły roboczej - wskazuje prezes Fed Jerome Powell.
Podkreśla, że czas na podniesienie stóp będzie zależał od rozwoju aktywności gospodarki. A szybki wzrost cen będzie w stanie opanować w inny sposób niż przez podwyżki oprocentowania w bankach.
W komunikacie po posiedzeniu Fed stwierdzono, że inflacja w USA jest "podwyższona, co w dużej mierze dzieje się za sprawą czynników uznawanych za przejściowe".
Podobną retorykę przedstawiał do niedawna prezes Adam Glapiński. Gdy jednak inflacja przebiła wyraźnie 6 proc., uznał, że nie można już dalej czekać z podwyżkami stóp procentowych.